Wigilia w dzieciństwie zawsze przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. W domu było odświętnie, była choinka i pachniało upieczonym ciastem. No i co roku zadawałam sobie pytanie: Czy przyjdzie do mnie Gwiazdor?
Przychodził. Zawsze przychodził i przynosił prezenty: miśka, lalkę, książki, figurówki itd. A wszystkie okraszone ulubionymi słodyczami, takimi jak np. mieszanka wedlowska i pomarańczami. I jak można było nie wierzyć, że on istnieje?
Nawet, gdy Gwiazdorka już rozszyfrowałam z imienia i nazwiska /Jakub Kowalski - sąsiad/, to i tak magia trwała.
W ostatnich latach trochę się zmieniło, ale Wigilii zawsze towarzyszy ciepło, choćby na dworze panował trzaskający mróz. No i wciąż dostaję prezenty. Muszę być naprawdę grzeczną dziewczynką.
Życzę wszystkim Salonowiczom, aby zdążyli do domu na Wigilię. Aby towarzyszyło Wam ciepło, obecna była miłość i żebyście zostali obsypani górą prezentów.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Inne tematy w dziale Rozmaitości