Lubicz Lubicz
84
BLOG

Skoro wiedzieli to dlaczego nie powiedzieli? Wohlfahrtsstaat.

Lubicz Lubicz Polityka Obserwuj notkę 70

Na tle wiadomej publikacji  IPNu pojawily się dziesiątki jeżeli nie setki artykułów w prasie i  na S24 stawiających jedno zasadnicze pytanie: skoro bracia Kaczyńscy wiedzieli o rzekomo agenturalnej dzialalnosci Lecha Wałęsy już w latach osiemdziesiatych to dlaczego całymi latami najpierw pomagali mu w zdobywaniu najwyższej władzy a później w jej sprawowaniu? Odpowiedź na to pytanie narzuca się sama z siebie i jest równie prosta jak naiwna jest wiara tysięcy wyborców PiSu w czystość intencji Jaroslawa i Lecha Kaczyńskich. Wiara w ideowość i czystość stworzonej przez nich formacji politycznej. Formacji kryptosocjalistycznej, propagujacej model państwa opiekuńczego na wzór pruskiego „Wohlfahrtsstaat“* (Celowo i świadomie używam tutaj osiemnastowiecznego terminu a nie współczesnego terminu „państwa opiekuńczego“ uwzględniając werbalną, narodowo-katolicką otoczkę. Ale o tym później).

A capite. Gdy w drugiej połowie lat osiemdziesiątych bracia Kaczyńscy czynnie wspierali Lecha Wałęsę w jego drodze na szczyty władzy liczyli zapewne że w cieniu przywódcy Solidarności uda im się zagarnąć władzę i sterować państwem pociagając za linki marionetek. Z różnych przyczyn tak się nie stało. Kaczyńscy zostali zdemaskowani i wylądowali na marginesie zdarzeń politycznych. Przynajmniej tak widział to z wysokosci Wałęsa. Jako że historia bywa złośliwa, Wałęsa popełnił identyczny błąd jak bracia Kaczyńscy, a mianowicie nie docenił on żądzy władzy i instynktu politycznego przeciwnika.  Zaślepiony podchlebstwami lizusów, sądził że raz na zawsze pozbył się Kaczyńskich ze sceny politycznej. 

Ci ostatni przywarowali w cieniu, czekając tylko na odpowiedni moment. Minęło kilka lat, a Kaczyńscy nie dość że nie znikli z życia publicznego, to wykorzystując kilka zbiegów okoliczności a kilka innych osobiście prowokując, zbudowali silną formację na gruzach AWS. W ciagu tych kilku lat Kaczyńskim udało się skupićc wokół siebie grupę ludzi złożoną z niedobitków różnych odłamów Solidarności,  odlamów narodowców, niezadowolonych i niedopieszczonych, karierowiczów i politycznych awanturników. Przede wszystkim zaprzysiężonych wrogów Wałęsy, który swoim apodyktycznam i powiedzmy niekonwencjonalnym zachowaniem wyprodukował ich tysiące jeżeli nie dziesiątki tysięcy. Na przełomie tysiąclecia Kaczyńscy dysponowali prężną, silną, dobrze zorganizowaną formacją bez wyraźnego ideowego czy gospodarczego programu. Formacją zdolną już do obalania innych formacji politycznych ale jeszcze za słabą ilosciowo i jakościowo do przejmowania władzy. Jak było, nie będę opisywał bo wydarzenia są ciągle świeże i doskonale udokumentowane przez setki naocznych świadków i samych uczestników.

W sukurs przyszedł znowu przypadek lub raczej cała seria skandali w zaistniałych z niekompetencji i łapczywosci rządzących postkomunistów.  Rosnące bezrobocie, pauperyzacja społeczeństwa, szabrownicza prywatyzacja, tysiace afer ukoronowanych aferą Rywina spowodowały szerokie niezadowolenie społeczne i wepchnęły niejako program i hasła w ręce Kaczyńskich, powodujac założenie PiS w roku 2001. Narodził się współczesny Savonarola, który płomieniem inkwizycji postanowił wypalić raka korupcji i układu
służb, gangsterów gospodarczych i sprzedajnych polityków.  Walka z układem, strukturami SB, filcem aparatu urzędniczego a przede wszystkim lustracja jako cudowne panaceum na wszystkie bolączki. Do tego kilka cytatów z Manifestu Lipcowego, Bóg, Honor, Ojczyzna kilka resentymentów historycznych, szczypta antysemityzmu pomieszana z patriotyzmem, ksenofobią, homofobią i tak powstala idea i program IV RP. Nowego raju na ziemi á la PiS.

Zabawne lub tragiczne (zależy od kąta widzenia) jest to, że duża część społeczeństwa
dała się na ten lep schwytać. Biorąc pod uwagę, że nawet moja matka, którą raczej trudno zaliczyć do moherowej czerni, kupiła te bajki, to trudno się dziwić, że ludzie słabiej wykształceni lub pochodzacy z niższych warstw społecznych, przygnieceni tempem historii,  bez problemu przełknęli zgrabnie przygotowaną papkę. Ludziom pokazano winnego i to nie jakiegoś smoka wawelskiego tylko konkretny „UKŁAD“ w którego istenie nie tylko każdy wierzy ale i każdy go widział.

Że nie samą lustracją człowiek żyje, pokazały już wybory 2005, a głównie następne dwa lata. Brak większości parlamentarnej zmusił Kaczyńskich do mezaliansu z awanturnikami politycznymi pokroju Leppera i Giertycha, zaś główny wątek walki z korupcją i lustracją ... przerzedzil szeregi samego PiSu i koalicji. Jak było i czym się skończyło nie będę się rozwodził, każdy widział.

Wspomniałem na poczatku, że PiS jest godną spadkobierczynią totalitarnych partii komunistycznych, a IV RP byla początkiem  PRL-bis czyli totalitarnego państwa policyjnego z pozorami demokracji. Aby nie być gołosłownym, przytoczę kilka dowodów na poparcie mojej tezy.

1.     Koncentracja władzy centralnej na niekorzyść samorządów i równoległa rozbudowa centralnego aparatu biurokratycznego.
2.     Spowolnienie lub wręcz zahamowanie procesu prywatyzacji tłumaczone walką z układem i korupcją.
3.     Próba (udana?) pozbawienia Banku Narodowego samodzielności i przejęcia całkowitej kontroli nad polityką monetarną państwa.
4.     Zawłaszczenie i upolitycznienie prokuratury i próba ograniczenia niezawisłości sądownictwa.
5.     Postawienie służb specjalnych ponad prawem i pozbawienie Sejmu i Senatu funkcji kontrolnych. Instrumentalizacja służb specjalnych jako narzędzia w  walce politycznejl.
6.     Zawłaszczenie państwowego przekazu informacji (TVP i część mediów) i wykorzystywanie powyższych w walce politycznej. Próba wprowadzenia cenzury poprzez dyskredytację „NIEMIECKICH“  lub „POLSKOJĘZYCZNYCH“ niezależnych mediów.
 
Przykładów można by właściwie mnożyć w nieskonczoność. Tylko po co. Każdy wie a do ślepych i głuchych i tak to nie dotrze. Zakończę więc tylko jeszcze jednym przykładem, w zasadzie marginalnym, ale ważnym dla kontekstu: Zawłaszczenie i instrumentalizacja PAŃSTWOWYCH instytucji naukowo-historycznych z IPN-em na czele.

Ad initium. Publikacja "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" panów Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka miała być ukoronowaniem półmetka pierwszej z wielu kadencji rządów PiSu. Zamówiona w chwili obejmowania władzy, miała być swoistym prezentem i satysfakcją dla milościwie panujących. Wyszło tak, jak wyjść musiało, czyli ani me ani be. Trochę zaściankowo,  trochę tragikomicznie,  trochę strasznie, czyli jak zwykle. Publikacja IPN-u jest nie tyle naukowo-historycznym dowodem na „zbrodnie“ Lecha Wałęsy, ile dowodem żądzy władzy, pychy i mściwosci dwóch małych, prowincjonalnych polityków. Jest żałosnym procesem dowodowym, w którym brak dowodów jest dowodem na potwierdzenie tezy autorów. Bezprecedensowa medialna hucpa towarzaszaca tej publikacji, mobilizacja wszystkich sił i środków, potwierdza nikczemne intencje ZLECEDONIAWCÒW, będące prywatną zemstą, przepisaniem najnowszej historii Polski i żałosną próbą przeczołgania się spod mamusinej pierzyny do panteonu bohaterów walki z komuną. Fakt pojawienia się w dniu dzisiejszym „szczotki“ drukarskiej na internecie jeszcze bardziej potwierdza moje przekonanie.
 
Eksplicit: Wohlfahrtsstaat (niem.) państwo opiekuńcze, rewolucyjna jak na owe czasy (XVIII w.) idea króla Prus, Fryderyka II, zakończona podziałem społeczeństwa na poprawnie i niepoprawnie myślących i przeksztalceniem Prus w państwo policyjne (sorry, wiem że bardzo uproszczone).  Nowoczesny model tzw.  „państwa opiekuńczego“, podaję za Wikipedią (http://pl.wikipedia.org/wiki/Państwo_opiekuńcze) „ Państwo opiekuńcze (ang. welfare state), także: państwo dobrobytu, państwo bezpieczeństwa socjalnego – koncepcja państwa oraz społeczeństwa powstała pod wpływem tzw. ekonomii dobrobytu, ukształtowana po II wojnie światowej. Była głoszona w szczególności w latach 50.-80. XX wieku. Państwo opiekuńcze to państwo kapitalistyczne z silnym interwencjonizmem państwowym, będącym przeciwieństwem liberalizmu ekonomicznego, ma kłaść szczególny nacisk na rozwiązywanie problemów społecznych. Celem państwa opiekuńczego jest zapewnianie obywatelom bezpieczeństwa socjalnego poprzez skuteczne prawodawstwo. Nie jestem ani ekonomistą, ani politologiem, ani historykiem czy filozofem, wiec interpretacje pozostawiam specjalistom. TRAGICZNE i PRZERAŻAJĄCE jest jednak, że powyższy wpis w polskiej Wikipedii absolutnie nie pokrywa się z podobnymi wpisami na stronach niemiecko- czy angielskojezycznych: 
http://de.wikipedia.org/wiki/Wohlfahrtsstaat http://de.wikipedia.org/wiki/Sozialstaat , http://en.wikipedia.org/wiki/Welfare_state.

Z polskiej strony Wikipedii zniknęła nie tylko cała krytyczna analiza ale wraz z nią takie nazwiska najwiekszych krytyków, takie jak F. A. von Hayek czy Gerd Habermann. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych lecz jak wszyscy czytałem Orwella, w krasoludki nie wierzę i potrafię logicznie wyciągac wnioski.

PS. Z powodu licznych zobowiazań rozrywkowo-towarzyskich zaplanowanych na dzisiejsze pólfinaly ME, na ewentulane komentarze (obelgi?) będę mógł odpowiedzieć dopiero jutro. Za co z góry przepraszam wszystkich kolegów i adwersarzy, zaglądajacych także na podstrony Salonu gdzie zapewne (tradycyjnie) wyląduje mój skromny przyczynek do narodowej dyskusji (kłótni?). 


Pozdrawiam

Lubicz
O mnie Lubicz

If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it. Ludzie do mie pisza :) Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch? Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka