Maciej Rybiński Maciej Rybiński
414
BLOG

PiS - raj hydraulików z pakułami

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 10

Mamy w Warszawie czeski kryminał - nikt nic nie wie. Motywy dymisji ministra Ludwika Dorna są tajemnicze i mgliste. Nie pomoże nawet tradycyjne, ultymatywne wyjaśnienie: kiedy nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze, bo akurat jedno, co  można w tym wypadku powiedzieć z całą pewnością, to że na pewno nie chodzi o pieniądze.

Sam minister na konferencji prasowej poruszał się w rejonach tak ogólnikowych, że aż na granicy abstrakcji. W sprawie konfliktu między Dornem i premierem w jakiejś jednej, konkretnej sprawie nie możemy nawet przytoczyć, nie mowiąc już o rozstrzyganiu, żadnych racji, bo nie wiemy, jaka to sprawa. Może zasadnicza, a może nieważna. Mężczyźni, także politycy, są jak dzieci i lubią się spierać nie tylko o zabawki, również o symbole.


Pierwsze komentarze pierwszych komentatorów wskazywały na problem ambicjonalny. Nastąpiło wypędzenie Dorna Rokitą. Dorn poczuł się urażony umizgami PiSu do Jana Marii Rokity i oferowaniem platformerskiemu dysydentowi, prawdziwym czy tylko pozornym, stanowiska ministra spraw wewnętrznych. Czyli fotela, biurka i strefy wpływów Dorna. Ale Dorn nie wygląda na mimozę, zwijającą się z bólu od pogłosek. To twardy facet, z jajami.

Poza tym, nie pozostawałby w tej sytuacji w rządzie jako wicepremier bez teki, girlanda ozdobna, człowiek bez właściwości. Na to ma za duży temperament. Trzeba się pogodzić, że na razie przynajmniej nie wiemy, dlaczego Dorn odszedł i jakie są kulisy tej dymisji. Możemy tylko spekulować.

Oczywiście, w warunkach demokracji i społeczeństwa otwartego mamy prawo znać motywy także decyzji personalnych. Choćby po to, żeby móc je oceniać. A do tego też mamy prawo. Poza tym, takie motywy powinny być jawne także dla dobra rządu i samego Dorna. Jak znam życie publiczne w Polsce, pojawią się zaraz najfantastyczniejsze przypuszczenia, od teczki Dorna w IPN po afery kryminalne z jego udziałem. I po co to komu?


Trzeba przyznać, że w naszej krainie przecieków, gdzie nic nie jest ani tajne ani poufne dłużej niż dobę, PiS jawi się jako oaza szczelności. Raj hydraulików z pakułami. Z PiS wycieka tylko to, co kierownictwo tego ugrupowania chce, aby przeciekło. Na giełdach zmian personalnych wymnieniano wiele nazwisk, ale nie było na tej liście ani Radka Sikorskiego ani Ludwika Dorna. Taka dyskrecja jest jednak dobra tylko w stosunkach damsko- męskich. W sprawach publicznych, obchodzących i dotyczących obywateli to już graniczy z koterią. Nie ma powodu, aby utajniać kontrowersje wewnątrz rządu, bo nie ma dobra, które byłoby w ten sposób chronione. Chyba, że chce się chronić pozory.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka