Sandro Botticelli
Sandro Botticelli
Malgor Malgor
679
BLOG

Jasna kolęda w przyćmionej piekarni płakała — w rytmy ubrana najlichsze...

Malgor Malgor Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Święta, Święta... W tamtym roku też były.

Rok temu - jak zawsze z nadzieją na lepszy czas - do tak zatytułowanej notki wkleiłam Kolędę Grochowiaka. Pisałam wtedy:

od syberyjskiej - co to nie słodzi nadaremno i swoimi ścieżkami kroczy, więc i świąteczne cytaty wybiera przekornie - niebanalna i poruszająca Kolęda. Nie bieżą, ale schodzą się, a raczej złażą. "Wszyscy dziurawi", "schlapani". Niby ludzie i niby zwierzęta, niby króle... Ale może nie "niby"? Bo przecież to oni stoją, patrzą. Dalej patrzą, niż na Betlejem, bo ku Wzgórzu Czaszki, Golgocie...*

Kolęda to dar. To radość. To nadzieja.

Ta Grochowiakowa, chociaż znakomita, raczej nie spodobała się, bo bolesna, skojarzona z Pasją...

Fakt, Grochowiak łagodnie się z nami i tzw. tradycją nie obszedł. Nie musiał.

Może więc w tym roku, tak strasznym, tak dziwnym, że aż dziwacznym, inna kolęda się spodoba?


Chrystus Pan się narodził

Świat się cały odmłodził...

         Et mentes...

Nad sianem, nad żłobeczkiem

Aniołek z aniołeczkiem

       Ridentes...

Przyleciały wróbelki

Do Panny Zbawicielki...

      Cantantes...

Przyleciały łańcuchy

Łabędzi, srebrne puchy

      Mutantes...

Puchu wzięła troszeczkę,

Zrobiła poduszeczkę

      Dzieciątku...

Potem go położyła

I sianem go nakryła

      W żłobiątku.

Skromna leksykalnie, oparta na zdrobnieniach, bogata zmysłowo, dyskretnie modlitewna, niemal pastusza, a mocarna w wymowie: narodziny Dzieciątka odmienią świat...

Miejsce akcji: Krzemieniec, czas akcji: XVII wieku. Jak podaje nieoceniona wiki: "akcja osadzona jest w realiach szlacheckich. Złota Czaszka to strażnik prowadzący przygotowania do konfederacji antyszwedzkiej – co jest głównym wątkiem utworu. Inspirację do stworzenia poematu poeta czerpał z doświadczeń własnego dzieciństwa".

Sięgnijmy i poza wiki.



Ma ta kolęda konteksty biograficzne z czasów dzieciństwa Juliusza Słowackiego (list z Genewy do Matki, 5 II 1835 r.): „O gdybym raz usłyszał jeszcze dziadunia mego, śpiewającego prostą kolędę w dzień Bożego Narodzenia, razem ze służącymi domu, zdaje mi się, żebym do dziecinnej wiary przeszłości mojej powrócił, bo czuję koło siebie jakąś dziwną czczość i samotność”.

Biografia, jak to biografia, ulega mistyfikacji. Krzemieniec Szwedów nie widział. Przodkowie nie wyśpiewali poecie tej pięknej kolędy. Wieki temu śpiewano inne, niewątpliwie też piękne, a tę - zaśpiewano tylko w Złotej Czaszce, niemal mistycznym dramacie i to w literaturze, a nie w "realu", ta kolęda miała pełnić swe kolędowe funkcje jako dar nadziei.

Są też konteksty współczesne. 2 kwietnia 2009 roku odbyła się radiowa premiera dramatu, tekstu wraz z didaskaliami. Reżyser: Andrzej Seweryn. Miejsce: Teatr Wyobraźni, Polskie Radio Dwójka**. Takie radio było i taki reżyser tam mógł się realizować ku pożytkowi wspólnemu.

O kontekstach polityczno-historycznych też trochę by można, ale: co mi po nich? Gdzie mnie zawiodą? Jaką otuchę dadzą?

Od nich ważniejsze jest to, że śliczne-mistyczne kolędowanie odbyło się w nieukończonym dramacie z okresu niemal już mistycznego. Utwór powstał w pierwszej połowie 1842 roku, po raz pierwszy wydany w 1866 w 3. tomie Pism pośmiertnych we Lwowie, po raz pierwszy wystawiony w 1899 w Krakowie.

Pisał, jak zawsze empatycznie, Juliusz Kleiner: "Słowacki, od lat nie miał rodzinnego domu, rodziną się otoczył w marzeniach i rodzinę swą wprowadził na karty dramatu. A więc dziadunio jego w postaci pana Strażnika kolędę śpiewał z czeladzią w piekarni i w pas tęczowy rankiem się owijał, a babka jego jako pani Strażnikowa gospodarnie służbę budziła i krzątaniem dom napełniała; więc wdzięk wątłej matki, spragnionej w życiu miłości i poezji, przechodził w biedną Agnieszkę, która pokrewieństwo z pierwowzorem wskazywała, jak później Salomea w Śnie srebrnym, urokiem oczu zielonkawych."

Pisał, jak zawsze krytycznie, Arkadiusz Bagłajewski: "Krzemieniec stał się miejscem niezwykłym — tak jak Bar w Księdzu Marku, będący Golgotą i Betlejem [...]. Bój ze Szwedami to także bój duchowy — w czas Bożego Narodzenia, w miejscu, które z miasteczka żaków, szlachty i Żydów staje się Betlejem konfederackim. Jak niegdyś w ubogiej stajence rodził się Chrystus, teraz w niedużej mieścinie rodzi się nowa Polska, w bólach, w sposób gwałtowny. Tę przemianę zapowiadają rozmaite znaki. Krzemieniec czasów szwedzkiego potopu jest więc miejscem niezwykłym, w którym ważą się losy Polski. Tu przygotowywana jest konfederacja — a dla Słowackiego w tym czasie konfederacja jest ideałem politycznym i duchowym — będąca znakiem duchowego podniesienia się i poświęcenia w imię najwyższych wartości. Wybór Krzemieńca jest wyborem znaczącym; jak mówi Koniecpolski chodzi „o danie pierwsze hasła narodowi niszczonemu przez Szwedów i Kozaków”. Właśnie stąd, z Krzemieńca — w czas Bożego Narodzenia — ma rozprzestrzenić się na cały kraj idea konfederacka. Krzemieniecki strażnik, Złota Czaszka, rozpoznał wagę dziejących się zdarzeń — wystąpienie przeciwko Szwedom jest równocześnie wystąpieniem doskonalącego się ducha w historii globowej. Złota Czaszka jest narzędziem ducha, słyszy wezwanie konfederackie, będące wezwaniem mistycznym. Bo Krzemieniec jest także mistycznym miejscem, w którym ścierają się duchy, gdzie ważą się losy duchowego postępu i Krzemieniec nie zaprzepaścił danych tu znaków".***

Dodajmy wreszcie, że Złota Czaszka to dramat w wielu miejscach polemiczny względem Pana Tadeusza Mickiewicza (Krzemieniec to awers Soplicowa), zaś główny bohater to godny szacunku patriota, a jednocześnie despotyczny ojciec.

A o samej kolędzie dodajmy i to: ta śliczna miniatura liryczna uznawana jest za arcydzieło tego gatunku. Bo kolęda to też gatunek, niekoniecznie ściśle religijny, podatny na aktualizacje (diachronia) - niekoniecznie dogmatyczne.

Cytuję (polonistycznie znakomitą!) Krystynę Heska-Kwaśniewicz: "Narodzenie Chrystusa dokonuje przeistoczenia świata, odmłodzenia go. A więc nie „Moc truchleje” — ale świat się odradza. Ten proces wiedzie od wielkości do małości, nie narasta od ziemi, lecz z nieba spływa w dół. Łacińskie słowa określają przemianę świata: refleksyjnego, radosnego, śpiewającego, zmieniającego się. Bóg przychodzący na świat w jasnej, idyllicznej atmosferze przekształca całą rzeczywistość ludzkich doznań. Do Panny Zbawicielki zbiega się wszystko, by ofiarować Dzieciątku rzeczy niezwykłe i zwykłe, a każda jest ważna i zostaje jednako przyjęta: srebrne łabędzie puchy i pospolite siano. Niepoddające się opisowi sprawy nadprzyrodzone wyrażone zostały językiem odczuć fizycznych: od kolorów poczynając, aż po miękkość łabędziego puchu i szorstkość siana. To swoiste czytanie niewidzialnego przez widzialne określa klimat prowadzący od wspaniałości ku pospolitości. Pierwszy werset jest majestatyczny: Chrystus Pan — a zaraz po nim pojawiają się liczne zdrobnienia: żłobeczek, aniołeczek, poduszeczka, żłobiątko. Tak to wielkie związane zostaje z tym, co maleńkie: cały świat — ze żłobeczkiem; łabędź — z wróbelkiem. Dwa ptaki: królewski, symbolizujący doskonałość, czystość, nieśmiertelność i piękno, a obok niego szary, skromny, znak samotności, ale i przywiązania do człowieka. W tym świecie wszystko jest jednością, ład kolędy jest ładem świata, to pogodna harmonia całości. Podkreśla to także paraleliczny układ zwrotek i przeplatanie polszczyzny z łaciną, język prosty, lecz literacko uszlachetniony. Tak osiągnięta została modlitewna naturalność, śpiewne uwielbienie dla Twórcy; powstała ewangeliczna kantyczka, lekka jak westchnienie, o niepowtarzalnym klimacie poezji i cudowności, ozłocona, promienna unosząca się ponad czasem i przestrzenią, a przypominająca naiwne pastusze pieśni. Bóg jawi się w jasności, świetlistości, bieli, w miłości — jak w sielance.****

Co jeszcze dodać? Może to, co dodał sam Słowacki w Parabazie (w autografie umieszczonej po pierwotnym zakończeniu sceny VI aktu II):


Więc widzieliście w chorągwie cechowe 

Ubrany dworek starego szlachcica;

Kto myślą sięgnął w niebo lazurowe,

Widział, jak duchy — i Bogarodzica,

W promieniach zorzy trzymająca głowę,

A stopy dzierząc na srebrze księżyca,

Na dom jasnością piorunową biła

I sponad starych lip błogosławiła.

Chorągwie dworek okryły ubogi,

Że był jak namiot jakiego mocarza,

Z jedwabiu cały — a złote miał rogi,

A w środku jasną cnotę gospodarza,

Dla nędzy także otworzone progi,

I obarzanek biały dla nędzarza;

I piękność chował dawnych szczerych rysów

Napełniającą dom wonią narcysów.

Tam, kiedy w cichą noc duchowie czarni

W śniegowej kręcą się burzy i wichrze,

Jasna kolęda w przyćmionej piekarni

Płakała — w rytmy ubrana najlichsze.

Z nią usypiali ludzie gospodarni,

A od serc naszych serca mieli cichsze,

A gdy się rwali z ubogiej pościeli,

To więc do szabli — albo do kądzieli.

I pokazałem wam... klasztorne życie —

I pokazałem studentów i żaków,

I pokazałem w przeszłości błękicie

Lud... co nazywał się ludem Polaków...

Teraz przy dalszej zorzy zobaczycie

Las pływający rozwiniętych znaków...

Ten domek w zieleń wiośnianą ubrany...

I usłyszycie, jak puka do ściany

Nieszczęście... Bądźcie więc wyrozumiali

Dla tych rubasznych serc... i szorstkich dłoni...

Spokojne domy także piorun pali,

Chociaż je wiara — chociaż czystość broni,

Ą jeśli wszystko zważymy na szali,

Nieraz się człowiek rozpaczy uchroni...



Spokojnych, zdrowych, w łaskawości danych Świąt


* https://www.salon24.pl/u/malgor/1007871,swiatecznie-z-najdzieja-na-lepszy-czas

** Obsada: Jan Englert, Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Kolberger, Grażyna Barszczewska, Maria Seweryn, Rafał Mohr, Jerzy Łapiński, Modest Ruciński, Krzysztof Banaszyk, Marcin Perchuć, Katarzyna Dąbrowska, Izabela Kuna, Sylwia Najach, Henryk Łapiński, Sylwester Maciejewski, Wojciech Machnicki, Michał Sieczkowski, Krzysztof Szczerbiński. Partie narracyjne - Andrzej Seweryn. Muzykę do słuchowiska przygotował Antoni Łazarkiewicz. Realizacja akustyczna Andrzeja Brzoski; https://culture.pl/pl/dzielo/zlota-czaszka-andrzeja-seweryna

*** J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i opr. J. Starnawski, t. III, Kraków 1999; A. Bagłajewski, Krzemieniec Słowackiego; file:///C:/Users/JA/Downloads/Annales.pdf

**** K. Heska-Kwaśniewicz, „Jasna kolęda” Juliusza Słowackiego;  https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IL/zapomniana_koleda.html

obraz: Sandro Botticelli, Mistyczne narodzenie

Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura