Był rok 1980, początek grudnia, po fali strajków i podpisaniu porozumienn sierpniowych czuło się w Polsce powiew wolności. Na budynku NSZZ Solidarności w Lublinie były wywieszone listy Polaków zamordowanych w Katyniu. Byłem wtedy uczniem maturalnej klasy Liceum Lotniczego w Dęblinie, jedynego liceum wojskowego w Polsce. Liceum zostało powołane zarządzeniem Ministrów Oświaty i Wychowania oraz Obrony Narodowej z dnia 17 sierpnia 1973 roku i otrzymało nazwę "Liceum Lotnicze przy Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej im. Jana Krasickiego w Dęblinie". Głownym celem placówki było przygotowanie uczniów do służby w lotnictwie wojskowym. Po zdaniu matury kazdy absolwent był przyjmowany do Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w zależności od stanu zdrowia na różne kierunki, np.: pilotaż samolotów odrzutowych, nawigację bądź tzw kierunek polityczny.Gorąca atmosfera polityczna jesieni 1980 r była równiez obecna wśród wielu moich kolegów, toczyliśmy dyskusje, następowała wymiana różnych poglądów, często diametralnie inna niż nadal obowiązująca szczególnie w szkole wojskowej, ksztacącej przyszłą kadrę LWP. W większości byliśmy wychowani w duchu patriotycznym, antysowieckim, najwiekszym naszym marzeniem było latanie, a tylko ta szkoła dawała nam taką możliwosci juz od najmłodszych lat. Bylismy zafascynowani wyczynami polskich lotników walczących w Bitwie o Anglię. Wtedy własnie pod koniec 1980 r miał miejsce w Liceum Lotniczym strajk uczniów klas maturalnych polegający na zbojkotowaniu zajęć oraz wręczeniu dyrektorowi szkoły naszych postulatów odnośnie przestrzegania przez kadre szkolną regulaminu uczniowskiego, co spotkało się z ostrą reakcją dyrekcji szkoły. Nikt nigdy nie nazwał tego oficjalnie strajkiem, nie pisały o tym gazety, nie mówiono ani w radio ani w TV, ale był to duży akt odwagi uczniów klas czwartych Liceum Lotniczego. Tego samego dnia odbył sie apel, na którym dyrektor szkoły groził wydaleniem z niej prowodyrów tych zajść i nazwał nas obrzyganymi sierotami , nie wiem skąd takie porównanie, ale przeciez podobnych było wiele w naszym kraju. Konsekwencją tych zdarzeń było niedopuszczenie do matury w normalnym terminie, czyli w maju, kilkunastu osób, między innym i mnie. Oczywiscie wszyscy zdalismy maturę w dodatkowym terminie i we wrześniu zostalismy słuchaczami Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej. Wielu moich kolegów zostało później pilotami, wielu wybrało inna drogę, niektórzy tragicznie zginęli w katastrofach lotniczych, min. Andrzej Błasik dowódca Wojsk Lotniczych w Smoleńsku, Jurek Piłat dowódca 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu. Im i wielu innym, często zapomnianym, moim kolegom z tamtych lat składam hołd i podziękowanie za godną postawę w tamtych czasach.
Inne tematy w dziale Kultura