Zaczęło się od tendencyjnego filmu tv BBC, w którym pokazano występki polskich kiboli - z meczów ligowych. W filmie tym było też nawoływanie, żeby nie jechać do Polski na Euro 2012, bo można wrócić w trumnie.
Mistrzostwa się zaczęły.
Ekipa Anglii dla siebie, jako bazę, wybrała - dawno temu - hotel w Krakowie, bo podobno trener był zachwycony miastem. Piłkarze angielscy po przyjeździe zostali entuzjastycznie przyjęci przez polskich fanów, a także władze miasta Krakowa.
A nagonka na Polskę - w Anglii - dalej trwa.
W prasie na wyspach wykorzystano np. wyskok garstki kiboli Wisły, którzy weszli na trening piłkarzy holenderskich i wykrzykiwali hasła pogardy dla mistrzostw Europy, obraźliwe wobec lokalnego rywala piłkarskiego, jak i wydawali dziwaczne odgłosy /Holendrzy zakwalifikowali je, jako "dżunglaste"/. No i znów można było Polakom wrzucić rasizm, mimo, iż te "małpy" kibolskie zostały szybko spacyfikowane i zagłuszone przez normalnych kibiców.
Dziś wczytałam, że prócz wyspiarskiej prasy /m.in."Guardiana"/ problem polskiego rasizmu drążony jest w Anglii przez przedstawicieli "Partii Pracy". Wszyscy oni razem wzięci, w Polsce - a ostatnio szczególnie w Krakowie - widzą ciemność. Co jest dziwne, bo przez lata Anglicy przyjeżdżali do tego pięknego miasta, aby dobrze - a czasami zbyt "dobrze" - się bawić. I trzeba dodać, że nie wszystkie ślady po angielskich gościach były takie, jak po ludziach cywilizowanych.
Tym, którzy nawołują do bojkotu mistrzostw, czy schodzenia z boiska w wypadku - takich czy innych - wybryków, przypominam, że to były kapitan drużyny angielskiej - John Terry - był oskarżony o rasistowskie zachowanie wobec Antona Ferdinanda. A zatem, wszędzie można znaleźć ślady rasizmu.
I kończąc, z przyjemnością mogę stwierdzić, że o rasistowskim zachowaniu polskich reprezentacyjnych piłkarzy... nie słyszałam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości