Amin Amin
2536
BLOG

Arturowi Nicponiowi o teoriach zamachowych.

Amin Amin Polityka Obserwuj notkę 108

Jakiś czas temu wyznałem na blogu Artura Nicponia, że nie wierzę w zamach smoleński (w domyśle: przygotowany przez Rosję). Na co gospodarz napisał tak:

"po czym wnosisz, że to nie był zamach? Weź sobie wyobraź, że rano nie znajdujesz w swoim samochodzie radia. Policja zatrzymuje dwóch podejrzanych, którzy już mieli tego typu grzeszki na sumieniu. No i ci podejrzani od samego początku, w sprawie zaginięcia twojego radia, łżą jak bure suki. Kłamią, kluczą, mataczą itd. W sprawie radia byś pewnie nie miał większych wątpliwości, w tej sprawie masz?"

Obiecałem Arturowi, że mu w wolnej chwili odpowiem. No i właśnie mam wolną chwilę. Może niezbyt długą chwilę, ale na przedstawienie dwóch przesłanek wystarczy mi czasu aż nadto.

Artur wyprowadził swój argument z zachowania Rosjan po katastrofie. Wydają się Arturowi te zachowania jednoznacznie wskazywać na zamach. Ale czy rzeczywiście są takie jednoznaczne?

Czytam na ten przykład w Białej Księdze zespołu Antoniego Macierewicza na stronie 133:

"- początkowo katastrofa smoleńska była badana na trafnie przyjętej prawnej podstawie polsko-rosyjskiego porozumienia w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych RP i FR w przestrzeni powietrznej obu państw z 14 grudnia 1993 roku (załączniki nr 74b i 78);
- 15 kwietnia odstąpiono od badania katastrofy na podstawie obowiązującego polsko-rosyjskiego porozumienia (załącznik nr 74b i 78);
- została zawarta umowa międzynarodowa, w wyniku której Polska odstąpiła od badania katastrofy na podstawie porozumienia z 1993 roku i przyjęła do wiadomości zarządzenie premiera W. Putina z dn. 13 kwietnia 2010 r."

W tej samej Białej Księdze na stronie 139 zacytowano wypowiedź pana posła Karola Karskiego odnoszącą się do umowy z 1993 roku:

"Zapewniała ona [umowa z 1993 roku] w sposób najlepszy wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy, dawała równe prawo obu stronom. Nie czyniła Polski petentem w tym postępowaniu, tylko czyniła Polskę współgospodarzem i współdysponentem tego postępowania na poziomie lotniczym."

Jak to dopasować do hipotez zamachowych? Chyba nie bardzo się da. Gdyby to był zamach przygotowany przez Putina to konwencja "zapewniająca w sposób najlepszy wyjaśnienie przyczyn katastrofy" nie obowiązywałaby nawet minuty. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że w takim wypadku Pan premier Putin grzecznie by poprosił o stosowanie konwencji chicagowskiej na co nasz rząd zgodziłby się bez wahania? Ale jednak z jakiejś przyczyny początkowo katastrofa, była badana w sposób zwiększający ryzyko, że wróg dowie się jak było naprawdę. Dopiero kiedy stało się jasne, że Donaldowi Tuskowi nie zależy na wspólnym śledztwie Putin wziął co było do wzięcia.

A teraz inna wypowiedź Antoniego Macierewicza tym razem dla Radia Maryja z 30 czerwca 2011. (4:28 - 5:57)

“(…) najbardziej odpowiedzialni są Rosjanie.

To strona rosyjska, to ludzie decydujący z Federacji Rosyjskiej rozstrzygnęli o tym, że doszło do tej straszliwej katastrofy.

Można się zastanawiać kto to był, kto tu zawinił najbardziej. Czy ci, którzy bezpośrednio, jak powiedział to jeden poseł, prowadzili ten samolot na śmierć (bo tak trzeba nazwać błędne, systematyczne podawanie fałszywych informacji, że samolot jest na dobrej drodze w sytuacji gdy leciał on na śmierć)?

Na pewno na kontrolerów lotu spada bardzo dużo wina, bardzo duża odpowiedzialność.

Ale trzeba pamiętać o tym, że oni informowali swoich zwierzchników, iż nie należy tego samolotu sprowadzać. Trzeba pamiętać, że oni ich błagali nieomal do ostatniej sekundy by wyznaczono im zapasowe lotnisko, na które można by ten samolot odesłać. A z Moskwy słyszeli tylko jedno: “sprowadzać i nie dyskutować”, “sprowadzać do stu metrów i koniec”. Ta decyzja rozstrzygnęła o tym, że doszło do tej straszliwej tragedii. Ta decyzja wyszła nie od kontrolerów lotu, ta decyzja nawet nie wyszła od dowództwa (nie zrozumiałem) ta decyzja wyszła z kręgów politycznych Moskwy (...).”

Z tego tekstu na moje oko wynikają pewne konsekwencje. Po pierwsze wynika stąd, że Antoni Macierewicz uznaje zapis rozmów z baraku kontroli lotów za autentyczny. Po drugie zaś wynika, że ci kontrolerzy, to nie byli sprawdzeni czekiści przywykli do wykonywania poleceń z automatu. Próbuję sobie wyobrazić czekistę błagającego swojego zwierzchnika w Moskwie o nienarażanie życia szefa wrogiego państwa, którego dowództwo przeznaczyło do kasacji i za cholerę nie daję rady. No nie daję i już. Jak ktoś daje radę to gratuluję. Za to doskonale sobie wyobrażam, co by się stało z czekistą, który zniweczył misterną operację bo wbrew rozkazom zniechęcał pilotów do lądowania.

Ale jeśli tam nie było wypróbowanych czekistów to czy możliwe jest by o powodzeniu zamachu decydowali amatorzy? Moim zdaniem jest to bardzo wątpliwe.

Naturalnie można przyjąć, że zapis z baraku jest spreparowany, ale skoro nawet Antoni Macierewicz - człowiek o wielokrotnie większym dostępie do informacji niż my i o stosunkowo wysokim stopniu nieufności wobec Federacji Rosyjskiej - nic takiego nie sugeruje i przyjmuje, że spreparowane nie są to i ja nie zamierzam podważać ich autentyczności.

Jak zatem wytłumaczyć zachowanie Rosjan? Mataczenie, kłamstwa, niszczenie dowodów? No cóż, z tego, że Rosjanie nie są winni zamachu nie wynika wcale, ze nie są winni katastrofy. Sądząc po ich zachowaniu są.  Ale nie zamachu.

Gdyby na ten przykład chcieli przesłać niewygodnemu szefowi państwa z bliskiej zagranicy komunikat w stylu:

"Gardzimy Tobą i Twoim państwem. Przeczołgamy cię i to konkretnie. Będziemy cię traktować jak Johna Smitha z Brooklynu, albo gorzej. Pozbawić cię życia to dla nas betka. Nie możesz być pewnym ani dnia ani godziny, nie możesz ufać nikomu, nawet kontrolerom lotu. Być może kiedyś będzie nam się wreszcie opłacało zlikwidować ciebie lub Twoją rodzinę i wtedy nic nas nie powstrzyma. Niech inne państwa bliskiej zagranicy patrzą jak tobą pomiatamy i niech wyciągają wnioski."

to całkiem możliwe, że tak właśnie by się zachowywali zarówno przed katastrofą (rozdzielanie wizyt, kłamstwa z baraku lotów, źle ustawione radiolatarnie, odesłanie samolotu z ochroną i inne takie) jak i po katastrofie (W obliczu poważnego kryzysu miedzynarodowego byli gotowi do współpracy przy badaniu okoliczności katastrofy i do poświęcenia paru, może nawet znacznych, głów za "zaniedbania" i "niedopatrzenia". Dopiero po jasnym pokazaniu przez stronę polską, że nas nie interesuje sposób prowadzenia śledztwa przez Rosjan, Putin mógł zdecydować, że żadne ofiary nie będą potrzebne. A że przy okazji można pokazać państwom bliskiej zagranicy jak się kopie państwo, które chciało tworzyć kordon sanitarny wokół Rosji to jest korzyść dodatkowa).

To wedle mojego, dalece niepełnego, rozeznania tylko jedno z wielu możliwych wyjaśnień. Bardzo możliwe, że niezgodne z prawdą i że przyczyny zachowań Rosjan były zupełnie inne. Ja tam przy swojej teorii upierać się nie zamierzam. Za to poupieram się, że przytoczone wyżej fakty są trudne do pogodzenia z teoriami zamachowymi obciążającymi winą Rosję. Jeśli zwolennicy teorii zamachowych, a szczególnie maskirowki, znajdą jakieś sensowne wyjaśnienie dlaczego w baraku kontroli lotów nie było czekistów i dlaczego Rosja była początkowo gotowa uznać Polskę za współgospodarza śledztwa to jestem gotów do rozważań nad teoriami zamachowymi wrócić. Ale wcześniej raczej nie.

Amin
O mnie Amin

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka