Mógł choć nie musiał nie kupić, lecz kupił. Najpierw pół, potem resztę, aż sam jeden wziął całą „Rzeczpospolitą” (i ten drugi tytuł z błędem w tytule). Chwileczkę, „Rzeczpospolitą”? Tę krwawicę prawicy? Ten młot na lewaków? On, ktoś jakiś z KPN Oddział Kraków? To niemożliwe. To się nie mieści w głowie. To mu się chyba tylko wydawało. Niechby tylko śmiał nas tknąć. Naczelnych zdjąć. Głowy ściąć. Poprawiać ortografię. Zepsuje zanim spróbuje. On nie wie, nie umie, nie potrafi.
Niech się zatem Polska dowie, że on nie wie, co ma. Niech się dowie, czego się nie dowie, gdy nas zwolni, że zwolnić nas nie wolno, niech wie, kto komu doradza. List do świata napiszemy, podpiszemy, roześlemy. Vivat SDP!
A Tatarzyn jak trzymał, tak trzyma. Nawet się nie zmitygował, za list podziękował, a teraz prosi o biznesplany. Czyżby już teraz szukał chętnych na spadek? Wszystkich do testamentu nie wpisze, „Rzepy” by zabrakło, ale gdyby tak zebrać same orły, same pióra i pazury, to może udałoby się usypać z tego jakąś barykadę. A potem: Hajda na Hajdarowicza. Nie takie reżymy obalano. Niech żyje wolność, równość i własność. Jak nie nasza, to niczyja. Z gazet zrobimy gilotynę, własność wyrównamy, a to co zostanie już nas nigdy nie osieroci.
Inne tematy w dziale Polityka