Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
58
BLOG

Parytet nie do pary

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 0

Przysłuchuję się właśnie dskusji w TVP2, jaką wiodą ze sobą panie Sroda, Stalińska i Senyszyn w towarzystwie pana Żebrowskiego. Ten ostatni jest wyraźnie znudzony, bo rzecz dotyczy, jakże by inaczej, parytetu płci w polityce.

Zdaje mi się, że nikt tam nie powiedział, iż parytet jest rodzajem korekty zastanej rzeczywistości, przy czym płeć nie stanowi głównego kryterium tej zmiany, ale jakieś bliżej nieokreślone przekonanie, że siłę społecznego oddziaływania płci pięknej można skutecznie zwiększyć przez zwiększenie liczby kobiet w danym środowisku lub nawet zrównanie jej z liczbą mężczyzn. Nic bardziej błędnego! Trudno mi wskazać jakieś badania, ale zdrowy rozsądek wyraźnie mówi, że to nieprawda. John F. Nash powołał się nawet na pewien parytetopodoby przykład w ilustracjach do rachunków, które swego czasu (bodaj w 1994) dały mu nagrodę Nobla. Kobiety zresztą nie muszą znać twierdzeń Nasha, bo ich prawdziwość wyczuwją intuicyjnie, czy nie po to się bowiem pudrują, żeby ta jedna blondynka nie odebrała im wszystkiego?

Jeśli już zatem chcemy sensowne mówić o parytecie, to myślę, że warto się w tym przypadku odwołać do lepszej matematyki niż ta, którą poznał człowiek pierwotny, dodając jeden kamień do drugiego, aby następnie ich sumę znowu podzielić na dwa. Jeśli rachował wtedy, co mu się opłaci w małżeństwie, to dzieląc fifty fifty niewątpliwie miał rację, ale jeśli próbował wykalkulować coś innego, np. zgodę w społeczności mieszkańców jaskini, to te rachunki na kamieniach na niewiele mu się przydały. Zyskałby więcej, gdyby wziął wzór z Konrada Swinarskiego, który ponoć tak umiejętnie napuszczał przeciw sobie Annę Polony i Dorotę Pomykałę, że potem te dwie niepowszednie panie były w stanie same we dwie zawładnąć całym Starym Teatrem. I co komu po parytecie?  

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka