maia14 maia14
353
BLOG

Nareszcie ciepło, żaden "kac"

maia14 maia14 Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Niebo dziś było, jak czasami w Taterkach, w niezwykłym - intensywnym - niebieskim kolorze.

Rano rześko, a potem ciepełko.

W Taterkach z rana, np. na obozowisku przy Morskim Oku, czasami przez szczelinę w namiocie, wpadały i budziły mnie ciepłe promienie słońca, a z pobliskich namiotów dochodził zapach kawy, bądź jak w przypadku dwóch kolegów - dzisiejszych "reżyszerów" - unosiła się mieszanka mleczno-grochowa, bo oni w jednym garnku gotowali wszystko, nie myjąc go wcale. Normalny "Kac Wawa".

Dziś rano,  przebijał się u mnie zapach palonych śmieci lub gałęzi, dochodzący z ogrodu sąsiada, który to dokonywał już wiosennych porządków.

Nic to, gdy strzeliłam sobie kawę, to i tak niebo i lampa nad domem robiły mi dobrze, po zimie.

I tylko pies wykazywał wielkie zniecierpliwienie, zdając sobie sprawę, że dziś sobota, więc można mnie - najczęściej - naciągnąć na spacer do lasu.

Musiał się trochę naczekać, bo jakoś opornie szło mi dziś ogarnięcie się.

W końcu trochę się odziałam i ucharakteryzowałam. Faceta spiełam w smycz i pognaliśmy...

Las wygląda jeszcze smutno, bo szaro. Zwierzyna - generalnie - się przed nami pochowała, poza jedną wiewiórką-desperatką. Mój pies usiłował ją dorwać, ale, że był spięty, to mu to uniemożliwiłam.

Potem, już po wyjściu z lasu spotkaliśmy sąsiada, który puścił mi stały tekst: Jak on ciebie ciągnie. Kto tu kogo wyprowadza? Ja na to: On mnie. No i cześć.

Gdy zbliżaliśmy się do jednego ze sklepów osiedlowych  - aby  zrobić w nim zakupy - spostrzegłam, że znana na osiedlu przyjezdna menelka, pani "Pocahontas", znów się pokazała, tyle, że zmieniła sobie partnera, bo ten, w żaden sposób nie przypominał rudego pana "Irlandczyka".

W sklepie spotkałam pewnego sąsiada-muzyka, z legendarnej grupy rockowej i  dziewczynki, które zbierały produkty żywnościowe dla jakichś dzieci, ale ponieważ pani ekspedientka nie miała drobnych i pobiegła do innego sklepu, aby rozmieniać pieniądze mojego poprzednika z kolejki, a mój uwiązany pies już się wnerwiał, to niestety nic w tym sklepie nie kupiłam i dziewczynek nie wspomogłam, czego żałuję.

Zakupy zrobiłam w sąsiednim sklepie, gdzie nie było nawet kolejki.

Później, to już tylko droga do domu i przegląd tego, co pies wąchał - fuj.

Niby nic szczególnego, ale i tak było pięknie, bo ciepło i słonecznie. Jutro ma być też przyjemnie.

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości