Usłyszałam niedawno, że Rudolf - czerwononosy renifer, ciągnący sanie św. Mikołaja - niekoniecznie musi być mężczyzną. Bo, u reniferów, tak panie, jak i panowie, posiadają poroże, a płeć można sprawdzić tylko zaglądając danemu osobnikowi pod ogon.
Kolejna zagadka i niepewność, a świat dziecięcych wyobrażeń może "lec" w gruzach, jak to się prawie stało, gdy pewna tłumaczka z Kubusia Puchatka zrobiła Fredzię Phi - Phi. Odezwały się wtedy protesty, bo ludzie wychowani na tłumaczeniu Ireny Tuwim, nie godzili się na Fredzię. Zrodziły się też pewne inne podejrzenia, które prowadziły do przeróżnistych pytań, jak np.: Kto jest ojcem Maleństwa, Mamy Kangurzycy? I nawet nie wiem dlaczego, ale największym podejrzanym był Królik, obarczony masą krewnych i znajomych.
A sprawę podejrzeń, co do płci Rudolfa, mógłby chyba przeciąć św. Mikołaj, który zapewne sprawdził, kto zacz i komu powierza tak odpowiedzialną misję, jaką jest dostarczenie prezentów, do masy oczekujących. Może jutro ktoś na niego trafi, to dobrze byłoby zapytać, bo jednak jasność i pewien porządek powinien być.
Życzę: WESOŁYCH ŚWIĄT, góry prezentów i aby wszyscy do jutra zdążyli znaleźć się w domu - jak nie ciałem, to chociaż duchem!
Inne tematy w dziale Rozmaitości