Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska
63
BLOG

rozterki małego T.

Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska Polityka Obserwuj notkę 26

- Mamo, skąd się biorą dzieci? - zapytał mały T ni z tego ni z owego, a mama T, jak na niewiastę przystało, natychmiast się spłoniła.

- Jak Ci to synku wytłumaczyć... Wiesz, że wszyscy ludzie się starzeją. Dziadkowie się zestarzeli, my się starzejemy i wy też, nawet ty będziesz kiedyś stary. A gdy ludzie są starzy, nie mają siły do pracy i ktoś inny musi pracować, żeby im dawać pieniądze, żeby oni mieli z czego żyć. To jest ogromny problem, ale mądrzy ludzie tacy jak wasz tata, znaleźli na ten problem rozwiązanie – zabrali się do bardzo ciężkiej, choć przyjemnej pracy i robią dzieci. Robią te dzieci i robią, bo gdy oni będą starzy, to te dzieci, czyli wy, będziecie na tych starych ludzi, czyli na nas, pracować. I pamiętaj: wtedy ty musisz robić dużo dzieci, żeby one pracowały na ciebie, gdy będziesz stary. Tak się to wszystko ma.

- Mamo... - mały T był wyraźnie z tej odpowiedzi niezadowolony - To wy nie chcieliście mieć dzieci, żeby mieć dzieci? Żeby nas kochać no i w ogóle... To nie dało się zatrudnić jakichś robotników, żeby pracowali za nas? Jak mieliśmy remont, to tata wszystkiego nie robił, tylko przyszedł pan. Nie dałoby się potem załatwić, żebyśmy nie musieli tak pracować? A jak nam się nie będzie chciało pracować??? Mi się już teraz nie chce...

- No, synku! - mama T wyraźnie się zmieszała – Jak nie będziecie chcieli pracować, to przyjadą do nas straszni Murzyni i Chińczycy. I wszystko będzie bardzo źle.

- Murzyni? - mały T wyraźnie sie zainteresował - Tacy jak Barack Obama?

- Tak i nawet czarniejsi.

- I Chińczycy! Jak ten pan, u którego byliśmy na sajgonkach! Super!

Mama T załamała ręce.

- Dzieci! Przecież oni wszyscy nie wierzą w naszego papieża! Jak tak można! Jak tu przyjadą to Polska nie będzie Polską, nie będzie już ani procesji w Boże Ciało, ani rekolekcji! Wisła z żalu wyschnie do dna!

- I nie będzie już śmierdziało w szkole od rzeki?

- T! Przestań! - Mamie T skończyła się ochota na dyskusję.

- Mamo...

- Tak?

- A jak oni nie wierzą w papieża, to po co papież tam do nich jeździ, a u nas jeszcze nie był?

- T! Odrobiłeś już lekcje?

- Nie! Już idę... - T posunął do swojego pokoju ze łzami w oczach. Myślał o bocianie, którego ostatnio widział na wsi. Tata powiedział, że bociany przylatują z Afryki, więc myślał, że stamtąd przylatują też dzieci... Miał nadzieję, że będzie kiedyś, choć trochę taki jak Obama...

 

Starzeję się pogodnie. Nabieram dystansu do siebie. Dopisuje mi humor. Ubieram się ciepło:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka