Zachęcona przez głosicieli teorii inscenizacji (część wraku została ułożona jakiś czas wcześniej, część rozsypana, część ciał dowieziona - FYM ) do czytania notek autora słów, które umiesciłam w nawiasie, podjęłam ten trud.
"Opowieści dziwnej treści" - taki tytuł nadał FYM swojej relacji z wywiadu, jakiego Naszemu Dziennikowi udzielił jeden z borowców obecnych w miejscu katastrofy 10 kwietnia 2010r. Tytuł jest, jak najbardziej adekwatny do treści, która zawiera nadinterpretacje, przekłamania i wprowadza czytelnika w błąd.
Oto dowód (omawiane przeze mnie fragmenty notki FYM-a zaznaczyłam na niebiesko):
„Na Siewiernyj dotarliśmy pół godziny po upadku samolotu. Początkowo nie było do końca wiadomo, co tak naprawdę się stało.” Zdawać by się bowiem mogło, że skoro przyjechali w ekspresowym tempie (tj. „pół godziny po upadku”) i wiedzieli, że chodziło o „upadek samolotu”, to też chyba mieli pojęcie jako takie o tym, „co tak naprawdę się stało” – napisał FYM, komentując wypowiedź Dacewicza.
Dziwi komentarz Fyma, albowiem od „wiedzieć o upadku samolotu” do wiedzieć „co tak naprawdę się stało” daleka droga. Kto, jak kto, ale zwolennik teorii inscenizacji o tym wie.
Co jednak dzieje się dalej? „Podeszła do mnie pani konsul i powiedziała, że Rosjanie szykują się na zbieranie ciał. Wtedy nasza reakcja była już bardzo zdecydowana. Poszliśmy do tych z FSO i powiedzieliśmy, że wiemy, że coś się wydarzyło, i chcemy tam jak najszybciej dotrzeć. Wtedy dopiero puścili nas przez płytę lotniska.” To trochę inaczej niż w opowieści „ostatniego ocalałego z katastrofy” (krytyczne stenogramy z pierwszego wysłuchania min. J. Sasina opublikuję w następnej notce), który twierdził, iż jedynym, co się działo przy bramie wjazdowej na lotnisko, była przesiadka (Sasina i A. Kwiatkowskiego; do tej pory nieprzesłuchanego przez Zespół) do vana borowców. Sasin nie wspominał o jakichś rozmowach z konsul, czy o niewpuszczaniu borowców na Siewiernyj. Dacewicz zresztą, jak widać, najpierw mówi, że borowcom nie wiadomo było, co się stało, a potem, że w rozmowie z FSO twierdzili, że wiedzą, co się wydarzyło.
FYM-a dziwią różnice w opowieściach, choć przecież nie wiemy, czy Sasin wiedział o rozmowie borowców z panią konsul, ale to drobiazg. FYM podważając relację Dacewicza dziwi się, że borowcom najpierw „nie wiadomo było”, a potem „w rozmowie z FSO twierdzili, że wiedzą, co się wydarzyło”.
Otóż, nic w tym dziwnego, po informacji o „zbieraniu ciał” borowcy wiedzieli, że „coś się wydarzyło”. „COŚ”, a nie, jak napisał FYM, „twierdzili, że wiedzą, CO się wydarzyło”.
Wiedzieć, że coś się wydarzyło, nie znaczy wiedzieć co się wydarzyło.
Przekłamanie ze strony FYM-a jest niewielkie, bardzo bym się tu nie czepiała. Dalej jest dużo gorzej.
”Skrótowa opowieść Dacewicza nie informuje nas, jak borowcy dotarli już na samo „miejsce katastrofy”: „Zatrzymali nas przed taśmami, którymi ogrodzone było wrakowisko”. Domyślać się możemy, że doszli pieszo (jak Sasin i Kwiatkowski), zatrzymawszy auto gdzieś „przed murem”. Na pytanie, czy była jakaś akcja ratownicza Dacewicz odpowiada zdumiewająco: „Nie wiem”. Nie widział? Był gdzie indziej? Co robił?” - pyta FYM.
Otóż, WIDZIAŁ: „Straż pożarną, która dogaszała tlące się szczątki wraku, milicję i służby medyczne” (Dacewicz)
Nie wiem, skąd FYM wziął odpowiedź: „Nie wiem” na pytanie o akcje ratowniczą, skoro – zakładając, że FYM czytał tylko relację z wywiadu , a nie sięgnął do źródła (w przypadku badacza to duży błąd) – pytanie w omówieniu wywiadu dotyczy udzielania pierwszej pomocy, a nie akcji ratowniczej, jako całości. Dlaczego „udzielanie pierwszej pomocy” zmieniło się u FYM-a w „akcje ratowniczą”???
Co dalej z borowcami i Dacewiczem? Jak to w opowieściach dziwnej treści – to co najważniejsze zostaje jakoś... pominięte. W tym bowiem miejscu, w którym aż by się prosiło o jakąś garść szczegółów (choćby dot. wyglądu pobojowiska, ilości ciał, zachowań Rusków, działań borowców etc.) Dacewicz dokonuje przeskoku czasowego w swej relacji i dowiadujemy się już z mowy zależnej (gdyż materiał w „NDz” nie jest po prostu wywiadem, lecz artykułem podpierającym się wybranymi wypowiedziami): „Po dwóch, trzech godzinach od katastrofy zebrali się prokuratorzy.
No właśnie, FYM wie, że materiał w „NDz” nie jest wywiadem (wywiad jest tuż obok), ale FYM po nie go nie sięga. Dlaczego?
Tu by zatem pasowało znaleźć odpowiedź na podstawowe pytanie: a co takiego robili borowcy na Siewiernym przez te „dwie, trzy godziny”? Jeśli bowiem nie robili nic – tj. nie byli na pobojowisku, nie dokonywali dokumentacji tego pobojowiska, no i – jak się znowu możemy domyślać – nie brali udziału w poszukiwaniu żadnych ciał (tudzież sprzętu cennego z punktu widzenia bezpieczeństwa polskiego państwa), no to faktycznie obraz Zdarzenia robi się makabryczny do n-tej potęgi. Z relacji M. Wierzchowskiego mogliśmy się dowiedzieć, iż borowcy brali osobiście udział w identyfikacjach – Dacewicz jednak tego, jak mi się wydaje, nie potwierdza.
Sprawdźmy, czy nie potwierdza:
NDz pyta: Strona polska uczestniczyła w jakiś sposób w zabezpieczeniu miejsca katastrofy?
Dacewicz odpowiada - „Tak. Chociażby w przeszukiwaniu terenu i pomocy w identyfikacji zwłok. Za wyjątkiem mnie i Kazimierza S. pomagali w tym wszyscy pozostali funkcjonariusze BOR. Po rozpoznaniu ciała były zabierane z miejsca katastrofy i kładzione na folię na przygotowanym terenie. Rosjanie podzielili miejsce katastrofy - które rozciągało się na obszarze kilkuset metrów - na tzw. kwartały. Do każdego kwartału przyporządkowane były służby, które wynosiły ciała, jakiś pan prokurator, też ktoś, kto dokumentował. Na początku po miejscu katastrofy generalnie nikt nie chodził, tylko jakiś Rosjanin z kamerą, podejrzewam, że ze służb; do tej pory sprawa nie jest wyjaśniona, kto to był. Nie miał żadnej plakietki, kamera nie miała też żadnego loga. Wszystko nagrywał.”
Tak wygląda rzetelność badacza Free Your Mind'a, guru zwolenników teorii inscenizacji, wg którego Dacewicz nie potwierdza, a jak się zajrzy do źródła, to okazuje się, że potwierdza("iż borowcy brali osobiście udział w identyfikacjach").
Powyższy tekst (tu z drobnymi zmianami), pierwotnie umieściłam na blogu Amelki222, bez zamiaru czynienia z niego notki, ale... ze zdumieniem spostrzegłam, że z blogu Amelki "wywiało", jak to ktoś zauważył, moją ostatnią odpowiedź Amelce. Tego nie robi się blogerom, dlatego na wszelki wypadek (w obawie przed zniknięciem) umieściłam u siebie moją relację do relacji FYM-a oraz to co "wywiało", na szczęście nie z mojego komputera...
@amelka222
Napisała Pani:
"Co do "przenoszenia konfliktów" - @nurni został wymieniony przez @Sceptycznego Wierzyciela jako jeden z Waszych głównych zagończyków, głównych atakujących.
Po pierwsze, to jest kłamstwo - Sceptyczny Wierzyciel nigdy nie wymienił Nurniego jako "zagończyka".
Po drugie, przeniosła Pani konflikt z niepoprawnych na salon24 i to jest fakt, czego dowodem jest Pani notka.
Po trzecie - z uporem maniaka pisze pani o Nurnim, choć ja ani jedniego słowa na jego temat nie napisałam ("Nie broń go przynajmniej i nie odwracaj kota ogonem."). To jest dokładnie ta sama taktyka, co ciagłe pisanie o Macierewiczu przez zwolenników FYM-a. Taktyka, która, jak mniemam ma na celu podważenie wiarygodności do osoby.
Co do Nurniego, skoro upiera się Pani bym jednak na jego temat zabrała głos, to napiszę...
Nurniego znam z czasów, gdy beztrosko rozmawialiśmy o muzyce, kwiatkach, pogodzie, polityce... o wszystkim, ale to było na długo przed Katastrofą pod Smoleńskiem.
Po katastrofie pojawiła się Pani, drobnymi kroczkami i podstępem zdobywając zaufanie blogerów, również moje.
Ja za Nurniego ręczę, o Pani wiem, co mam myśleć
Żegnam!
PACZULA4395750 | 28.03.2012 12:27
--
http://freeyourmind.salon24.pl/402171,opowiesci-dziwnej-tresci
http://naszdziennik.pl/index.php?dat=20120324&typ=po&id=po21.txt
Tego w telewizji nie pokazali...
==================================================== "Ani najmądrzejsza konstytucja, ani najmędrsze nawet prawa nie zabezpieczą ludzkiej wolności i prawa, jeśli obyczaje ulegną powszechnej deprawacji" - Samuel Adams, jeden z założycieli Stanów Zjednoczonych. ==================================================== "Przyszłość będzie o Tobie pamiętać i Polacy o Tobie nie zapomną. Zostaniesz zapamiętany – jako wróg wolności." - J.M.Rymkiewicz do A.Michnika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka