Fala emigracji zarobkowej z którą mamy do czynienia od kilku lat, nie znajduje w naszych kręgach politycznych a także opiniotwórczych należytej troski. Wręcz przeciwnie, dominuje tendencja do bagatelizowania tego problemu, a nawet uznawania emigracji za pożyteczną dla Polski.
Mówi się, że dzięki emigracji maleje bezrobocie. Spróbujmy rozważyć tę kwestię. Jedna grupa emigrantów to ci, którzy w Polsce nie mieli pracy, jeśli więc wyjechali to bezrobocie siłą rzeczy zmniejszyło się. Ale przecież teraz w Polsce brakuje często pracowników. Jeśli by te osoby nie wyjechały, to i tak znalazłyby pracę w Polsce. Tak więc bezrobocie i tak by spadło. Druga grupa to ci, którzy w Polsce mieli pracę. Wyjeżdżając zwolnili miejsca pracy dla bezrobotnych. Ale często efekt jest taki, że ci którzy przyszli na ich miejsce mają mniejsze kwalifikacje, pracują mniej efektywnie, a więc dla gospodarki jest to strata. Mało tego, często po prostu brakuje bezrobotnych z takimi kwalifikacjami, którzy mogliby zastąpić tych, co wyjechali. To obecnie duży problem dla firm, które z powodu braków wykwalifikowanych pracowników musza ograniczać swoją działalność. Kolejną grupą emigrantów są przedsiębiorcy- obecni jak i potencjalni. Wielu z tych co wyjechało zaczyna zakładać firmy, a więc tworzyć miejsca pracy, tyle że za granicą. To akurat ma negatywny wpływ na polskie bezrobocie.
Podsumowując, efekt emigracji jest taki, że obniżyła się jakość siły roboczej w Polsce, czasem wręcz brakuje pracowników o określonych kwalifikacjach mimo że ciągle jest wysokie bezrobocie (ale bezrobotni mają nieodpowiednie kwalifikacje, albo mieszkają daleko od miejsca pracy a nie stać ich na przeniesienie się), ograniczyło się także tworzenie nowych miejsc pracy przez drobnych przedsiębiorców którzy wyjechali. To wszystko obniża potencjał wzrostu PKB w przyszłości, który wymaga zwiększania dostępności i kwalifikacji siły roboczej.
Często pojawiają się także opinie, że przecież ci co wyjechali przysyłają pieniądze do Polski, podnosząc tu PKB. Ale przecież przysyłana jest tylko część zarobionych pieniędzy, co z kolei stanowi tylko część wypracowanego PKB za granicą (bo płaca to tylko część wartości pracy, reszta to zysk pracodawcy). Do Polski wraca więc nie więcej niż 30% tego, co wypracowują polscy emigranci. Co gorsza, te pieniądze wcale nie przekładają się w całości na wzrost PKB w Polsce. Część jest wydawana na import, zwłaszcza że złotówka jest silna. Widać to po rosnącym deficycie handlowym Polski, gdyż import rośnie szybciej niż eksport.
Wiara, że Polacy którzy wyjechali niedługo wrócą do Polski, jest także naiwna. Im dłużej bowiem przebywają za granicą, tym szanse że powrócą są mniejsze. Coraz lepiej znają język obcy, coraz lepiej poruszając się na rynku pracy i, co ciekawe, zaczynają w coraz większym stopniu korzystać z europejskich rozwiązań socjalnych (np. mieszkania socjalne, świadczenia rodzinne).
Bagatelizująca problem emigracji postawa większości polskiej klasy politycznej i opinii publicznej nie będzie sprzyjać tworzeniu w Polsce takich rozwiązań, żeby zachęcić emigrantów do powrotu. Nie dziwi taka postawa, bo ta wielka fala emigracji, która ciągle się rozwija, to przecież wynik zaniedbań całej 18-letniej polityki społeczno-gospodarczej. Tę politykę można w skrócie określić jako „rynek czyni cuda”, wiara że im mniej będzie państwa i rozwiązań socjalnych, tym lepiej bo rynek sam najlepiej rozwiąże wszelkie problemy społeczno-gospodarcze. Trzeba było na przykład już dawno uruchomić, wzorem właśnie Irlandii, program budowy mieszkań socjalnych. Teraz młodzi ludzie emigrują często dlatego, że nie mają gdzie mieszkać, szczególnie że wielu z nich mieszka na wsi i małych miasteczkach a miejsca pracy powstają w dużych miastach gdzie wynajem jest bardzo drogi w porównaniu do niskich pensji, o cenach nowych mieszkań nie wspominając.
Teraz nikt się nie przyzna, bo cała klasa polityczna i opiniotwórcza jest temu winna, że liberalna polityka gospodarcza była błędna. Co gorsza większość dalej w nią wierzy. Dalej więc brniemy w podobne rozwiązania, gdzie powrót ludzi z emigracji ma zapewnić wprowadzenie podatku liniowego. i zakładanie firmy w 1 dzień. W ostateczności można bagatelizować problem i mówić, że nic z tego że większość młodych ludzi albo wyjechała, albo myśli o wyjeździe. Rodzice kształcą dzisiaj dzieci także pod kątem emigracji. W tej sytuacji pozostaje tylko płonna wiara w cuda, albo raczej pogodzenie się z faktem że przyszłość Polski jest przegrana, że młodzi będą masowo uciekać z tego kraju a wracać najwyżej na emeryturę- oczywiście pobieraną z zagranicy.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka