Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
71
BLOG

Polska bez prawicy?

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 26

Kilka lat temu Igor Janke napisał dla Gazety Wyborczej tekst „Polska bez lewicy”, w którym dowodził, że lewica w Polsce nie jest potrzebna. Trzeba przyznać, że jego słowa okazały się prorocze. Rzeczywiście lewica w Polsce nie może się odnaleźć, wydaje się nawet że nie jest w ogóle potrzebna. Dzisiaj jednak przyszedł czas, żeby podobnie prowokacyjne pytanie postawić odnośnie prawicy. Sytuacja w której wtedy znalazła się lewica bardzo bowiem przypomina tę, w której obecnie znajduje się prawica. Prawica polska konsekwentnie traci poparcie społeczne.  LPR nie znalazł się w Sejmie, a notowania PiS spadają. Ujazdowski i Rokita znaleźli się poza strukturami partyjnymi, podobnie jak wcześniej Marek Jurek i Artur Zawisza. Co gorsza, nie widać jakoś dla nich miejsca w obecnej polityce.

Igor Janke pisał, że postulaty socjalne lewicy z powodzeniem może realizować PiS, liberalni wyborcy zaś odejdą do PO. Tak się w dużym stopniu stało. Teraz jednak także i PiS traci wyborców, śmiem twierdzić że duża ich część odchodzi właśnie do PO- bo przecież nie do LiD… Trzeba zauważyć, że na przestrzeni ostatnich kilku lat najpierw lewica, a potem prawica zaczęły tracić wyborców. Jedyną siłą polityczną, która zyskiwała poparcie- była Platforma Obywatelska. Dowodzi to niezbicie jednego- że elektorat przesuwa się na pozycje liberalne, i to zarówno elektorat lewicowy, jak i prawicowy.

Powodów przesuwania się elektoratu w kierunku liberalizmu jest kilka. Przede wszystkim od początku polskiej transformacji w polskich mediach, które mają największy wpływ na poglądy wyborców, panuje prawie całkowity konsensus co do tego, że liberalizm jest najlepszą opcją dla Polski. Nieustannie głosiło się i głosi postulaty obniżania podatków (szczególnie dla najlepiej zarabiających- którzy zaraz te pieniądze przeznaczą na nowe miejsca pracy a może i podwyżki), liberalizacji kodeksu pracy (który przeszkadza w tworzeniu nowych miejsc pracy), obcinania świadczeń socjalnych jako reliktu PRLu (co jest wielkim mitem bo PRL wcale opiekuńczy nie był, raczej gonił wszystkich do pracy- jak liberalizm), prywatyzacji całej gospodarki a nawet takich dziedzin jak służba zdrowia i edukacja. Dochodzi do tego sprytny propagandowo manewr, żeby wszystko co dobre przypisywać liberalnym reformom, zaś wszystko co złe- braku tych reform. Jeśli rosną dochody do budżetu i PKB, a bezrobocie spada- to zawsze musi być to zasługa obcinania podatków dla najbogatszych. Gdy w gospodarce jest gorzej- to zawsze wina zbyt wysokich emerytur, albo zbyt wysokich wydatków na publiczną służbę zdrowia.

Stopniowo ideologia liberalna, płynąca ze wszystkich mediów łącznie z Internetem, zaczęła docierać do coraz szerszych warstw społecznych, a nawet do samej klasy politycznej. Przekonali się do niego tacy „prospołeczni” wcześniej politycy jak Leszek Miller (deklarujący poparcie dla podatku liniowego i ślepą wiarę w wolny rynek), potem Andrzej Lepper (deklarujący liberalizm w pamiętnym wywiadzie dla Pulsu Biznesu), a w końcu nawet Jarosław Kaczyński (który do rządu powołał liberałkę Zytę Gilowską, a potem poparł obniżenie podatków dla najbogatszych jednocześnie oznajmiając pielęgniarkom, że pieniędzy w budżecie na podwyżki dla nich nie ma). Za liderami partyjnymi poglądy zmienili także wyborcy tych partii. Była to jednak dla ich partii prosta droga do porażki- wyborcy którzy zmienili poglądy na liberalne zaczęli popierać najbardziej wiarygodną co do liberalnych poglądów partię, głoszącą je bowiem od samego początku swojego istnienia- a więc Platformy Obywatelskiej.

W ostatnich wyborach liberałowie nie zawahali się nawet ubrać w szaty pro społeczników, a nawet populistów. Obiecali cud i drugą Irlandię. Zbiegło się to ze stopniową poprawą sytuacji materialnej wielu Polaków, co jak zwykle liberałowie przypisali sobie (w końcu „PiSowi nie udało się zepsuć tego, co wcześniej dla gospodarki zrobili liberałowie”). Wyborcy uwierzyli, że liberałowie chcą dobra wszystkich, a liberalne pomysły przyniosą wszystkim dobrobyt- dlatego PO już w czasie kampanii wyborczej dopisała do słów „Aby żyło się lepiej” słowo „wszystkim”…

Przy SLD (teraz LiD), podobnie jak obecnie przy PiS, pozostaje tylko elektorat tradycyjnie przywiązany do tych partii. Poza tym partie te próbują jakoś odnaleźć się na tle dominacji liberałów, choć sami prezentują poglądy liberalne. SLD więc próbuje zaistnieć broniąc mniejszości seksualnych oraz przeciwstawiając się kościołowi, co jednak nie przekonuje zbyt dużej części wyborców- którzy właśnie w liberalizmie PO widzą drogę do wyzwolenia światopoglądowego. W końcu kogo na to stać, może sobie zrobić i aborcję, choćby nawet wyjeżdżając na zabieg za granicę. PiS natomiast próbuje zaistnieć tropiąc układy i spiski, także na gruncie międzynarodowym spiski przeciwko Polsce. Coraz mniej jednak ludzi w to wierzy, a poza tym znowu liberalizm jawi się jako wyzwolenie od tego rodzaju problemów- w końcu na wolnym rynku szanse dla wszystkich są takie same, bez względu na układy… To państwo właśnie, które konsekwentnie redukują liberałowie, sprzyja układom, a nie wolna prywatna gospodarka i wolny rynek. Na gruncie międzynarodowym z kolei Polska będzie tym silniejsza, im silniejszą będzie miała gospodarkę, a to zależy od stopnia jej liberalizacji właśnie. I tak właśnie liberalizm odbiera elektorat prawicy, pokazując proste rozwiązania problemów ważnych dla dotychczasowych wyborców prawicowych. Trzeba jednak zaznaczyć, że sam liberalizm jest ideologią bliską prawicy i jej wyborcom, bo ustala on i utrwala hierarchię społeczną, a więc niesprawiedliwość, tyle że służą temu już nie państwo, ale mechanizmy ekonomiczne.

W odróżnieniu od Igora Janke piszącego o lewicy, ja nie odczuwam zbytniej satysfakcji z powodu marginalizacji a nawet zanikania polskiej prawicy. Zwłaszcza, że zyskuje na tym nie lewica, ale liberałowie. Wspólnym zatem celem, zarówno prawicy jak i lewicy, jest przeciwstawienie się ideologii liberalnej. Wtedy powróci normalny dyskurs polityczny i ścieranie się poglądów, zamiast pozornie zadowalającego wszystkich liberalnego konsensusu, zamykającego usta wszystkim niezadowolonym. Prospołeczna prawica, która chce dobra narodu, zawsze będzie bliższa lewicy, chcącej dobra całego społeczeństwa (i poszczególnych jednostek należących do społeczeństwa). Wspólnym przeciwnikiem jest liberalizm, który chce dobra tylko wybranej części społeczeństwa, i to często wcale nie polskiego, bo kapitał nie ma żadnej narodowości. Dlaczego mielibyśmy podporządkowywać naszą politykę temu, żeby zachodnie koncerny należące do nie wiadomo kogo (dosłownie- nie można tego często nawet ustalić), mogły zarabiać w Polsce pieniądze wyzyskując polskie społeczeństwo? Korporacje międzynarodowe stanowią coraz większą część polskiej gospodarki, np. odpowiadają za 70% polskiego eksportu, dlatego prawica polska powinna zadać sobie pytanie o to jak chronić interes własnego narodu i społeczeństwa w dobie globalizacji? To są kwestie, których liberałowie w ogóle nie poruszają, a społeczeństwo często nie jest nawet świadome zagrożeń. Tu właśnie jest miejsce dla lewicy i prawicy, pod warunkiem że i te opcje polityczne odetną się od liberalizmu dającego fałszywą nadzieję powszechnego szczęścia i „końca historii”.

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka