Pod tym hasłem „Gazeta Wyborcza” prowadziła kampanię na rzecz zwiększenia frekwencji wyborczej. Dziwi mnie, że gazeta która mieni się obrońcą najwyższych standardów demokratycznych, ukuła takie hasło. Czyżby w demokracji były wybory bardziej i mniej ważne? Takie do udziału w których należy bardziej, a w innych mniej zachęcać? Według mnie wszystkie wybory są równie ważne… A może chodzi o to że są wybory w których koniecznie chcemy żeby wygrała akurat popierana przez nas partia, a jej zwycięstwo nie jest pewne? Jedną z nielicznych zalet PiS było to, że był w dużym stopniu niezależny w swoich poglądach, także jeśli chodzi o opinię wszechpotężnej Gazety Wyborczej- która jak kogoś chciała „zatopić”, prawie zawsze jej się to udawało. „Gazeta” z pewnością woli gdy rządzą partie, które będą się z nią bardziej liczyć, tak jak SLD które podczas swoich rządów w latach 2001-2005 potrafiło zmienić program o 180 stopni głównie po to, żeby przypodobać się „Wyborczej”.
Argumentem za tym że te wybory były najważniejsze od 89 roku było rzekome zagrożenie demokracji. Piszę rzekome, bo przecież gwarantem demokracji jest konstytucja, która nie została złamana, a wręcz przeciwnie pokazano że nie można rządzić nie respektując jej. Właśnie podczas rządów PiS potwierdzono skuteczność działania takich instytucji gwarantujących normy demokratyczne, jak niezawisłe sądy i Trybunał Konstytucyjny. Co prawda były „ataki” na te instytucje, ale polegały one na krytyce, która w demokracji jest przecież uprawniona. Czy demokracja ma polegać na tym że nie wolno krytykować instytucji publicznych, czy samych mechanizmów konstytucyjnych- skoro przecież także konstytucja w ostateczności może być zmieniona, udoskonalona, tak by bardziej odpowiadać obywatelom?
Nadanie ostatnim wyborom „nadzwyczajnego” charakteru nie przysłużyło się Polsce ani polskiej demokracji. Z wyborów ludzi i programów rządzenia, ze „święta” demokracji, dyskusji o przyszłości Polski (realistycznej, a nie o marzeniach i cudach), zrobiono histeryczny plebiscyt kto jest za, a kto przeciw PiS. Większość głosowała przeciw- ale nie za żadną alternatywą. Czy to ma być owa „normalność” i „najwyższe standardy demokratyczne”?
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka