„Jest wiele do zrobienia w kraju, w którym niektórzy politycy z PiS jeszcze niedawno nawoływali, żeby płacić kobietom, byleby zostały w domu wychowywać dzieci”.
Tymi słowami rozpoczyna swoje urzędowanie nowo mianowana pełnomocniczka rządu ds. równego statusu prawnego, Elżbieta Radziszewska. Te słowa dobrze oddają specyficzne rozumienie wolności przez liberałów.
Wolność dla liberałów to nie jest możliwość swobodnego wyboru przez jednostkę swojej drogi życiowej. Ten wybór jest bowiem ograniczony przede wszystkim statusem materialnym. Kobieta, którą na to stać- może zostać w domu i wychowywać dzieci. Ta, której na to nie stać- musi albo godzić pracę zarobkową z pracą w domu i wychowywaniem dzieci, albo nawet całkowicie zrezygnować z dzieci, nawet jeśli tego bardzo pragnie. Tyle masz wolności, na ile cię stać…
W słowach Radziszewskiej pobrzmiewa także pewna pogarda dla kobiet, które zajmują się tylko wychowaniem dzieci w domu, zamiast łączyć tę pracę z pracą zarobkową i robieniem kariery zawodowej. To przecież takie nienowoczesne, obciachowe wręcz- nie dziwne, że popierane przez PiS... Dziwni ci liberałowie- niby zwolennicy wolności, a tacy nietolerancyjni…
Głównym jednak przedmiotem ataku nowej pełnomocnik jest pomysł, żeby za to że kobieta zostaje w domu wychowując dzieci, płaciło państwo. Tego to już stanowczo za wiele! Przecież takie świadczenia musiałyby być finansowane z podatków- a podatki dla liberałów jak wiadomo to haracz… Nie takie priorytety ma ten rząd! Ma on bowiem w planach obniżkę podatków dla najbogatszych i obniżanie podatku od zysków korporacji (CIT)- musi więc planować cięcia wydatków socjalnych, a już na pewno nie ich zwiększanie.
Za sprzeciwem wobec finansowania przez państwo pracy wychowawczej kryje się także neoliberalne dążenie do maksymalnego wyzysku człowieka przez kapitał- kobieta ma nie tylko pracować i to za darmo w domu, ale także przynosić zysk pracodawcy.
Tymczasem wychowanie dzieci i opieka nad nimi to praca taka, jak każda inna. Powinna być więc traktowana na równi z pracą zarobkową, tak samo doceniana, ale także wynagradzana- bez względu na to, czy jest łączona z inną pracą, czy nie. Wynagradzaniem pracy wychowawczej powinno zajmować się właśnie państwo- a te pieniądze przecież i tak się zwrócą, wtedy kiedy dziecko dorośnie i zacznie samo płacić podatki. Jest to zgodne z zasadami sprawiedliwości społecznej, lub jak kto woli zwykłej sprawiedliwości/uczciwości ekonomicznej- wychowanie ma swoją wymierną wartość ekonomiczną.
Nasze państwo mało że nie płaci za pracę wychowawczą, to nawet nie zwraca kosztów utrzymania dziecka. W krajach zachodnich, uznawanych przez polskich liberałów za liberalne właśnie, państwo wypłaca pokaźne świadczenia na dzieci, np. w Irlandii jest to kwota ok. 600 zł miesięcznie. We Francji natomiast państwo dodatkowo płaci kobietom właśnie za to, jeśli zrezygnują na jakiś czas z pracy zawodowej, żeby zajmować się swoimi małymi dziećmi. Dzięki temu Francja jako jeden z nielicznych krajów w Europie ma dodatni przyrost naturalny, co z kolei jest pozytywne dla gospodarki tego kraju. Dzięki takim rozwiązaniom rodzice i matki w szczególności mają właśnie więcej realnej wolności rozumianej jako możliwość, a nie tylko prawo, wyboru tego co chcą robić w swoim życiu.
Na koniec- serdeczne życzenia dla Kobiet w dniu ich święta, oby kiedyś takie święto nie było w ogóle potrzebne, kiedy nastąpi pełne równouprawnienie i należyte docenienie pracy kobiet.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka