Z ciekawością wybiorę się na kongres Janusza Palikota. Niemniej, jeśli rozczaruję się, to wyjdę w połowie. Stratą czasu będzie bowiem następna partia wodzowska, następna partia w której jest podział na partię wewnętrzna i zewnętrzną- tą przynętę dla naiwnych, rozlepiających po nocach plakaty z nadzieją że kiedyś będą coś znaczyli.
Mam za sobą doświadczenie polityczne zdobyte w Europie Zachodniej. Ot, po prostu, mnóstwo kumpli w zachodnioeuropejskich partiach politycznych. Całkowicie demokratycznych w porównaniu z polskimi warunkami. Decydowało to co uchwaliło koło lokalne, potem rada czy zarząd powiatu, potem rada czy zarząd regionu i rada krajowa. Wodzowie? Chyba nie ta epoka.
Jako ekonomista zauważam różnice między krajami rządzonymi „wodzowsko” lub oligarchicznie, a krajami demokratycznymi. Wolę demokracje, choćby dlatego że ze względu na ekologiczną obsesję życie w miastach jest bez porównania przyjemniejsze i wygodniejsze. Istnieją nawet całe liberalne oazy, pełne sklepów ze zdrową, ekologiczną żywnością, z centrum miasta obsadzonym roślinnością, pnączami, a nawet strumyczkami puszczonymi środkiem ulic, jak w liberalnym Fryburgu Bryzgowijskim. W takim 200-tysięcznym mieście działa po kilkanaście teatrów, orkiestr symfonicznych, chórów etc. Wybitny uniwersytet itd itd. I ultraliberalne, jak na polskie warunki, władze miejskie.
Fot. Strumyk w ulicy, Fryburg

Dzięki demokracji nawet w 60-tysięcznych dziurach na peryferiach cywilizacji komunikacja miejska jest tak dobrze zorganizowana, że z każdej dzielnicy do każdej innej dojadę co 10 minut. Wystawiane są spektakle operowe na zasadzie impresariatu (tak było przed wojną i po polskiej stronie, w mniejszych miastach Ziem Odzyskanych). Do najbliższej aglomeracji kolej podmiejska kursuje co 30 minut, w weekendy zaś pociągi kursują całą noc, można więc jechać na imprezy i wygodnie wrócić o 3 w nocy. Świetne uniwersytety, wspaniale wyposażone biblioteki. Nawet w prowincjonalnych dziurach księgozbiór bez porównania lepszy niż w najlepszej polskiej bibliotece. Szanse kariery naukowej i zawodowej większe niż w polskich metropoliach.
Liberalna polityka społeczna. Sam przez moją młodość pracowałem z młodzieżą w jednym ze stowarzyszeń w takiej prowincjonalnej dziurze, gdzie prowadziłem kursy bębniarskie dla dzieci. Za całość płaciły lokalne władze. Ministerstwo wysłało nawet kontrolera na jedną ze zorganizowanych przez nas wycieczek młodzieżowych. Kontrolerowi nie podobało się zapewne że byliśmy nader liberalnymi opiekunami.
Liberalna edukacja. Mieliście wychowawczynię- lesbijkę? No cóż, uczniowie podsłuchiwali moją wychowawczynię z gimnazjum gdy ze swoją partnerką przychodziła do klubu na parterze internatu w którym mieszkali jej uczniowie, nieświadoma zapewne z czychającego zagrożenia jej prywatności. Na owej prowincji, w owej wioskowej szkole liberalni nauczyciele nie pojawili się znikąd. Ku ogólnemu oburzeniu ogółu nauczycieli ściągnięto ich z zamożniejszej i bardziej progresywnej części kraju, płacąc im znacznie większe pieniądze niż reszcie.
Nauczyciele ci zadawali pytania których sens zrozumiałem dopiero po wielu, wielu latach. Publicznie załamywano ręce nad moimi wówczas niezbyt tolerancyjnymi poglądami, jakie ujawniłem na zajęciach „wykształcenia politycznego”. Mnie, wówczas nastolatka wychowanego na lekturze konserwatywnej „Rzeczpospolitej” pytano wówczas o rzeczy czy poglądy do których doszedłem dopiero po kilku latach.
To wszystko w gimnazjum w liczącej kilkaset osób wiosce. Wiosce w której był wielki basen, wielka kryta sala sportowa, wykorzystywana zarówno przez szkołę jak i przez miejscową ludność, były odpicowane i ściągające turystów zabytki, były koncerty w kościele, a kolej do odległego o ponad 100 km Berlina odjeżdżała co godzinę chyba do północy.
W wioskowym gimnazjum, międzynarodowym nota bene, miałem trzy języki, jeden wziąłem sobie dodatkowo. Normą była praca w grupach, co budowało odpowiedzialność i uczyło pracy zespołowej, będącej podstawą gospodarki. Na wyludniającej się prowincji zapewniono dobrą edukację.
Mam przyjaciół w jednej z partii rządzących Berlinem. Nie zdajemy sobie sprawy jak wygląda funkcjonująca demokracja. Nie trzeba być radnym, nie trzeba być w żadnych organach publicznych, aby tworzyć politykę. Ci ludzie tworzyli ją poprzez demokratyczną strukturę głosowań i dyskusji, od poziomu grup roboczych wewnątrz partii, do samych szczytów.
W Polsce nie ma śladu demokratycznej polityki. Krąg decydentów jest w Polsce bardzo wąski, zaś jakość podejmowanych decyzji i efektywność ekonomiczna wydawania środków publicznych jest w mojej ocenie rażąco niska. Z powodu braku demokracji mało efektywnie inwestowane są środki publiczne.
W Berlinie o rozmaite szczegóły żarł się aktyw partyjny w grupach tematycznych. Debatowano godzinami nad najlepszą i najtańszą technologią przedłużenia linii kolei miejskiej po torach dalekobieżnych gdzieś-tam. Tworzono szczegółowe plany, w których nawet uczestniczyłem odpowiadając za stronę polską. Partia ta miała może kilkanaście procent poparcia, w jednej dzielnicy nawet do 60 procent. Podejmowanie decyzji w mieście było rozlane na sądzę że tysiące osób.
W krajach oligarchicznych zaś wątpliwa jest jakość usług publicznych. Krajów demokratycznych jest tak naprawdę bardzo niewiele: ranking Wskaźnika Demokracji czasopisma The Economist jako funkcjonujące demokracje wylicza 28 krajów, w tym, uwaga, Czechy. Ten kraj mnie zastanawia: tamtejszy minister edukacji na jednej z naszych wspólnych imprez okazał się zdolnym raperem. Poznani członkowie rządu byli obyczajowo nader liberalni. Były to rozrywkowe osoby w stylu polskiej współczesnej młodzieży. Do późnych godzin nocnych szukaliśmy czynnych jeszcze klubów.
Przestrzeń publiczna jest czysta od chaosu reklam, zadbana, brak jest slumsów- znanych z centrów polskich miast rozsypujących się kamienic. Obywatele Czech przyjeżdżający do Polski zaskakują manierami- sądzą na przykład że marihuanę można kupić wszędzie i od wszystkich młodych ludzi, nawet przed Dworcem Centralnym. Sąsiedztwo radiowozu wg nich nie stanowi przeszkody w zawarciu transakcji.
Opery działają nawet w takiej dziurze jak 90-tysięczny Liberec, mający ponadto wyjątkowy ogród botaniczny. Funkcjonuje jedna z lepszych na kontynencie kolej pasażerska, oferując więcej połączeń szynobusami między wioskami niż kursuje pociągów między największymi polskimi aglomeracjami. Gdy z czeskiego pociągu wysokich prędkości z wychylającymi się na zakrętach wagonami przesiadamy się na skład jadący do Polski, tuż za polską granicą tory grzęzną w błocie (tzw. wychlapach), pociąg zwalnia z 160 do 20 km/h, zaś rzut oka na zabudowę Górnego Śląska pozwala sklasyfikować ją jako bodaj największe slumsy Europy.
Połowa dzisiejszych krajów demokratycznych to konstytucyjne monarchie. Polska zaś sytuuje się na drodze do demokracji, na równi ze swoją dawną kolonią z czasów książąt Inflanckich, wyspiarskim Trynidadem i Tobago, albo z Jamajką. W rankingu jest poniżej Panamy.
Tab. Indeks krajów demokratycznych za 2008 rok czasopisma "The Economist", przedruk z Wikipedii.
Nr |
Location |
Index |
Category |
Type of government |
1 |
Sweden |
9.88 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,unicameralism |
2 |
Norway |
9.68 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,unicameralism |
3 |
Iceland |
9.65 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy,unicameralism |
4 |
Netherlands |
9.53 |
Full democracy |
Constitutional monarchy, parliamentary democracy, bicameralism |
5 |
Denmark |
9.52 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,unicameralism |
6 |
Finland |
9.25 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy,unicameralism |
7 |
New Zealand |
9.19 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,unicameralism |
8 |
Switzerland |
9.15 |
Full democracy |
Parliamentary republic, confederation, semi-direct democracy,bicameralism |
9 |
Luxembourg |
9.10 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,unicameralism |
10 |
Australia |
9.09 |
Full democracy |
Federalism, constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
11 |
Canada |
9.07 |
Full democracy |
Federalism, constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
12 |
Ireland |
9.01 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy, bicameralism |
13 |
Germany |
8.82 |
Full democracy |
Federalism, parliamentary republic and parliamentary democracy,bicameralism |
14 |
Austria |
8.49 |
Full democracy |
Federalism, parliamentary republic and parliamentary democracy,bicameralism |
15 |
Spain |
8.45 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
16 |
Malta |
8.39 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy,unicameralism |
17 |
Japan |
8.25 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
18 |
United States |
8.22 |
Full democracy |
Federalism, Constitutional republic, presidential system,bicameralism |
19 |
Czech Republic |
8.19 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy,unicameralism |
20 |
Belgium |
8.16 |
Full democracy |
Federalism, Constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
21 |
United Kingdom |
8.15 |
Full democracy |
Constitutional monarchy and parliamentary democracy,bicameralism |
22 |
Greece |
8.13 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy |
23 |
Uruguay |
8.08 |
Full democracy |
Presidential system, bicameralism |
24 |
France |
8.07 |
Full democracy |
Semi-presidential system, bicameralism |
25 |
Portugal |
8.05 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy |
26 |
Mauritius |
8.04 |
Full democracy |
Parliamentary republic and parliamentary democracy |
27 |
Costa Rica |
8.04 |
Full democracy |
Presidential system |
28 |
South Korea |
8.01 |
Full democracy |
Presidential system, unicameralism |
Demokratyczny ruch polityczny zreformowałby Polskę. Z tym że jest to zabawa, od razu mówię, czasochłonna i kosztowna. Wymaga struktur, spotkań, czasu. To nie jest warszawocentryczna oligarchiczna polityka, w której decyzje podejmuje grupa kilku osób. A w takich klimatach te wszystkie środowiska polityczne Polski wyrosły.
Ich klimatem jest klimat mediów, głównie tabloidów niskiego i średniego rynku, które wg rozlicznych komentatorów po prostu kupuje się. Komentatorzy ci twierdzą iż jest ustalona cena po uiszczeniu której rozliczne tabloidy niskiego i średniego rynku zechcą nas promować jako polityka. Ponadto tajemnicą poliszynela są więzy towarzyskie między szefami i akcjonariuszami niektórych koncernów medialnych a politykami.
Jeden wysokopostawiony polski polityk konserwatywny swego czasu próbował mnie przekonać, że mimo braku funkcjonującej demokracji, polskie elity polityczne i tak są lepsze niż we Włoszech. Kontrowersyjna teza: we włoskich wyborach samorządowych, z tego co zdążyłem zaobserwować w czasie kampanii, media po równo przedstawiają wszystkich kandydatów, każdego z nich przepytując na dany temat. Gdy oglądałem program telewizyjny w Mediolanie, w czasie prime-time wszyscy kandydaci w wyborach do władz regionu byli przepytywani o politykę transportową.
W Polsce dostęp do mediów zapewne jest wypadkową „guanxi”, tych personalnych sieci interesów, oraz, wg rozlicznych komentatorów, efektem łapówek jakie trzeba płacić za znalezienie się na wizji. Polskie media w kuluarach oskarża się o korupcję. Znajomy multimilioner, inwestor giełdowy swego czasu przekonywał mnie że wg jego wiedzy istnieje cena za medialną promocję polityka.
Zastanawiają także niektóre transakcje koncernów medialnych z lokalnymi władzami. Wygląda to mniej więcej tak że właściciele danego medium wpłacają pieniądze na kampanię polityka A, a potem polityk A oddaje im w dzierżawę na 23 lata majątek o wartości np. 460 mln PLN, z pominięciem otwartego konkursu ofert.
Jeśli popatrzymy na wydatki inwestycyjne obecnej koalicji, to wyróżnia się dominacja wydatków na stadiony piłkarskie oraz na budowę autostrad, „infrastruktury asfaltowej”, jak drwiono. Czołowi ekonomiści kraju drwią z rządu, mówiąc o gospodarce asfaltu, opartej na niewiedzy. Budowana jest gospodarka kraju peryferii, kraju tabloidów, kraju bardzo ubogiego w kapitał ludzki. Decyzji tych nawet nie warto komentować. To struktura wydatków godna ostentacyjnych populistów, ludzi niewykształconych i za takich mam te środowiska polityczne.
Czy Janusz Palikot jest w stanie zbudować nowoczesny ruch polityczny? Nie. Ale- uwaga, jeśli dobrze wykorzysta zgromadzone wokół niego talenty, jest w stanie tego dokonać, samemu jednakże musiałby być jedynie medialną twarzą. Jego zespół winien się jednak wystrzegać tworzenia partii tabloidowej. Dziś to SLD ma opinię partii niższych dołów intelektualnych, partii scumu czytającego prasę kolorową. Efekt takiego, a nie innego, product placement.
Jeśli przeglądnę sieci społecznościowe, samemu mając progresywne obyczajowo poglądy, wśród blisko tysiąca osób nie ma bodaj choć 2 % jawnych zwolenników SLD- poza politykami należącymi do tej partii. Osoby mające progresywne poglądy obyczajowe najwyraźniej nie uważają że SLD ich reprezentuje.
Ruch Poparcia Palikota może skończyć podobnie- opieranie się na tabloidach i middle-market tabloidach ma bowiem dwa końce. Zyskując poparcie w społecznych dołach, tracąc jednak elity. Wg deklaracji Ruch Poparcia Palikota ma sięgać po elektorat SLD. Czy będzie partią kolorowych czasopism? Tabloidowego blichtru? W Polsce niemal nie ma innych mediów. Co nie znaczy że należy dostosowywać się do niskiego poziomu.
Jeśli dziś spojrzymy na bogate grono zwolenników RPP „Nowoczesna Polska” (w sieciach społecznościowych ma 40 % liczby fanów Platformy Obywatelskiej) to spotkamy tam licznych konserwatystów. Aktyw tworzącego się ruchu nie jest zbyt progresywny. Nawet indagowani przeze mnie liberalni wyborcy (pytałem moich kolegów po skończonym treningu) uważali powstanie nowego ruchu za ruch PO w celu podebrania elektoratu SLD. Przypomniano iż ongiś wydawał katolicki tygodnik, krytycy wypominali też polityczną przeszłość Janusza Palikota, którą znali lepiej ode mnie (nie miałem pojęcia np. o jego artykułach na tematy religijne). Były to zwykłe osoby z treningu.
Niemniej- każdy ma prawo do ewolucji poglądów. Każdy ma prawo do działalności politycznej. Kongres RPP „Nowoczesna Polska” odwiedzę, niemniej bez większych złudzeń i nadziei. Wiele osób o poglądach progresywnych jest do inicjatywy Janusza Palikota uprzedzonych. Ekolodzy pamiętają jego polowania, intelektualiści kojarzą go z prasą kolorową, wszelcy progresywiści- wypominają związek z Platformą Obywatelską. Zaś jaki los może spotkać PO-bis, pokazuje chyba przykład Stronnictwa Demokratycznego.
A. Fularz
Inne tematy w dziale Polityka