Martwię się o kraj, którego mieszkańcy tracą zdolność mówienia. "Osiem miliony... w dniu czwartego lipca..." -- powiedział szef państwowej komisji wyborczej, ogłaszając wyniki wyborów prezydenckich. Wysoki urzędnik państwa nie przejęzyczył się. Powtarzał swoje błędy przytomnie przez całą noc, a żaden z jego dostojnych kolegów go nie poprawił. Żaden nawet nie próbował, bo żaden ich nie słyszał. To było w lipcu, czwartym lipcu, ale w którym dniu, czy nie w czwartym lipca? Miliony głosowały, ale ile milionów głosów zebrał ten, kto wygrał, i ten, kto przegrał? Komisja powinna to wiedzieć i powiedzieć poprawnie. Skąd mogę mieć pewność, że mówi prawdę i zna wyborcze prawo, skoro mowy ojczystej nie zna?
Inne tematy w dziale Polityka