Okazuje się, że nie tylko niektórzy politycy czy związkowcy, potrafią zapowiadać popsucie kibicowania podczas EURO 2012. Są jeszcze eksperci, którzy przewidują - na wtedy - masowe zatrucia, żółtaczkę czy bliskie spotkania z meningokokami.
Podobno w czasie mistrzostw przewidywane są wysokie temperatury powietrza, które mogą mieć negatywny wpływ na masowe żywienie, jakie będzie uskuteczniane w naszym kraju.
Mogą też zostać do nas przywiezione - przez gości - nowe szczepy bakterii. I np. takie meningokoki zaatakują nas niespodziewanie, początkowo sugerując, że złapaliśmy tylko przeziębienie bądź grypę. A potem, choćby zapalenie opon mózgowych i dalej już nie ma odwrotu - jeśli nie ostateczność, to np. głuchota albo amputacja kończyn, mogą nam się przytrafić. I tak, jak przeciwko tężcowi czy błonicy możemy się skutecznie zaszczepić, to nie ma takiej możliwości w wypadku moningokoków z grupy B - są odporne. Strach się bać.
A, ponieważ trudno będzie nie wydobywać z siebie krzyku podczas meczów, co spowoduje rozprzestrzenianie się wydzieliny z nosogardła, to możemy być "ugotowani".
Ale cóż, następnych zawodów EURO w Polsce i tak możemy nie dożyć, więc trzeba zaryzykować.
Jakby co, doktorze ratuj:
Inne tematy w dziale Rozmaitości