Powracam z banicji, skruszony i z pietnem blokady. Zasluzylem na skarcenie … ale zanim przejde do samokrytyki, to wpierw chcialem zdementowac pogloski, jakoby ukarano mnie za zawlaszczanie muzyki Chopina do potrzeb kampanii ( a ze Szopen-Pracz dawno nie zyje, to molestowanie wspolblogerow jego muzyka daloby sie podciagnac pod oslawiona pisowska nekrofilie ). Rzecz jest niestety zupelnie prozaiczna: jak nerwy mi puscily, to puscilem wiazke. Kare przyjmuje z pokora, albowiem gdyby tak wszystkim bezkarnie puszczaly nerwy, to nasz salon zamienilby sie w jakies koszmarne palikotowisko, zamiast komentarzy, okladalibysmy sie po paszczekach niesiolkami, zas S24 trzebaby przemianowac na PO24.
I nie usprawiedliwia mnie fakt, ze z nerw wyszedlem po lekturze swiezo zalozonego blogu jednego z absolwentow Uniwersytetu Pisania Antypisowskich Komentarzy na Onecie. Choc Autor nie potrafil ulozyc kilku zbornych zdan, to z pewnoscia potrafil doniesc na mnie do admina. Ale mial takie prawo ( neminem laedit, qui iure suo utitur – kiedy ja napchalem sobie glowe tymi nikomu nie potrzebnymi sentencjami, wszak w dzisiejszych czasach laski na lacine sie nie poderwie!!! ) i jeszcze raz powtorze: mea culpa!
Komitetowi powitalnemu spod poprzedniej notatki serdecznie dziekuje – dzieki Wam latwiej mi bedzie podjac probe integracji ze swiatem kulturalnych blogerow ( a na powaznie: wielkie dzieki, jest mi bardzo milo:)).
Inne tematy w dziale Rozmaitości