Ludwik Dorn Ludwik Dorn
875
BLOG

Otorbiony tygrys, przyczajony smok (3)

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 5

 

Dziś na portalu www.teologiapolityczna.pl opublikowany został mój esej Otorbiony tygrys, ukryty smok. Przedmiotem rozważań są statyka i dynamika polityczna ( przez analogię do pojęć statyki i dynamiki społecznej wprowadzonych przez Comte’a) obecnej wspólnoty politycznej Polaków. Stawiam i udowadniam tezę, że „podział postsmoleński” w ciągu minionych czterech lat stał się istotnym czynnikiem statyki politycznej podtrzymującym strukturę i układ politycznych sił w niezmienionym kształcie, natomiast czynnikiem dynamiki politycznej, a zatem rozwoju i zmiany, staje się kryzys ukraiński i działania Rosji, które roboczo określam jako „czynnik wschodni”. Ponieważ „czynnik wschodni” ma już obecnie olbrzymią realną siłę oddziaływania, a jeszcze większą potencjalną, to uważam, że dynamika polityczna w najbliższych latach przeważać będzie nad statyką, a układ sił politycznych w Polsce ulegnie daleko idącym zmianom.
Ponieważ rozmiar tekstu przekracza zdecydowanie rozmiary wpisu na blogu, to dla ułatwienia lektury podzieliłem go na trzy części, które będę sukcesywnie publikował. Część pierwsza opisuje polityczne znaczenie i funkcjonowanie podziału postsmoleńskiego ( otorbiony tygrys). Część druga odnosi się do dynamiki politycznej, którą może wyzwolić „czynnik wschodni”. Część trzecia odpowiada na klasyczne pytanie: co robić. Oto część trzecia i ostatnia.
Orientacja PNDN nie ma określonej afiliacji ideowej. Może znaleźć swoją artykulację polityczną tak na lewicy, jak i prawicy. W partiach politycznych, które opowiadają się przeciw Unii Europejskiej oraz tych, które postulują silniejszą europejską integrację polityczną.
Takiemu rozwojowi sytuacji trudno będzie przeciwdziałać, jeśli już teraz Polacy nie zaczną wychodzić z miękkiej postsmoleńskiej stasis. Nadziei nie należy upatrywać w powoływaniu partii nowych, ani w moralistycznych apelach o zmianę relacji między istniejącymi partiami, zwłaszcza między PO i PiS, które są głównymi podmiotami wewnętrznego konfliktu. Apele nic tu nie dadzą. Potrzebne są fakty dokonane w dwóch kluczowych i powiązanych ze sobą obszarach.
Pierwszym jest odbudowa wspólnoty pamięci o tragedii smoleńskiej. Konflikt smoleński przybrał formę stasis, przede wszystkim dlatego, że taką wspólnotę pamięci wykluczono. Najpierw była tzw. wojna o krzyż, ze wszystkimi niechlubnymi incydentami, a potem, co ważniejsze, odmowa pomnika na Trakcie Królewskim. Ponieważ odmówiono miejsca pamięci wspólnej doszło do skrajnej partyjnej partykularyzacji. Postulat pomnika ofiar katastrofy zniknął z politycznej agendy PiS-u i przepoczwarzył się w żądanie wystawienia pomnika Lechowi Kaczyńskiemu. O wspólnotę pamięci dopominały się podczas obchodów rocznicy katastrofy jedynie dwie zbolałe córki jej ofiar: Barbara Nowacka i Małgorzata Wasserman. To, że osoby tak politycznie i ideowo od siebie odległe mówiły w tej sprawie jednym głosem pokazuje na konsolidacyjny potencjał wspólnoty pamięci, któremu trzeba stworzyć możliwość ujawnienia się.
Obszarem drugim jest wyrwanie polityki zagranicznej z konfliktu wewnętrznego. Nie chodzi oczywiście o to, by o politykę zagraniczna się nie spierać. Jest o co. Rzecz w tym, że od 2006 roku polityka zagraniczna stała się jednym z głównych pól wewnętrznego, niszczącego starcia, w którym nie chodzi o to, by dokonać najlepszego dla wspólnoty politycznego wyboru, ale by odmówić przeciwnikowi prawa do istnienia i przedstawić go, jako zagrożenie dla istnienia wspólnoty. Tradycja konfederacyjno-niepodległościowa, do której odwołuje się jedna ze stron sporu przedstawiana jest jako azjatyckie zdziczenie, a w polityce realizować ją mieli od konfederacji barskiej po Powstanie Warszawskie pijacy oraz wymagające wsparcia psychoterapeuty nieprawidłowe osobowości. Kto nie wierzy, niech poczyta blog dyrektora politycznego MSZ na stronie resortu. Z drugiej strony polityka zagraniczna obecnego rządu wpisywana jest w tradycję w najlepszym razie tchórzliwego oportunizmu, a w najgorszym – zdrady narodowej.
Jest oczywiste, że w tej wymianie inwektyw nie chodzi o politykę zagraniczną tylko o konflikt dwóch równoprawnych i zakorzenionych w polskiej historii oraz dzisiejszym życiu społecznym tożsamości, których polityczni i ideowi reprezentanci zaczęli odmawiać drugiej stronie prawa do szacunku i istnienia.
Wydaje mi się, że rozpoczęcie procesu narodowej rekonsolidacji poprzez skuteczne działania na obu tych obszarach jest nie tylko niezbędne, ale też możliwe. Pytanie tylko, czy ci, którzy mają odpowiednie zasoby, by tego dokonać, podejmą się tego zadania.
 
 
Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka