Nie zgadzam się ze stwierdzeniem Wojciecha Sadurskiego, jakoby wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział mniej więcej że „nie będą biedni płacić potomkom bogatych którym bezprawnie odebrano majątki”, była stanowiskiem „lewicowym”. Tym samym chciałbym przynajmniej spróbować uspokoić część zwolenników prawicy, zaniepokojonych czy aby Jarosław Kaczyński nie staje się powoli lewicowcem... Lewicowość nie polega bowiem na prymitywnym "grabieniu bogatych, rozdawaniu biednym", ale realizacji zasad sprawiedliwości społecznej i to w całej przestrzeni życia społeczno-gospodarczego, a nie jakimś jej wycinku takim jak reprywatyzacja- zwłaszcza że pomysł Jarosława Kaczyńskiego i popierany przez Wojciecha Sadurskiego wcale sprawiedliwy społecznie nie jest.
Zacznijmy od tego, że zwrot majątków (w naturze bądź innym ekwiwalencie) należy się spadkobiercom. Tego zdaje się nie negować ani Kaczyński, ani Sadurski, choć ten ostatni stara się wykazać że czymś zupełnie innym jest zwrot tego samego majątku, który dalej istnieje, a czym innym zwrot w postaci ekwiwalentnej wypłaty z budżetu. Różnicy tutaj jednak nie ma żadnej, dziwię się że tak pisze prawnik… To tak jakby uznawać argumentację złodzieja, który ukradł rzecz, a potem złapany mówił że nie odda jej- bo już ją sprzedał, a uzyskanych pieniędzy tym bardziej nie odda bo przecież to nie pieniądze ukradł…
A gdzie zasada "równości obywateli wobec prawa"? Dlaczego bowiem dzisiaj uznaje się prawo dziedziczenia majątków, a nie uznaje tego prawa wobec dziedziczenia w pewnym okresie przeszłości? Niedawno PiS uchwalił zniesienie podatku od spadków (który mógłby zostać zastosowany przy reprywatyzacji), a tu chce niejako nałożyć 100% podatek na spadkobierców?
Rzecz jasna rozważając reprywatyzację należy wziąć pod uwagę i rozważyć wiele okoliczności oraz argumentów, w tym historycznych a przede wszystkim zasad sprawiedliwości społecznej. Jednak zamykanie dyskusji wokół tego zagadnienia stwierdzeniem, że biedni nie zapłacą spadkobiercom bogatych- to populizm i pogwałcenie zasad cywilizowanego państwa, a nie żadna lewicowość.
Oczywiście dzisiaj „biednych ludzi” nie stać na zwroty majątków zagrabionych w PRLu, choć przecież społeczeństwo ma taki obowiązek gdyż przejmując własność korzystała w jakiś sposób na tym, eksploatując przejęty majątek. Ale dlaczego zakładać, że zwrotu mają dokonywać biedni? Że to biedni mają zapłacić za reprywatyzację? Tak myślą liberałowie- dla których bogaci, sól ziemi i dobroczyńcy ludzkości, mają płacić jak najniższe podatki. Dla lewicy od razu narzuca się rozwiązanie, żeby kosztami reprywatyzacji obciążyć właśnie bogatych, co byłoby sprawiedliwe- przede wszystkim dlatego, że bogaci w Polsce płacą niewspółmiernie niskie podatki w porównaniu do tego, ile korzyści odnoszą działając na obszarze Polski, powinni więc w większym niż obecnie stopniu partycypować w kosztach utrzymania państwa, w tym wypełniania przez nie obowiązków reprywatyzacyjnych.
Tak postawiony sprzeciw wobec reprywatyzacji jest więc w dużym stopniu ochroną interesów nie tyle biednych, ile właśnie bogatych- przed wyższymi podatkami. Zwłaszcza, że spadkobiercy których dotyczy reprywatyzacja częstokroć nie należą do bogatych. Ci najbogatsi, w tym bogaty Kościół Katolicki, swoje majątki od dawna odzyskują i to zwykle w całości…
PS. A gdyby tak dzisiaj jakiś polityk zgłosił pomysł, że zabierzemy majątki najbogatszym i nie oddamy, mówiąc że "nie będą biedni oddawać majątków bogatym"? Jak byśmy to nazwali? Oczywiście ci bogaci są tak silni, że by do tego nie dopuścili... Póki co grabi się biednych na rzecz bogatych, uzasadniając "konieczenością wspierania bogatych, bo to oni tworzą miejsca pracy". To dokładnia ta sama metoda, jak populisytczne zabieranie bogatym na rzecz biednych. To nic innego, jak bolszewizm- od którego prawdziwa lewica zawsze będzie się odcinać.
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka