Lubicz Lubicz
44
BLOG

Imperium robi swoje a głupcy się cieszą. Nie lubię mediów cz. 3

Lubicz Lubicz Polityka Obserwuj notkę 0

Jak doniosły unissono, Chińska Agencja Prasowa (Xinhua) i niezmiernie z siebie zadowolony, jego ekselencja José Manuel Barroso, Chiny wyraziły zgodę na podjęcie w najbliższych dniach rozmów z wysłannikami Dalajlamy. Hurra! Po trzykroc hurra. Zachodnie media od prawa do lewa (niestety także i polskie) wpadły w wielką euforię i ogłosiły, całe w skowronkach, wielki przełom. Przełom epokowy. Ba, coś w rodzaju upadku komunizmu w Chinach, deklaracji niepodległości Tybetu i darowania 160-miliardowego europejskiego deficytu handlowego (w euro a nie w w złotych). Tak wiec wszystko OK? Gaśnice, używane koszulki „Made in China“, transparenty na Golden Bridge i wazelina w bagażu delegacji UE zdziałały cuda? Konfucjusz pokonany i osikowym palikiem przypikowany na wieki wieków?

Figa z makiem i g...o prawda. Jak widać nikt w Europie o Konfucjuszu nie słyszał i w związku z tym nie ma o czym mówić. Ba, nawet chińskim zwyczajem nie ma sensu na podłogę splunąć.

Tego typu rozmowy miały miejsce pięć lub sześć razy w ciągu ostatnich kilku lat. I co? I nic. Status quo. Chinczycy w dalszym ciągu z całą determinacją kolonizują Tybet a „Dalaj-Clique“ (ulubiony epitet prasy chinskiej) dalej protestuje (lub wg. tej ostatniej) „knuje“ na emigracji w pólnocnych Indiach.

Premier emigracyjnego rządu Dalajlamy w Dharamsala, Samdhong Rinpoche, zachowal tu wyjatkową wstrzemiężliwość (trudno się dziwić) i określił propozycje chińską jako „godną rozważenia“ podkreślając jednak, „że z powodu aktualnej sytacji w Tybecie ciężko na konstruktywny i szczery dialog“. Sam Dalajlama dalej, że jeżeli propozycja ma na celu tylko osłabienie międzynarodowej presji na Chiny (no, na) to tego typu propozycja i w tym kontekscie jest mało poważna i „bez znaczenia“. Czyli przekładając z „lingua diplomatica“ na jezyk polski, o kant d...y potłuc.

Przy tym wszystkim, sytuacja skomplikowala się po niedawnym przejęciu władzy w Nepalu przez maoistów.Polecam w tym miejscu świetny artykul Krzysztofa Łozińskiego „Chiny biorą Nepal” publikowany w „Kontratekstach”

http://www.kontrateksty.pl/index.php? =show&type=news&newsgroup=1&pf=1&id=3501 

za który serdecznie dziekuje Pani Renacie Rudeckiej-Kalinowskiej.

http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/index.html

Odcięta została i tak juz niebezpieczna, ale jedyna, droga ucieczki z Tybetu. Ciekawe co na to wszystko Indie. Po raz pierwszy w historii Chiny (lub ich satelici) przekraczają naturalną barierę Himalajów. To się może (ale nie musi) zle skończyć.

Jeszcze zanim sprzątnieto szczerby na ulicach Tokio sztafeta z pochodnią olimpijską, „symbolem radości i pokoju“, umkneła cichcem do Nagano. Pod ochronę ponad 3.000 tysięcy policjantów mundurowych i takiej samej liczby cywilnych. Czyli pod ochronę tysięcy uzbrojonych po zęby przedstawicieli sił porzadkowych, „smurfów“ w niebieskich dresach i tysięcy „przypadkowych“ lecz sprawnie sterowanych gapiów z równie „przypadkowymi“ czerwonymi choragiewkami. Gdyby nie było tak straszne byłoby nawet zabawne.

Do tego wnisku doszli zapewne mnisi z najstarszej światyni buddyjskiej (Zenkoji) i odmówili wzięcia udziału, w jak to nazwali, „propagandowej szopce“. Czyżby mieli więcej oleju w głowach niż wysoka delegacja UE i większośc redaktorów naczelnych w Europie razem wziętych? Zapewne. Równie zdrowym kregosłupem wykazały się niektóre japońskie firmy koncernów Coca-Coli, koreanskiego Samsunga i o dziwo chińskiego Lenovo (sic!) i odmówily w ostatniej chwili sponsoringu.

Równolegle do pokazowych propozycji rządu chińskiego, prasa chińska pod wodzą organu partyjnego „Renmin Ribao“ dalej z niezwykłą zaciekłością atakuje osobę Dalajlamy zarzucając mu, miedzy innymi, zdradę wartości buddyjskich. (To tak jakby w swoim czasie Trybuna Ludu napisała, ze JPII jest złym katolikiem i zapragneła udzielić mu rekolekcji). Zaś sam Tybet jak był otoczony kordoden, tak jest nadal.

Zdaniem Robbie Barneta z Columbia Universyty i dysydentów tybetanskich, rząd Chin prowadzi podwójną strategię mającą z jednej strony za zadanie umocnienie chinskiego nacjonalizmu a z drugiej, osłabienie pozycji samego Dalajlamy w możliwych rozmowach. That’s it.

Jakby wszystkiego było mało, do głosu zameldował się niezrównany szef MKOl (IOC), Jacques Rogge i powiedział „podnoszeniem głosu i krzykami nie osiągniemy w Chinach nic“ jedyną słuszną strategią jest „spokojny dialog z zachowaniem należnego respektu“, krótko mówiąc na kolanach i z pokorą. Dobrze, ze powiedział to do nas idiotów europejczyków a nie do Tybetanczyków walczących o przetrwanie narodowe i kulturalne. Gdy wygłaszal te „mądrości“ PRO-CHINSCY demonstranci urządzali „zadymy“ na ulicach Nagano (pięciu rannych). Na Rogge zawsze można liczyć, choc jak widac, nawet taki sport jak żeglarstwo pozostawia poważne urazy.

Conclusio: Moim skomnym zdaniem, mamy do czynienia z kolejnym, topornym pijarowskim cieniasem dla zamydlenia oczu. Z czego sami Chińczycy nie robią wiekszej tajemnicy, zgodnie ze starą konfuncjanską zasadą unając nas wszystkich za ślepych i głuchych idiotów.

PS: Z ostatniej chwili: holenderski wywiad (AIVD) opublikowal raport w którym zwraca uwagę na niezwykły wzrost działalności wywiadu Chin na terenie Europy Zachodniej. Szpiedzy-dyplomaci ineresują się przede wszystkim nowoczesnymi technologiami i inflitrują uniwersytety i instytuty naukowo-badawcze. Chińczycy aktywizują też szpiegostwo komputerowe. W ciągu ostatniego roku udało im się złamać wszyskie zabezpieczenia i wejść do banków pamięci strzeżonych sieci komputerowych Królestwa Holandii. Które sieci padły ofiara spiegów, oczywiście nie podano. Poza tym ChRL zwiększa nabór agentów wsród Chinczyków mieszkajacych na stale za granicą (w Holandii prawie każde większe miasto ma swoje Chinatown) nie cofając się przed szantażem, przekupstwem czy przemocą.

 

Pozdrawiam

 

 

Lubicz
O mnie Lubicz

If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it. Ludzie do mie pisza :) Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch? Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka