Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
88
BLOG

Czy "budżetu nie stać na podwyżki"?

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 40

Donald Tusk w odpowiedzi na żądania podwyżek płac dla pracowników sfery budżetowej ma jeden podstawowy argument- „budżetu nie stać na podwyżki, budżet nie ma więcej pieniędzy” itp… To nic nowego, bo choćby poprzedni Premier, Jarosław Kaczyński, podobnie odpowiadał pielęgniarkom- „budżet jest pusty, nie ma na podwyżki”. Tego typu argumentacja spotyka się ze zrozumieniem większości społeczeństwa. Nie ma pieniędzy w budżecie- więc żądania podwyżek są nierealne, niemożliwe do spełnienia, w związku z czym protesty płacowe powinny się natychmiast zakończyć, a pracownicy budżetówki wrócić do pracy i zapomnieć o podwyżkach. Gdyby jednak na przykład celnicy uparli się w tej sytuacji dalej strajkować- wyśle się do zirytowanych tą sytuacją partnerów w UE, którzy tracą na zablokowaniu transportu z krajami za naszą wschodnią granicą, krótkie oświadczenie mniej więcej takiej treści:

„Szanowni Partnerzy, członkowie UE!

Rząd RP ubolewa nad tym, że strajki celników spowodowały zablokowanie polskiej granicy ze wschodem. Jednak nic nie możemy w tej sytuacji zrobić- żądania celników są niemożliwe do spełniania, bo w budżecie nie ma na to pieniędzy. Prosimy cierpliwie czekać aż celnicy zrozumieją, że budżet nie ma pieniędzy na podwyżki i wrócą do pracy.

Tymczasem prosimy pamiętać, że najważniejsza w życiu jest miłość, oto dewiza naszego rządu i Premiera Tuska!”.

W tym miejscu sprawa wydawałaby się zamknięta, a Donald Tusk i Platforma Obywatelska mogliby odpowiadać co najwyżej za składanie nierealnych obietnic wyborczych. Tymczasem to nie takie proste. Rząd nie może w ten sposób uciekać od problemu podwyżek. Argument, że „w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki”, nie jest do końca uczciwy ani prawdziwy. Można by w niego uwierzyć, gdyby na przykład członkowie rządu i parlamentarzyści zarabiali w okolicach średniej krajowej, a nie 5-krotność tej średniej. Skoro zarabiają tyle, to dlaczego dla nich pieniędzy w budżecie na „godziwe płace” starczyło- a dla celników, od których zależy funkcjonowanie granicy Polski i UE, już nie? Podobnie starczyło na finansowanie Euro 2012- czy jest to ważniejsze niż na przykład płace nauczycieli? Impreza sportowa ważniejsza od edukacji, od której jakości najbardziej chyba zależy przyszłość Polski i Polaków?

Oczywiście w obecnym budżecie nie przewidziano środków na takie podwyżki, jakich chcą choćby celnicy. Ale przecież można złożyć nadzwyczajną nowelizację budżetu. Pozostaje kwestia skąd te środki dla budżetu pozyskać- ale i tu w ostateczności można po prostu zwiększyć deficyt budżetowy. W ostateczności, bo przede wszystkim należałoby wycofać się z obniżki podatków dla najbogatszych z 40% do 32%. Wtedy już od 2009 roku starczyłoby pieniędzy w budżecie na podwyżki dla całej sfery budżetowej. Można by już teraz podpisać porozumienia płacowe, gwarantujące podwyżki od 2009 roku. Ale przecież obniżka podatków, szczególnie dla najbogatszych, jest widać najważniejszym celem rządu PO, a nie tam takie mało ambitne cele jak zapewnienie funkcjonowania polskich granic i różnych służb publicznych. Minister Finansów Rostowski wraz z Chlebowskim deklarowali ostatnio, że ich marzeniem jest zmniejszenie podatku CIT dla dużych firm do 10%, a nawet jego całkowita likwidacja- dla porównania w Wielkiej Brytanii, podobno bardzo liberalnej, wynosi on 38%... Widać liberalizm liberalizmowi nierówny a nawet niepodobny…

Podwyżki w sferze budżetowej, a także dla pracowników służby zdrowia, są możliwe i realne. Jednak aby je zrealizować, potrzeba radykalnej zmiany polityki społeczno-gospodarczej, bo póki co niezmiennie od 18 lat prowadzona jest polityka antyspołeczna, gdzie potrzeby obywateli traktowane są jako najmniej ważne, a ambicją kolejnych rządów jest obniżanie podatków najbogatszym obywatelom i korporacjom. Taka polityka doprowadzi do kryzysu społeczno-gospodarczego, którego ostatnim poważnym symptomem jest masowa emigracja, a także niski przyrost naturalny.

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka