Maksymilian Jastrzębiec Maksymilian Jastrzębiec
327
BLOG

„Tomi! Jestem bezsilny, ale powiem ci tylko jedno..." Recenzja filmu "Bunt"

Maksymilian Jastrzębiec Maksymilian Jastrzębiec Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Bunt” zaliczany jest do arcydzieł światowej kinematografii. Jego twórca, Masaki Kobayashi, uważany jest za drugiego najwybitniejszego japońskiego reżysera po Akirze Kurosawie.


Akcja tego dramatu historycznego toczy się w Japonii w 1725 r. Isaburo Sasahara, wielki mistrz sztuk walki, w rolę którego wcielił się genialny Toshiro Mifune, staje przed dylematem. Jego syn, Yogoro (Go Kato), który poślubił Ichi (Yoko Tsukasa), nałożnicę lokalnego władcy, musi z powrotem odesłać ją na dwór, z którego została wcześniej usunięta. Powodem jest dziecko, które urodziła, gdyż dziedziczy ono tron. Isaburo widząc miłość, jaka połączyła młodych nie wyraża zgody na zerwanie małżeństwa. Decyzja władcy jest tylko jedna, otóż nakazuje swojemu lojalnemu dotąd słudze i jego synowi popełnić honorową śmierć, czyli seppuku. Samuraj po raz kolejny odrzuca decyzję swojego pana, który nie pozwoli, aby akt sprzeciwu pozostał bez konsekwencji.


Film ten, nakręcony w 1967 r., stanowi perłę klasycznego kina japońskiego. Zrealizowany w kolorystyce czarno – białej nawiązuje do tradycyjnych rysunków z kraju wschodzącego słońca. Scenariusz trzyma w napięciu od początku do końca, z grą światła i prostą, wręcz ubogą muzyką japońską, w wykonaniu Toru Takemitsu, stanowi obowiązkową pozycję każdego miłośnika kinematografii.


Kobayashi z precyzją dobrał do tego dzieła najwybitniejszych aktorów. Obok wymienionych sław znaleźli się także Tatsuyoshi Ehara, czy Shigeru Koyama. Oczywiście nie mógł pominąć jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów japońskiego kina, często występującego w duecie z Mifune, Tatsuya Nakadai.


Reżyser zabrał nas w czasy trudne i brutalne, które były często przenoszone na ekrany kin. Wielu reżyserów upiększało rzeczywistość okresu feudalnego, zwłaszcza tamtych wieków, czyli rządów bezwzględnych shogunów dynastii Tokugawa. Kobayashi jednak do nich nie należał. Był pacyfistą kontestującym ideały, na których zbudowana była kultura i tradycja, z której wyrastał. Obnażał bezsensowność ślepego posłuszeństwa, mającego swoje źródło w kodeksie Bushido, jak i innych praw, którym poddani byli mieszkańcy Japonii minionej epoki.


Interesował go człowiek, jego dramat w zderzeniu z rzeczywistością, w której nie miał większego znaczenia, a jego los był uzależniony od kaprysów swoich panów. Za zabicie człowieka niższej klasy nie ponosiło się odpowiedzialności, co zostało niejednokrotnie przedstawione w filmach o tej tematyce. W ten sposób reżyser ukazuje drugą stronę tamtych czasów. Obok dzielnych samurajów, etyki i reguł, którymi rządziło się społeczeństwo, wydobywa przed widzem absurdy i bezduszne zasady, którym podlegali mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni.


Pod tym względem „Bunt”, obok „Seppuku” („Harakiri”), w którym główną rolę zagrał Nakadai, stanowi swoistą odtrutkę na sielankę Japonii czasów samurajów.  


Oto testament wielkiego Isaburo przekazany swojej wnuczce:


Tomi! Jestem bezsilny, ale powiem ci tylko jedno: Tomi, gdy dorośniesz, bądź taką kobietą, jak twoja matka i wyjdź za takiego mężczyznę, jak twój ojciec. Pamiętaj...”

Po pierwsze - BÓG. Po drugie - Ojczyzna.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura