Donald Tusk podczas debaty z J. Kaczyńskim wymienił, z pewnością wyuczoną wcześniej, listę kilku produktów, których ceny znacznie wzrosły w ostatnim czasie. Miał to być argument za nieudolnością rządu, którego polityka doprowadziła do znacznego wzrostu cen. Tymczasem pewne ceny sezonowo rosną i spadają- tak się dzieje z benzyną, gazem, produktami żywnościowymi, i rząd na to nie ma żadnego wpływu. Jedynym zaś miarodajnym miernikiem wzrostu cen jest poziom inflacji, który obecnie nie przekracza 2% rocznie. Inflacja odzwierciedla bowiem średni wzrost, co oznacza że jeśli jakieś produkty i usługi rosną powyżej średniej, to ceny innych musiały wzrosnąć mniej albo nawet obniżyć się. Poza tym tzw. koszyk inflacji odzwierciedla strukturę konsumpcji- jeśli cena jabłek wzrosła o 80% (co notabene jest skutkiem przymrozków w okresie kwitnięcia drzew owocowych, na którą też rząd nie miał wpływu- chyba że czegoś nie wiem), to nie znaczy że o 80% wzrosły koszty utrzymania gospodarstw domowych, a to jest bazą do wyznaczenia koszyka dóbr i usług na podstawie którego wylicza się inflację.
Co więcej, rząd o tyle nie ma wpływu na zmiany cen, a więc na inflację, że jest ona głównie wynikiem polityki Rady Polityki Pieniężnej. Przecież to ta rada odpowiada konstytucyjnie za inflację w Polsce, mając ku temu narzędzie w postaci stóp procentowych. Czyżby więc Donald Tusk uważał obecną politykę RPP za zbyt mało restrykcyjną, bo tylko podwyżka stóp procentowych służy zbijaniu inflacji?
Nie bronię rządu Jarosława Kaczyńskiego, bo mam wobec niego wiele zarzutów i to takich, o których Tusk nie wspomniał. Przede wszystkim był to rząd kontynuujący neoliberalną politykę, gdzie wzrost gospodarczy odbywał się kosztem społeczeństwa. Chciałbym jednak, żeby w Polsce krytykowało się rząd używając argumentów rzeczowych i merytorycznych, a nie demagogii. Tylko wtedy będzie szansa że kolejny rząd będzie lepszy. Inaczej ciągle będzie tak samo jak w ostatnich 18 latach, kiedy kolejne rządy nie spełniały oczekiwań i nadziei wyborców na to, że będą lepsze od poprzednich. Niech skończy się to nieustanne zwodzenie społeczeństwa, że nowy rząd niesie ze sobą zmienę polityki społeczno-gospodarczej.
Ale jak ma merytorycznie krytykować rząd ktoś, kto merytorycznie ma podobne do niego poglądy? Przecież w tym rządzie najważniejszą funkcję pełni Zyta Gilowska, autorka myśli społeczno-gospodarczej PO. Różnica jest tylko w stylu sprawowania władzy, i tylko na krytyce tego stylu debatę wygrał Tusk, inaczej musiałby zostać ogłoszony remis.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka