Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska
610
BLOG

fallus w sztuce - krótkie przypomnienie

Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska Kultura Obserwuj notkę 40

Na długo przed połową XIX wieku, bo już w czasach prehistorycznych fallus jako jeden z najistotniejszych symboli, jakimi posługiwał się człowiek – absolutnie każdy człowiek bez względu na rasę czy religię – był częścią języka sztuki. Fallus był przedstawiany i przywoływany przede wszystkim po to, by pokazać moc człowieka i jego siłę płodzenia – ten ułamek boskości, jaki mamy nadzieję w sobie nosić. W różnych momentach i na różnych etapach rozwoju kultury fallus był wiązany z religią i włączany do jej języka – przykładem mogą być procesje w Starożytnej Grecji albo hinduski kult boga Shivy.

Nie będę tu przypominać symboliki krzyża, gdyż jest ona wszystkim świetnie znana. Napiszę tylko, że moim zdaniem zderzenie tych dwóch symboli może znaczyć bardzo wiele i zostawia odbiorcę przekazu, jaki skonstruowała Nieznalska, z wieloma pytaniami – z pytaniem o ciało, o męskość, o duchowy wymiar seksualności. Mnie ta praca i cała dyskusja wokół niej zostawia z jeszcze jednym: co się takiego dzieje z ludźmi, że fallus jest dla nich synonimem szaletu? Co się dzieje z seksualnością ludzi, którzy tego typu przekaz odbierają w kategoriach obrazy? Jakiej obrazy? Jeśli ktoś chce się obrazić, to się obrazi. Jeśli ktoś chce wszystko sprowadzić do obrzucania innych błotem, to zrobi to. Ktoś może nawet złoży do sądu pozew i domagać się ocenzurowania całej sztuki po XIX wieku. Zaraz wróci, by dopisać literaturę XVIII i XVII wieku. Potem wróci, żeby poprosić jeszcze o pozwolenie zniszczenia tych wszystkich szaletowych obrazów, jakie powstawały w renesansie. (Fredro? Wolter? Michał Anioł? - ci autorzy powinni być zakazani!) Średniowiczna sztuka na szczęście jest +/- w porządku. Może parę książeczek by się spaliło, ale poza tym – ok. No ale starożytność, to już cała do odstrzału...

Jeśli pracę Doroty Nieznalskiej uznać za obrazoburczą, to ze wszystkich kontekstów, w jakich można ją czytać, byłby to kontekst przypisujący jej najmniej oryginalności, bo pomysł takiej „obrazy” miał już Jan Andrzej Morsztyn pisząc sonet „Na krzyżyk na piersiach jednej panny” - http://univ.gda.pl/~literat/morsztyn/039.htm

Jego też pozwiemy czy sprawa uległa przedawnieniu? Chyba nie uległa, bo ciągle się go omawia na zajęciach z literatury...

 

Starzeję się pogodnie. Nabieram dystansu do siebie. Dopisuje mi humor. Ubieram się ciepło:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura