Paweł Adamowicz, fot. Facebook
Paweł Adamowicz, fot. Facebook
Maciej Witecki Maciej Witecki
340
BLOG

Polityczny mord w Gdańsku

Maciej Witecki Maciej Witecki Polityka Obserwuj notkę 16

Pierwotnie miał to być artykuł o atakach terrorystycznych a zarazem o tym, że równie wiele z nich jest przeprowadzanych przez białych supremacjonistów jak i fanatyków islamskich. O tym, że liczba ofiar śmiertelnych w ich wyniku maleje z roku na rok i generalnie jest troszkę lepiej.

Niedzielne wydarzenie wprawiło nas wszystkich w osłupienie - może ogólnie jest trochę lepiej, ale nadal musimy się mieć na baczności. Zabójstwo z zimną krwią osoby powszechnie lubianej i piastującej wysokie publiczne stanowisko to rzadkość, w dodatku stało się to na oczach tysięcy ludzi zgromadzonych z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 

Ostatni raz polityczne morderstwo w Polsce miało miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym a po nim została zbudowana podobna atmosfera jak przy okazji zabójstwa Pawła Adamowicza - przeciwnicy polityczni nawoływali do „milczenia nad grobem” i za wszelką cenę nie chcieli uznania tej zbrodni za czyn motywowany politycznie. 


Jakie osoby „zdobywają” się na tak drastyczne czyny, jak skonstruowana została ich psychika, co tam drzemie? W tym aspekcie nic się nie zmieniło - czy to ataki ekstremistycznych islamistów, czy zabójcy prezydenta Gdańska, one wszystkie mają jeden wspólny mianownik - wewnętrzna słabość człowieka, podatnego na indoktrynację, manipulację. Niechętnie mierzący się z rzeczywistością, szukający łatwych odpowiedzi na skomplikowane kwestie, winnych swojej obecnej życiowej sytuacji. Wszyscy musimy zmierzyć się ze swoimi problemami i demonami, ci którzy zdecydują się obarczyć winą za swoje błędy innych, nie akceptując własnej sprawczości nad życiem popadają w spiralę marazmu, który prowadzi do depresji, a ta z kolei do innych zaburzeń postrzegania rzeczywistości. Z wielkiego smutku jakim jest depresja i brak poczucia własnej wartości może zrodzić się wszystko, człowiek zapragnie jakiegokolwiek rozgłosu, wykazania się nawet w najgorszy możliwy sposób, byleby osiągnąć swój opatrznie zrozumiany życiowy cel. Islamscy ekstremiści godzą się na chwałę po śmierci, licząc na wieczną pamięć i rozgłos, że ich imię zostanie zapamiętane - to samo w innych przypadkach terrorystów.

Dla nich przekaz sączący się z ust polityków, ich postępowanie jest wyznacznikiem tego co można robić - wraz z brutalizacją dyskursu w Polsce granica przesunęła się bardzo.


Prawica cynicznie nawołuje do nie wykorzystywania śmierci do politycznych celów, nie traktowania tego zabójstwa jako morderstwa politycznego, mówi o marszu pojednania - nie ma w tym ani krzty szczerości, jest to typowe granie pod publikę. Najgorszym potwierdzeniem tej tezy stała się minuta ciszy w sejmie dzisiaj, 16tego stycznia 2019 roku, kiedy to Beata Mazurek, Ryszard Terlecki i guru prawicy - Jarosław Kaczyński wyszli z obrad i ostentacyjnie wrócili zaraz po końcu minuty ciszy. Bardziej chamskiego wyrazu pogardy dla tego wydarzenia nie można sobie wyobrazić. PiS wykorzystuje język nienawiści do konsolidacji swojego elektoratu, cała polityka tej partii opiera się na zjednoczeniu w nienawiści ludzi, którzy nie poradzili sobie z życiem i muszą jakoś wyładować swoją frustrację. To wypowiedzi polityków prawicy i związanych z nimi mediów spowodowały podgrzanie atmosfery do poziomu, w którym słabsi psychicznie ludzie nie potrafią odróżnić parafraz i wyolbrzymień od tego co jest rzeczywistością. Jeśli polityk mówi, że jego polityczni przeciwnicy mają „krew na rękach” użycie wobec nich siły może wydawać się uzasadnione, w końcu oni już tę krew mają, więc zelżenie, pobicie, z ewentualnym skutkiem śmiertelnym będzie w najgorszym wypadku tylko tak samo złe, jak to co zrobiła druga strona.


Podczas dyskusji na twitterze spotkałem się ze stwierdzeniem, że nic nie wiadomo na temat zabójstwa- jakie były powody, motywy, dlaczego sprawca dopuścił się takiego czynu, dlatego też nie mogę się wypowiadać, że odpowiedzialność ze względu na inspirację tego morderstwa ponoszą politycy Prawa i Sprawiedliwości. To kolejna próba relatywizowania tego czynu - zabójca nie zaatakował przypadkowej osoby, tylko konkretną - prezydenta Gdańska, związanego z partią opozycyjną. Nie bez znaczenia jest też to, co wykrzykiwał bezpośrednio po dokonaniu ataku - „ Halo! Halo! Nazywam się Stefan [tu padło nazwisko - red.], siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu! Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz.” Świadczy to o politycznej motywacji, poczuciu krzywdy za swoje błędne wybory i obarczeniem za nie wyimaginowanego sprawcę. Bardziej dobitnego przykładu mordu politycznego nie mogę sobie wyobrazić.


Teraz budowana jest narracja, jakoby sprawca był chory psychicznie, a zatem nie ma mowy o świadomym popełnieniu przestępstwa, czyli znowu - morderstwo nie mogło być polityczne, ponieważ zabójca nie był poczytalny. Problemy psychiczne to zbyt łatwe wymówka, nazbyt często stosowana do wytłumaczenia niewygodnych zajść. Faktycznie sprawca miał problemy z psychiką od 14tego roku życia, jednakże w momencie odsiadki w więzieniu psychologowie orzekli, że doszło do remisji schizofrenii - albo osoba niepoczytalna niesłusznie trafiła do więzienia, albo nasi psycholodzy nie dobrze wykonują swoją pracę. Skoro osadzony był przez ponad 5 lat i nie wykryto epizodu świadczącego o jego przypadłości, to chyba jednak był zdrowy.


Nie każde krwawe zajście może być tłumaczone jako choroba psychiczna - jakoś nigdy nie słyszałem o tego typu schorzeniach jeśli chodzi o terrorystów islamskich, natomiast kiedy sprawcą jest ktoś kto okazuje się katolickim fundamentalistom bądź anty-imigranckim bojownikiem walczącym o zachowanie czystości swojej rasy - bardzo często. Zostawiamy chorobę psychiczną z boku, wszak według psychiatrów tak naprawdę nikt nie jest zdrowy - zgadzam się z tym stwierdzeniem. Życie w zbiorowości to trudna sprawa, wymaga postawienia jasno określonych granic własnego jestestwa, wykształcenia tego, co nazywamy swoim ja - wymaga to nie lada intelektu, by nie wpaść w logiczne pułapki i zbyt proste prawdy. Jeśli ktoś nie decyduje się na zbudowanie samego siebie naraża się na uleganie wpływom innych, bo przecież nie określił samego siebie, na nieustanną chęć zadowolenia ludzi wśród których przebywa, łaknie akceptacji innych, ponieważ nie ma możliwości zaakceptowania siebie - nie istnieje ja, które jasno określiło swoje cele, pragnienia. Dodatkowo w każdym z nas coś drzemie, czeka by eksplodować i tylko od naszej wewnętrznej siły zależy jak wobec tego się zachowamy - czy jak zwierzę ulegniemy swoim instynktom, czy jednak jesteśmy ludźmi rozumnymi, którzy zmierzyli się z samym sobą i potrafią ujarzmić swoje lęki i pragnienia?


Świadomość samego siebie i potwierdzenie swojego jestestwa - pewność tego co się robi, czego wynikiem jest nasze działanie. Jakie ma się motywacje, jakie zapatrzenie na świat. Czy jest to wynikiem zbiorowej świadomości grupy, przyjętej jako własna ponieważ jest to łatwe, nie wymagające wysiłku intelektualnego i zmierzenia się z trudnymi pytaniami oraz kwestiami, czy wysiłkiem który się podjęło, celem zrozumienia świata a przede wszystkim samego siebie? Grupowa świadomość sprzyja zrzucaniu winy za swoje niepowodzenia na innych - tak jak zrobił to zamachowiec z Gdańska, traktując ludzi jako jednoosobowy wyraz działania zbiorowej świadomości. U niektórych ludzi brakuje mechanizmu budowania siebie, bądź nie działa on dobrze. Tacy ludzie nie pracowali nad sobą, nie zrozumieli, czy nie chcieli spojrzeć na siebie pod kątem swoich wad i możliwości zmiany. To główny motyw postępujących wypaczeń psychiki, z którymi wiąże się nadużywanie alkoholu czy innych używek, celem zapomnienia o problemach rzeczywistości. Brane używki nie przyczyniają się do poradzenia sobie ze swoimi brakami a wręcz przeciwnie - osoba taka dalej wybiera natychmiastową nagrodę, zamiast pracy nad sobą. O ile łatwiej jest kupić alkohol bądź narkotyk i dostać nagłego skoku dopaminy, która zapewni chwilowe poczucie szczęścia a nie działania trwale budujące poczucie własnej wartości a tym samym pewność siebie i własne ego?


Nazywanie takich sprawców zbrodni chorymi psychicznie to nadużycie, wszystkie zdarzenia karne są efektem zazdrości, biedy, względnie chęci nagłego wzbogacenia się, bądź błędnego rozumienia konstrukcji świata, roli jednostki i zbiorowości. Nie ma innej opcji. Odrzucanie przez wszystkich prawicowych publicystów i polityków morderstwa z Gdańska jako mordu politycznego jest bardzo ciekawym aspektem sprawy. Boją się przyznać, że wielokrotnie stosowane przez nich mocne słowa zrównujące opozycję ze zwierzętami („element animalny”), mordercami („macie na rękach krew mojego brata”) i tym podobne spowodowały zbudowanie takiej świadomości u niektórych ludzi.



Nie ma łatwej recepty na to co się stało w naszym kraju, wymaga to nauczenie młodego pokolenia jaki wpływ na rzeczywistość ma mowa, ale co ważniejsze, jak istotnym elementem życia człowieka jest inteligentne i jasne zbudowanie samego siebie, stawienie czoła trudnym pytaniom i zawiłym kwestiom. W dzisiejszym świecie nastawionym na mnóstwo bodźców dostarczanych w ciągu minuty i natychmiastową nagrodę ciężko jest przestawić swoją świadomość na żmudne, trwające kilka lat budowanie samego siebie. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka