Film pt. "Spadkobiercy"/"The Descendants", wyreżyserowany przez Alexander Payne'a, powstał na podstawie powieści autorstwa: Kaui Hart Hemmings. Scenariusz napisali: Nat Faxon, Jim Rash.
To opowieść o perypetiach potomka dawnych właścicieli ziemskich na Hawajach, prawnika Matta Kinga /gra go George Clooney, nominowany za tę rolę do tegorocznych Oscarów/, po tym, gdy jego żona uległa wypadkowi i zapadła w śpiączkę, a on z rodzica nr 2, musiał przeistoczyć się w tego jedynego. A na głowie miał już spieniężenie i podział majątku.
Clooneyowi partnerują Shailene Woodley /jako starsza córka - Alexadra, trochę rozkapryszona, trochę zagubiona/, Amara Miller /młodsza córka - Scottie, jeszcze wrażliwe dziecko/, Nick Krause /Sid - chłopak Alexandry, niby "burak", ale przy bliższym poznaniu.../, Beau Bridges /kuzyn Hugh - jeden ze spadkobierców/ , Matthew Lillard / bardziej wmieszny w życie rodziny Matta Kinga, niż się na początku wydawało/ i in.
W filmie wyżył się zdjęciowo Phedon Papamichael, bo prócz filmowania sytuacyjnego, ukazał przecudne pejzaże hawajskie.
Muzykę - "pachnącą" Hawajami, np. w "Hawaiian Skies" Jeffa Petersona - złożyli: Richard Ford i Dondi Bastone.
Ten film wzrusza i rozśmiesza.
Jest prawdą o tym, że i w raju ludzie muszą pracować oraz borykać się z problemami. Jest też śliczną reklamówką urokliwego miejsca, jakim są Hawaje.
No i zobaczyć Clooneya, jako - początkowo - zagubionego człowieka i "ustylizowanego" ojca, biegającego w japonkach, w jakby "kaczy" sposób, jest bezcenne. Zresztą z japonek teraz aktor - odrobinę - się tłumaczy, twierdząc, że odebrały mu trochę męskości, ale ponieważ reżyser nalegał, to uległ, a dziś sceny w szortach i w japonkach żyją już swoim życiem.
Film "Spadkobiercy" ma kameralny klimacik. Fabuła jest opowiedziana lekko, więc daje wytchnienie - czasami potrzebne.
To może na Hawaje:
Inne tematy w dziale Rozmaitości