maia14 maia14
538
BLOG

Zakłóciłam... intymne życie mrówek

maia14 maia14 Rozmaitości Obserwuj notkę 35

To, że mrówki są, wiadomo. I o ile siedzą tam, gdzie... nie psują, to luz. Ale one zaczęły wysypywać mi piach spod bloczków chodnikowych i chodniczek oraz miejsce pergolowe, gdzie się opalam, w niektórych fragmentach zaczęły się nawet zapadać.

Dotąd dawałam im szansę i tylko zmiatałam do środka to, co wywalały na wierzch, ale dziś, ponieważ przeszły w swej robocie same siebie, a i przy zmiataniu, kiedy podnosiłam głowę walnęłam się - pod okiem - rogiem suszarki ogrodowej, postanowiłam ostatecznie rozprawić się z nimi. Nie, żeby zaraz oblewać je wrzątkiem z cukrem, co polecał mi jeden z sąsiadów, jak i zastosować sztuczny trujący preparat /z obawy o zdrowie psa/, ale naturalne przykre dla nich substancje, postanowiłam jednak wykorzystać.

Zwiedziałam się, iż podobno skuteczne są: sól, soda, lawenda, tymianek, mięta, cynamon, ziele z pomidorów, proszek do pieczenia, fusy z kawy, stare pety przegryzione z wodą /raczej nie palę, więc kiszka/ itd.

Oszacowałam swoje zasoby "trucizn" i doszłam do wniosku, że najmniej będzie mi żal proszku do pieczenia i cynamonu, bo mam spore zapasy.

Wyszłam na miejsca zbrodni i zaczęłam sypać. Pies się dziwił, kiedy nagle pojawiły się biało-rudawe ślady, ale gdy raz kichnął dał spokój z lizaniem.

A mrówy? Trochę czasu upłynęło, a żadnej dziurki między bloczkami nie odkopały. I tylko, jakieś dwie desperatki z dziwnymi skrzydełkami snuły się obok cynamonu. Może się wyniosą.

 

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Rozmaitości