184 tys. Polaków wyemigrowało w 2012 do Niemiec. Tak przynajmniej wyliczyl Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF). To początek a zarazem meritum treści onetowego newsa, który przypadkiem przykuł moją uwagę.
Zamiast komentować oczywistości, przytoczę dwa znalezione pod nim wpisy, moim zdaniem znacznie ciekawsze. Jedne z setek identycznych i jako takie, jak najbardziej reprezentacyjne. Zakładam oczywiście (inaczej moja notka nie miałaby najmniejszego sensu), że to prawdziwe ludzkie historie a nie wybryki nastoletnich gówniarzy ... lub gorzej.
Oto pisze “Tomasz a już nie długo Thomas”: Mam 40 lat, statystycznie powinienem osiągnąć jakiś sukces w życiu. Od 15 lat uczciwie prowadzę działalność gospodarcza, są dobre i złe chwile własnego biznesu ale już od jakiegoś czasu nie interesuje się polityką, aferami, zusem...... zrobiłem za to dyplom mistrza w zawodzie, uprawnienia elektryczne, jeszcze kwity potrzebne do zawodowego prawa jazdy, uczę się języka i wyjeżdżam z całą rodzina........ mam już dosyć polski, nagonki zus i skarbówki, wszech obecnej niesprawiedliwości w imię prawa i fotoradarów. (pisownia oryginalna; L)
~Werner do ~Tomasz a już nie długo Thomas : Ja podobnie, tyle że mam 50 lat i pracuję już 25 lat. Do głodowej emerytury mam jeszcze 17 lat pracy. Zaczynając teraz od zera i pracując u Niemca nabędę prawo do emerytury za 15 lat i to wystarczy do skromnego, ale godnego życia na starość. Tak to wygląda i szkoda mi, ale wyjścia nie mam. Żałuję tylko, że tak późno to czynię.
Jak czytam takie komentarze, to często się zastanawiam, kto tym ludziom do głów, za przeproszeniem, narobił. Przypominam, że traktuję przytoczone komentarze serio i dlatego jako emigrant z trzydziestoparoletnim stażem nie mogę wręcz wyjść z “podziwu”. Od 40- tym bardziej 50-latka możnaby w końcu wymagać przynajmniej rozwagi, zdrowego rozsądku a przede wszystkim odrobinę wyobraźni. Determinacja, courage, ok. Ale samą determinacją i odwagą przy braku innych, hmmm, darów Bożych, człowiek niestety daleko nie zajedzie.
Co będzie jak “Tomasz a już nie długo Thomas”wyląduje z całą rodziną w RFN i nagle stwierdzi, że niemiecka skarbówka tak samo mało zna się na żartach jak polska, że taki ZUS przy niemieckiej krankenkassie to początkujący wyrobnik a niemiecka policja kasuje mandaty nie tylko za przekroczenie prędkości ale także za niezachowanie bezpiecznego odstępu między pojazdami i tysiące innych przekroczeń a jeśli chodzi o upierdliwość oraz ilość radarów i innych podobnych gadżetów, to absolutnie nie musi się przed polską rumienić. Takich przykrych niespodzianek, przynajmniej na początku, będą tysiące. Do tego dojdzie stres związany z integracją w zupełnie nowym świecie.
Dalej. Czy pan "Werner" zdaje sobie sprawę, że niemiecke urzędy mogą mu uznać lata przepracowane w Polsce do emerytury ale niekoniecznie tak z atomatu i nie jest to tak oczywiste, jakby się to mogło każdemu palantowi w Polsce wydawać? Czy pan Werner zdaje sobie sprawę, że podwyższenie wieku emerytalnego w Niemczech do 67 lub wyżej to kwestia najbliższych czterech lat bo tylko kilka puntów procentowych zabrakło, aby taka nowa granica była już dziś? I na koniec, czy pan Werner wie, że minimalna emerytura (a taka najprawdopodobniej otrzyma) nie tyle wystarczy "do skromnego, ale godnego życia na starość" co raczej przyniesie upokorzenia w wystawaniu w kolejkach do niemieckiego sozialamtu lub innego odpowiednika opieki społecznej? Tak po prostu, aby nie zechnąć z głodu pod płotem.
Jak czytam takie wpisy, to przyznam się otwarcie, ze ręce mi opadają. Ja i zapewne tysiące podobnych wiedzą doskonale co będzie, bo takich tragedii widzieliśmy już setki. W najlepszym wypadku “Tomasz a już nie długo Thomas”oraz “Werner a już niedługo też Werner”z obaczą kawałek Niemiec i pozbawieni złudzeń wrócą ciupasem do Polski. Ja oczywiście nikomu nie odradzam ale i nie zachęcam, tak po prostu, na kanwie mojego doświadczenia, nie rokuję ani pierwszemu ani drugiemu (szczególnie temu) nawet cienia szansy na powodzenie. Wegetować można co prawda wszędzie ale jeśli miałbym prawo wyboru, to raczej wolałbym wegetować w ojczystym kraju. Smutne ale prawdziwe.
R’n’R
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości