Tak mi sie jakoś skojarzyło po przeczytaniu newsweekowego artykułu Michala Krzemowskiego pt.:
„Pożyczka Jarosława Kaczyńskiego. Kim jest tajemniczy wierzyciel?“ Nie dlatego, że uwazam, że panu Prezesowi wolno więcej niż kiedyś panu Szmajdzińskiemu, czy też nagle zapałałem do pana Kaczyńskiego jakąś gwałtowną acz niespodziewaną atencją. Innymi słowy, doznałem cudownego olśnienia, czy też - Boże wybacz - nawrócenia. Zainteresowanych uspokajam, wszystko po staremu :)
Są jednak pewne granice, jeśli już nie dziennikarskiej etyki to przynajmniej dziennikarskiego kunsztu o zwykłej ludzkiej empatii nawet nie wspominając. Porównanie, nawet ustawienie obok siebie w kontekście a w tym wypadku wręcz zrównanie "afery" Kaczyńskiego i jego pożyczki na ratowanie umierającej matki ze sprawą potencjalnego złożenia fałszywego oświadczenia podatkowego przez Sławku Nowaku to zwykle zbydlęcenie. Dokładnie tak! Z b y d l ę c e n i e !
Na dodatek głupie i bezmyślne, bo ten napisany wyraźnie w politycznej intencji artykuł przyniesie skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego. Ani Nowakowi ani tym bardziej PO nie pomoże a wręcz zaszkodzić może. Ale to już sprawa drugorzędna i w tym wszystkim najmniej ważna. Jeśli czegoś bardziej nienawidzę od braku profesjonalizmu, to jest to tak charakterystyczny dla chamstwa brak empatii i wyczucia.
Kłaniam się