Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak
49
BLOG

"CBA nie pęka"

Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak Polityka Obserwuj notkę 2

Niewielu zdawało sobie sprawę z tego, jak bardzo znaczące są te słowa wypowiadane przez Mariusza Kamińskiego przed wejściem do rzeszowskiej prokuratury. Po chwili dodał "działamy do ostatniej chwili, dokąd będziemy mogli działać". Dopiero wczoraj ta wypowiedź nabrała tak naprawdę znaczenia.

Wczoraj ujawnione zostały informacje o kolejnych stenogramach i listach, które wysłało CBA do najważniejszych osób w państwie. Tym razem mają dotyczyć one nieprawidłowości przy prywatyzacji stoczni gdyńskiej i szczecińskiej. Cała sprawa jest ciągle utajniona, więc żadne szczegóły nie są znane. Wiadomo jedynie, że KPRM postanowiła zawiadomić prokuratora krajowego o możliwości popełnienia przestępstwa. Musi to być więc coś poważnego. Co ciekawe zgłoszono, że przestępstwo miał popełnić też szef CBA dlatego, że sam nie poinformował prokuratury. Zarzuty te są dosyć dziwne, ponieważ najprawdopodobniej ciągle toczyło się śledztwo, więc nie musiała ona być jeszcze powiadomiona, oczywiście poza kwestią wydania zgody na akcję.

Premier instruując prokuraturę, żeby ta postawiła zarzuty szefowi CBA, a następnie rozpoczynając procedurę jego dymisji, wypowiedział mu wojnę. Wypowiedział wojnę człowiekowi stojącemu na czele jednej z najbardziej wpływowych instytucji w kraju, w dodatku mającemu potężną ochronę ustawową. Każda wojna, nawet ta polityczna, niesie za sobą ofiary. Politycy, którzy rozpoczynają konflikt z szefem służb specjalnych przeważnie źle kończą.

Kiedy w 2005 roku dymisjonowano generała Marka Dukaczewskiego ze stanowiska szefa Wojskowych Służb Informacyjnych bardzo ważne było zachowanie daleko idącej powściągliwości. Nie bez powodu. Generał Dukaczewski miał rozległe wpływy, którymi bardzo skutecznie mógłby zaszkodzić rządzącym. Nawet po dymisji mógłby stanąć na czele grupy niezadowolonych funkcjonariuszy WSI, którzy nie przeszli weryfikacji i podjąć walkę z politykami, którzy go usunęli. Ówczesnym ministrem obrony narodowej był Radosław Sikorski, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego i chciał zapobiec sytuacji podobnej do tej, która dotknęła Andrzeja Ananicza zaledwie kilka tygodni wcześniej. Został dosłownie wykopany z Agencji Wywiadu. Sikorski próbował znaleźć jakieś (nie za wysokie oczywiście) stanowisko dla Dukaczewskiego, które nieco złagodziłoby jego rozgoryczenie. Był przez to oskarżany o chęć obrony byłego szefa WSI. Ciężko jednak zaprzeczyć słuszności postępowania byłego ministra obrony narodowej w tej sprawie.

Mariusz Kamiński jest traktowany w ostatnich dniach z buta przez premiera. Procedura jego zdymisjonowania na pewno potrwa przynajmniej do poniedziałku. Jest to okres, który niejednokrotnie już był w stanie ostro zamieszać w świecie polityki. Jestem przekonany, że afera stoczniowa nie jest ostatnim akcentem Kamińskiego i jakieś brudy PO mogą wypływać na powierzchnię nawet po jego zdymisjonowaniu. Premier dosłownie strzelił sobie w stopę. Może zadać sobie teraz pytanie: "czy warto było usuwać ze stanowiska szefa CBA?". Odpowiedź nasuwa się sama: "trzeba go było zostawić w spokoju".

Twitter: http://twitter.com/lukaszstefaniak E-mail: l.stefaniak@wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka