Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
93
BLOG

Mit równości rolnej

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Gospodarka Obserwuj notkę 2

Europoseł Janusz Wojciechowski przedstawił podczas dzisiejszej konferencji prasowej projekt modyfikacji wspólnej polityki rolnej UE, jaki jego macierzysta partia podjęła wspólnie z brytyjskimi konserwatystami. Zmiana ma polegać na nowym sposobie definiowania celów tej polityki oraz sposobów jej realizacji, przy czym, jak akcentował Wojciechowski, "sprawiedliwy podział unijnych środków pomocowych" ma zostać zastąpiony "równym ich podziałem". Europoseł uzasadnił tę zamianę terminologiczną powszechnie znanym faktem, że dopłaty bezpośrdnie dla gospodarstw rolnych w każdym europejskim kraju są inne, tymczasem jego frakcja w parlamencie UE dąży do tego, by ten mechanizm maksymalnie ujednolicić.

Unijna polityka rolna (CAP) z pewnością wymaga modyfikacji, jednak stanowisko Wojciechowskiego i jego frakcji jest nie do utrzymania. Żadna poważna grupa polityczna go nie poprze. Różnice w wysokości dopłat będą utrzymane tak długo, jak długo będzie istniała CAP, wynikają one bowiem nie tyle z pozycji politycznej stron, które ją negocjują, co raczej z twardych realiów ekonomicznych. Udział rolnictwa w PKB każdego z europejskich państw jest inny, inna jest liczba zatrudnionych w rolnictwie, inna struktura branży, jej specyfika techniczna i uwarunkowania historyczne, toteż domaganie się arytmetycznej równości w dostępie do pomocy unijnej zakrawa na absurd. W odniesieniu do Polski ważnym czynnikiem jest także kwestia siły nabywczej naszej waluty, która sprawia, te same unijne środki pozwalają na nabycie na polskiej wsi znacznie większej (niekiedy dwukrotnie większej) liczby dóbr codziennego użytku, w tym także pracy, niż w krajach strefy euro. 

W realiach rynkowych równość bywa definiowana za pośrednictwem takich kategorii jak szanse rozwojowe, warunki konkurowania, dostępność rynków, łatwość przekraczania barier administracyjnych czy stopień zwrotu inwestycji, nigdy nie jest zatem równością w sensie prostej formuły matematycznej, ale raczej przyjmuje postać dość skomplikowanego logarytmu. Ta zasada w szczególnym stopniu odnosi się do rolnictwa, o czym najlepiej wiedzą Szwajcarzy, którzy m.in. ze względu na specyfikę i zakres własnej polityki rolniej nigdy nie zdecydowali się na wejście do Unii. Dopłaty bezpośrednie stanowią tam ok. 70 proc. dochodów gospodarstw rolnych i Szwajcarzy nadal zamierzają je utrzymymć właśnie w imię specyficznych walorów ich rolnictwa. Warunki konkurowania przedsiębiorstw z innych niż rolnictwo branż łatwiej ze sobą porównać na tak zróżnicowanym obszarze, jakim jest europejski rynek, m.in. dzięki zbliżonej technologii i porównywalnym nakładzie pracy, ale i tu nigdy nie można mówić o prostym utożsamieniu, które dałoby się adekwatnie opisać za pomocą kilku cyfr.

Stanowisko przedstawione przez europosła Wojciechowskiego może odegrać pewną rolę w europejskiej i w polskiej dyskusji nad dalszym losem CAP, sprowadzone jednak do kilku prostych haseł jest czystym populizmem, urągającym zdrowemu rozsądkowi, realiom rynku i rzeczywistym potrzebom rolników.

30 czerwca 2010.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka