Obłok Obłok
946
BLOG

Spacerem z La Rambla do Polski

Obłok Obłok Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Taki obraz – Barcelona, La Rambla, dzień po tragedii – w miejscu śmierci jednej z ofiar stoi grupka ludzi z pochylonymi głowami, w zadumie, refleksji czy żałobie. Wśród nich mężczyzna w średnim wieku, krzycząc, z twarzą wykrzywioną grymasem nienawiści , z uniesionymi, zaciśniętymi pięściami rusza w kierunku stojącego w grupce młodego człowieka o arabskich rysach.

Stop. Niech ta chwila zastygnie, bo właśnie w tym momencie sprawca zamachu jest bliski osiągnięcia swojego celu.

Wyzwolona została ślepa nienawiść, bo to ślepa nienawiść wyzwala agresją wobec niewinnego człowieka - tylko dlatego, że ma to samo pochodzenie etniczne co sprawca zamachu. Być może napastnik uderzy niewinnego, a ten zacznie się bronić, być może zaatakowany uchyli się i ucieknie – nieważne. Ważne jest, że zaatakowany, co by nie zrobił, zostanie wciągnięty, w orbitę nienawiści i będzie musiał z tym żyć, gdy incydent się zakończy.

Wróci do swojego mieszkania, między swoich bliskich i znajomych, pewnie rozżalony, może wściekły – bo chciał stanąć po stronie ofiar i współczuć ich bliskich, ale został spotwarzony i odegnany. W tym swoim rozżaleniu i gniewie, w poczucie odtrącenia przez tych, z którymi się utożsamiał w potępieniu zamachu, z pewnością stanie się łatwym łupem werbowników do grup terrorystycznych (a może sam zechce wziąć odwet wsiadając w auto i wjeżdżając w grupę niewinnych ludzi).

W tym momencie sprawca zamachu jest bliski swego celu, bo przecież jego ostatecznym celem nie było zabicie ludzi na Rambli, a nakręcenie spirali terroru, by ten się rozprzestrzeniał, zdobywając za każdym takim aktem kolejnych, nowych wykonawców.

Spirala terroru to znany mechanizm – najpierw wywołuje w zaatakowanym społeczeństwie (oprócz innych odczuć) nienawiść i odrzucenie wobec określonej grupy społecznej, którą terroryści chcą zdominować i podporządkować sobie. Gdy ta grupa społeczna (np. arabscy imigranci) zacznie odczuwać skutki tej nienawiści i odrzucenia, to terrorystom łatwiej będzie narzucić swoją ideologię. .

Incydent na La Rambla skończył się inaczej - jakaś kobieta wpadła między atakowanego a napastnika, dwu mężczyzn go odciągnęło, a Araba ktoś otoczył ramieniem i zapewne przepraszał za próbę napaści (dodam dla porządku, że wszyscy w tej grupce, poza tym jednym Arabem, byli „biali”)

Być może ten przebieg zdarzenia niektórzy nazwą z pogardą przejawem „politpoprawności” , ale przecież to określenie, rodem z medialnego bełkotu polskich politykierów, nie ma żadnego zastosowania dla prostej ludzkiej reakcji – naturalnej obrony bliźniego przed przed atakiem furiata.

W tej prostej ludzkiej reakcji jest za to inny aspekt społeczny – postrzeganie i ocenianie jednostki przez jej zachowanie w konkretnych sytuacjach, a nie przez jej narodowość, wyznanie czy poglądy polityczne. W społeczeństwach otwartych ludzie postrzegają się wzajemnie przez swoje postawy osobiste – pozytywnie przez uczciwość, prawdomówność, szacunek wobec innych, zaradność, zrównoważenie czy wreszcie empatię - i dla tych ocen nieważne są poglądy polityczne, wyznanie, czy narodowość jednostek.

Tożsamościami grupowymi posługują się za to chętnie terroryści różnej maści i płaszczyzn – tak w stosunku do społeczności, na której pasożytują i która chcą sobie podporządkować (rodzimej), jak i w stosunku do społeczeństw, które czynią obiektem terroru (bezpośrednim celem zamachów).

I tak terrorysta związany z radykalnym islamem w wersji Al-kaidy czy ISIS będzie przekonywał wszystkich wyznawców islamu, że muszą postępować według jego wskazań - bo inaczej nie będą prawdziwymi wyznawcami Mahometa. Mamy tu do czynienia z klasycznym dyktatem zachowań według jakiegoś - tak a nie inaczej sformułowanego - schematu tożsamości zbiorowej, poza którą wszyscy są wrogami.

To wezwanie do jednolitej tożsamości zbiorowej wszystkich wyznawców islamu, skierowane jak gdyby tylko do nich, jest jednocześnie perfidnym komunikatem dla społeczeństw Europy – „wszyscy wyznawcy islamu to teraźniejsi lub przyszli terroryści, więc w swoim interesie macie ich odrzucać, a w żadnym przypadku się bratać, tolerować lub co gorsza utrzymywać”.

W ten sposób terroryści starają się zaprząc europejskie społeczeństwa do pomocy we wpychaniu w okowy radykalnego, niszowego islamu, bogu ducha winnych normalnych muzułmanów.

Tę grę podejmują także – licząc na zbudowanie w dzisiejszym świecie trwałego konfliktu między Europą a Islamem – inne siły poza radykałami z ISIS, mające ze światem islamu własne porachunki lokalne (np. Izrael), biznesowe i geopolityczne (USA), czy wreszcie religijne (chociaż tu Watykan, w odróżnieniu od wielu struktur teoretycznie sobie podległych, zajmuje raczej pojednawczą postawę). Na tej płaszczyźnie pracują media (choć wielu nie wyklucza także czynnych prowokacji, pod którymi ISIS się ochoczo podpisuje).

Tak więc spiralę terroru starają się nakręcać we własnym interesie różne siły – w niepisanym (mam nadzieję) sojuszu z ISIS. Europa może przeciwstawić temu na kilku frontach.

Jeden to wyłuskanie ze społeczności europejskich muzułmanów elementów radykalnych za pomocą policji i – przede wszystkim – służb specjalnych i to się dzieje z pewnym skutkiem, utrudnionym nadmiernie zwiększonym napływem imigrantów, przyjmowanych jak leci w splocie interesów demograficznych i gospodarczych ze względami natury humanitarnej. Rzecz jednak idzie ku normalizacji i zwiększonej skuteczności.

Drugi element – także związany z polityką wewnętrzną państw o mniejszościach islamskich – to nieustanne poszukiwanie nowych formuł praktyk integracyjnych. Trudność podstawowa to zróżnicowanie społeczności islamskich na nowych i starych imigrantów i związane z tym różnice w metodzie, tym bardziej, że spirala terroru działa także (a może przede wszystkim) wśród przybyszów już zasiedziałych, co wskazuje, że mszczą się wcześniejsze zaniedbania. Warto też zwrócić uwagę, żeby edukacja integracyjna obejmowała także przyjmujących

Trzeci, najważniejszy element w walce ze spiralą terroru to jednak samorzutna, elementarna mądrość społeczeństw europejskich i świadomy, otwarty stosunek do imigrantów. Społeczeństwa te zdają sobie, w swojej większości, sprawę, że same akty terroru to sprawka nielicznych grup, a błędem jest uogólnienie, czyli objęcie winą za nie całej europejskiej społeczności muzułmańskiej jak leci. W końcu to od społeczeństw europejskich zależy,czy dadzą się wziąć na lep nienawiści i odrzucania imigrantów, które chcą wywołać terroryści swoimi zamachami.

Opisane na wstępie zdarzenie z La Rambla pokazuje, że elementarna mądrość i wrażliwość są ważnym i co ważniejsze, funkcjonującym sprawnie elementem samoobrony i regulacji społecznej wobec źródeł oraz następstw aktów terroru, co powinno władzom państwowym ułatwić działania systemowe.

Nie da się przywrócić życia zabitym i tu pozostaje nam żal i żałoba oraz ściganie i ukaranie sprawców przez prawo, co jednak nie zwalnia od refleksji i przemyśleń jakie mechanizmy leżą u podłoża tych mordów i jakich naszych postaw wobec tych mordów oczekują od nas mordercy. Katalończycy nie dali się na to nabrać – a my?


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo