Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
132
BLOG

Bronią suwerenności jak niepodległości

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 49
W dzisiejszych sporach o tzw. preambułę do ustawy ratyfikacyjnej, czołowe miejsce zajmuje pojęcie suwerenności: w samej rzeczy, to właśnie suwerenność mamy potwierdzić i zabezpieczyć, opatrując chytrze Traktat Lizboński własną „preambułą”. Suwerenność wymienia się jednym tchem z niepodległością, a żarliwość zapewnienia o przywiązaniu do jednej i drugiej ma być naczelną miarą patriotyzmu.
Ale jeśli tak, to warto może jednak wyjaśnić sobie , co te słowa znaczą. Niepodległość znaczy dokładnie to, co sugeruje sam źródłosłów: „brak podległości”. Oznacza to, że żadne inne, wrogie państwo nie może siłą, wbrew naszej woli, narzucać nam swoich praw, decyzji, politycznych wyborów. Niepodległość to brak przymusu, wywieranego wobec nas spoza naszych granic: ograniczenia niepodległości są przejawem przemocy. 
Suwerenność jest czymś trochę innym. To przede wszystkim pojęcie prawnicze: władca suwerenny to ktoś, komu wszyscy na danym terytorium są podporządkowani, a który z kolei nie jest podporządkowany nikomu innemu. Wedle klasycznej definicji Jeana Bodina, państwo suwerenne to państwo, na którego terenie istnieje władza suwerenna w tym oto sensie: wszyscy na danym terytorium podporządkowani są określonej władzy, która z kolei nie jest podporządkowana nikomu będącemu ponad nią. Nie musi przeto realizować dyrektyw, wypływających z jakichkolwiek innych źródeł, jak tylko ona sama.
Takich państw dziś po prostu nie ma: pojęcie suwerenności stworzone zostało w epoce, towarzyszącej utrwaleniu się w Europie tzw. systemu westfalskiego (od Pokoju Westfalskiego z 1648), opierającego się na równowadze siły między niezależnymi od siebie, formalnie równymi państwami, wzajemnie nie ingerującymi w swoje sprawy. Dziś żyjemy w świecie, w którym zasada takiej równowagi została dawno porzucona, a państwa poddane są rozlicznym normom, wypływającym również z systemu prawa międzynarodowego. System Narodów Zjednoczonych i system Rady Europy (nie mylić z Unią Europejską) zawierają normy praw człowieka, które obowiązują wewnątrz państw członkowskich bez względu na stanowisko aktualnie panującej elity.
Co ważniejsze, Unia Europejska jest w jeszcze większym stopniu zaprzeczeniem tradycyjnego, ortodoksyjnego ideału suwerenności jako wyłączności władzy na danym terytorium – i to pod wieloma względami. Przede wszystkim dlatego, że w Unii obowiązuje formalnie zasada prymatu prawa unijnego nad prawem państw członkowskich, a prawo unijne rozwijane jest m.in. przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości – organ niepodoporządkowany państwom członkowskim. Po drugie zaś dlatego, że prawo europejskie przyjmowane jest w sposób nie gwarantujący każdemu państwu z osobna pełnej i absolutnej kontroli nad ostatecznym kształtem: państwo może być „przegłosowane” (w odniesieniu do licznych spraw obowiązuje zasada większości kwalifikowanej), a mimo to jest związane nową decyzją.
Czy oznacza to jednak, że będąc w UE pozbywamy się niepodległości? Oczywiście, że nie. Dowodem zachowania naszej niepodległości jest to, że do Unii weszliśmy całkowicie dobrowolnie, w sposób suwerenny i zgodny z przyjetą przez nas Konstytucją, przewidującą specjalny tryb ratyfikowania umów o akcesji do organizacji takich jak Unia. Gwarancją zaś trwania naszej niepodległości jest możliwość wyjścia z Unii w każdej chwili. (Co prawda przewidziana jest konieczność zgody Rady, dla zapewnienia że zobowiązania np. finansowe będą prawidłowo rozliczone, ale po dwóch latach po ogloszeniu chęci wyjścia, każde panstwo członkowskie może wyjść i po takim okresie żadna zgoda organów unijnych nie jest potrzebna). A zatem nikt nas na siłę nie trzyma. Co to za ograniczenie niepodległości, jeśli możemy to ograniczenie suwerennie w każdej chwili z siebie zrzucić? 
Najlepszy na ten temat komentarz znalazłem w Salonie24  w dyskusji pod jednym z wpisów, w którym to wpisie z szalenie grubej rury autor uderzał w tony suwerenności, zdefiniowanej jeszcze przez Jeana Bodin. Otóż „rydzyk-fidzyk” zadał autorowi bardzo roztropne pytanie: „Czyli chcesz ograniczenia polskiej suwerenności? Tak by suwerennie RP nie mogła decydować o przyjmowaniu podobnych traktatów?"
Otóż warto w to pytanie dobrze się wczytać i spokojnie je sobie przemyśleć. Pamiętając, że skoro suwerennie do UE weszliśmy (i właśnie na tym m.in. polega nasza suwerenność, że pewne funkcje państwowe możemy przenieść na szczebel unijny), tak samo suwerennie możemy z niej wyjść.
Pozostawanie w Unii jest więc tylko kwestią racjonalnej kalkulacji kosztów i zysków. Jeśli komuś suwerenna decyzja o wejściu do Unii wyda się błędną i to zdanie w Polsce przeważy, będziemy mogli z niej wyjść. Więcej - będziemy mogli wyjść także z Rady Europy, w której udział też nie jest obowiązkowy. Będziemy mogli robić co chcemy na naszym terytorium i nikt nam nie będzie mógł nic zrobić: np. będziemy mogli przywrócić chłostę, tortury czy cenzurę obyczajową. Gdy te środki wprowadzimy, w odpowiedzi nie pojawią się na ulicach miast polskich obce czołgi, nie zostanie zainstalowana w Warszawie władza okupacyjna, nie będą internowani członkowie rządu i parlamentu, nie zostaną zajęte polskie samoloty i statki za granicą. Na tym właśnie polega nasza niepodległość: nic z tych rzeczy się nie stanie.
A ci Polacy, którzy nie będą chcieli żyć w państwie rządzonym suwerennie przez władze, nie podporządkowane żadnym normom międzynarodowym, przeniosą się do krajów trochę mniej suwerennych. No chyba, że po naszym wyjściu z Unii, a zatem i z systemu Schengen, będzie to niemożliwe.
PS: To chyba mój ostatni wpis przed Świętami, bo jadę tu i tam (głównie tam) i na pewien czas odklejam się od Internetu, a zatem: Wesołych Świąt, drodzy Państwo!  
I jeszcze jedno: nie mam pojecia, dlaczego w sformatowaniu tego wpisu pojawily sie takie krechy, ale nie mam czasu ani sil ich usuwac; przepraszam.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka