paczula paczula
754
BLOG

Seks ze Skolimowskim.

paczula paczula Kultura Obserwuj notkę 30


"Uprzejmie donoszę, że odkryłem, na czym polega sukces Quentina Tarantino. Otóż, jego filmy mają strukturę idealnego aktu seksualnego: długa gra wstępna, akcja, intensywny orgazm i papieros ex post"- donosił Bartosz Żurawiecki rok temu.

"Weźmy „Bękarty wojny - pisał - najpierw autor w nieskończoność emabluje widownię, wykorzystując do tego celu swoich bohaterów, ich wizerunki i dialogi. Potem obraca ją na wszystkie strony, aż wreszcie mamy wielką kulminację, czyli masakrę w paryskim kinie, która, już choćby przez wystrzały i eksplozje, przypomina wytrysk. No i na zakończenie krótki odpoczynek po wysiłku erotycznym – pozwalamy sobie wtedy na jeszcze jedną drobną przyjemność (tu będzie nią „popieszczenie“ pułkownika Landy). Całość wieńczą zaś oklaski; byłem na zwykłym, „szeregowym“ seansie w Kinotece i publiczność biła na napisach brawo, najwyraźniej usatysfakcjonowana i zaspokojona."
"Myślę też, że wszelkie próby szukania w twórczości Quentina kolejnych den i nowych interpretacji rozbijają się właśnie o przyjemność. To o nią (wyłącznie?) tutaj chodzi. A przyjemność, zwłaszcza seksualna, nie musi mieć żadnego uzasadnienia czy usprawiedliwienia." - uznał recenzent.

Oczywiście Żurawiecki ma rację, chodzi o przyjemność. Ale naprawdę dobry seks jest wtedy, gdy przyjemność jest dwustronna, przynajmniej dwu, a więc powinien mieć ją również twórca dzieła, o którym rozmawiamy.

"Bękarty wojny" to film opowiadający o grupie żydowskich bojwników, których celem jest likwidacja nazistów. Strach i zniszczenie, które sieją, służą jako metoda do realizacji celu. Bojownicy nie oszczedzają cywilów - jak to terrroryści. Bo nimi właśnie są ci dzielni chłopcy, za których trzymamy kciuki.
"Niemcy będą się nas bać. Nie mam w nich nic ludzkiego i trzeba ich zniszczyć." - mówi przystojny porucznik Aldo Raine (Brad Pitt).

Film Quentina Tarantino ocieka krwią, ale jest to krew słusznie przelana. Więc trzymamy kciuki za obwieszonych materiałami wybuchowymi terrorystów wchodzących do kina... . Nasi bohaterowie dla sprawy gotowi są poświęcić życie - swoje i niewinnych ludzi, bo tacy też przecież w kinie byli.
Nie bez przeszkód, ale cel został osiągniety. Hura! usatysfakcjonowana publiczność bije brawo...

Film "Bękarty wojny" Quantin Tarantino uznał za swoje najważniejsze dzieło. Przygotowywał sie do niego przez 10 lat.

"Nic nie jest zbrodnią" -mówił porucznik Aldo do swoich żołnierzy.
Nic, pod warunkiem, że dotyczy wroga - zdaje sie mówić Tarantino, stawiając przed widzami lustro.

************

Wielkim triumfatorem zakończonego niedawno Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji okazał się Jerzy Skolimowski, któremu jury pod przewodnictwem Quentina Tarantino przyznało nagrodę specjalną. Członkowie jury swoje uznanie dla scenarzysty i reżysera "Essential killing" wyrazili na stojąco.

Skolimowski nie krył zdziwienia, bo chociaż - jak podawała PAP - "Essential killing" zebrał po konkursowym pokazie w większości przychylne recenzje i wysokie oceny krytyków,  to nie był wymieniany w ścisłym gronie faworytów. Sam reżyser, w przeddzień projekcji, powiedział: "Nie przeceniałbym szans filmu. Słyszę dookoła, że rzekomo film jest w gronie faworytów".
"Otóż w mojej opinii nie jest i to z kilku powodów" - dodał. I wyjaśnił następnie: "Musimy pamiętać o tym, że przewodniczącym jury jest Amerykanin Quentin Tarantino i to taki proamerykański Amerykanin, a tak mojego filmu nie można nazwać.
"Przypuszczam, że wrócimy do Warszawy z pustymi rękoma" - ocenił wówczas reżyser.
Niezwykłe były okoliczności dopuszczenia "Essential killing" do konkursu. Film został dodany do już ogłoszonej listy zakwalifikowanych obrazów, ponieważ do ostatniej chwili w czterech miastach trwały nad nim prace.

Niezwykły przewodniczący, niezwykłe okoliczności, niezwykłe zdziwienie Skolimowskiego - niezwykłe dla mnie, ponieważ uważam, że bardzo wiele łączy ostatnie dzieło proamerykańskiego Amerykanina z nagrodzoną przez jury weneckiego festiwalu opowieścią o zabijającym w celu przetrwania Talibie.

Oba filmy dotykają podobnej tematyki, ściganego i ofiary, obaj twórcy odwołują się do naszych wyobrażeń o tym, co jest dobre a co złe, różnica tkwi w szczegółach - w filmie Tarantino ofiara staje się myśliwym, u Skolimowskiego odwrotnie.

Autorów obu dzieł cechuje ogromna wrażliwość i delikatność, którą Tarantino ukrył pod maską filmowego barbarzyńcy piszącego na nowo historię, a która u Skolimowskiego jest widoczna na pierwszy rzut oka. Nawiązując do wspomnianej na poczatku recenzji Bartosza Żurawieckiego, mamy dwie formy narracji - męską i żeńską.     Skolimowski uwiódł Tarantino.

Vive la petite différence! - chciałoby się rzec. Zapowiada się niezły seks ;)

 

--
Korzystałam ze źródeł:                                                                                                         http://film.wp.pl/id,101470,title,Bartosz-Zurawiecki-Seks-z-Tarantino,wiadomosc.html?T%5Bpage%5D=1

http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/450932,nagroda_specjalna_dla_skolimowskiego_na_festiwalu_filmowym_w_wenecji.html

paczula
O mnie paczula

Tego w telewizji nie pokazali... ==================================================== "Ani najmądrzejsza konstytucja, ani najmędrsze nawet prawa nie zabezpieczą ludzkiej wolności i prawa, jeśli obyczaje ulegną powszechnej deprawacji" - Samuel Adams, jeden z założycieli Stanów Zjednoczonych. ==================================================== "Przyszłość będzie o Tobie pamiętać i Polacy o Tobie nie zapomną. Zostaniesz zapamiętany – jako wróg wolności." - J.M.Rymkiewicz do A.Michnika

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Kultura