W sobotę, w stolicy Kataru Dausze, sekretarz obrony USA Mark Esper i przedstawiciel talibów mułła Baradar podpisali wspólną deklarację ws. pokojowego uregulowania konfliktu wojennego w Afganistanie. Amerykanie mają w ciągu najbliższych 14 miesięcy wycofywać wojsko i sprzęt z Afganistanu a w zamian talibowie gwarantują swój udział w zapobieganiu i zwalczaniu terroryzmu islamskiego.
… udział w zapobieganiu i zwalczaniu terroryzmu islamskiego … Dokładnie tak! Talibowie w walce z międzynarodowym terroryzmen! Islamskim na dodatek! Prawda, że to ładnie brzmi? A jak będzie w praktyce to wszyscy (pomijając Trumpa?) wiemy z wcale nie tak odległej przeszłości.
W tym samym dniu, w którym ostatni amerykański żołnierz opuści Afganistan talibowie wyrżną co do nogi wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób współpracowali lub choćby tylko sympatyzowali z Amerykanami a następnie ruszą na Kabul. A jak i tam wyrżną wszystko co się rusza (publicznie na kabulskim stadionie) to wrócą do ulubionego zajęcia czyli walki z „amerykańskim szatanem“. Jak się da i gdzie się da, wszelkimi dostępnymi metodami i środkami.
No ale czego się nie robi dla reelekcji. Jakby trzeba było, to Trump nie zawahałby się podpalić Białego Domu aby na zgliszczach postawić hotel, kasyno lub inną wieżę a w przypływie fantazji nawet dwie. Wszystko to oczywiście znamy z naszego własnego, nadwiślańskiego podwórka. Po trupach do celu, co w opisywanym przypadku trzeba niestety traktować jak najbardziej dosłownie.
Komentarze