Widziane z Ukrainy, czyli ... wiwisekcja władzy.
Jeszcze dzisiaj postaram się uzupełnić tą notkę odpowiednią analizą. Obiecuję, że niczego lepszego tej nocy nie usłyszycie.
++++++++++++
Cały ten szur-bur z Asocjacją wynikł z powodu trudności z tłumaczeniem.
Szczyt w Wilnie nie przyniósł oczekiwanych rezultatów z tego powodu, że Umowę o Asocjacji Ukraina – UE przetłumaczyli na język ukraiński.
Dopóki tekst ten był cały rok dostępny na stronie ukraińskiego rządu w języku angielskim, wszyscy ukraińcy – od sprzątaczki do kierownictwa państwa – byli przekonani, że Umowa ta składa się z 7 punktów:
1. Ukrainę przyjmują w Unię Europejską.
2. Pensje będą płacić w EURO zamiast w hrywnach, przy czym, po kursie 1:1
3. Ukraińcy otrzymają kompensację, za trudności związane ze wstąpieniem do Unii, w postaci jednorazowej pomocy po 100 000 euro na każdego.
4. Jeśli trudności nie skończą się, jednorazową pomoc dadzą Ukraińcom drugi raz.
5. Szengeńskie wizy odmienia się. Dla odwiedzenia UE Ukraińcowi wystarczy dowolny dokument, oprócz prawa jazdy wydanego jeszcze przez ZSRR.
6. Wszystkie europejskie rządy zobowiązują się kupować za pieniądze ze swoich budżetów tylko ukraińskie produkty i towary. Jeżeli jakiś rząd zdecyduje się dokonać zakupu w innym kraju niż Ukraina, to wypłaci odpowiedniemu ukraińskiemu producentowi kompensację równą upuszczonej wygodzie.
7. Wszystkie europejskie produkty i towary będą wwożone do Ukrainy jako pomoc humanitarna.
Prawda, czasami znajdowali się ludzie, którzy robili wygląd, że znają angielski, i twierdzili, że w Umowie o Asocjacji napisano coś innego, ale przecież wszyscy wiedzieli, że Putin nie chce Asocjacji Ukrainy z UE, i dlatego rozumieli, że podobne kłamstwo mogli rozprzestrzeniać tylko agenci Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
I tu, prawie przed samym Szczytem, na ogólną biedę, pojawiło się tłumaczenie na ukraiński. Kto tłumaczył i gdzie, nie wiadomo do dzisiaj, ale w związku z tym, że ono się pojawiło, całe Ministerstwo Ekonomiki siadło na stołki i zaczęło przeliczać dostępne w końcu dla nich dane. Obliczenia pokazały, że jednorazowej pomocy jednak dawaćnie będą.
W tym samym czasie, przypuszczalnie Zastępca Ministra Spraw Zagranicznych, czytając n-ty raz ukraiński wariant Umowy o Asocjacji nie mógł uwierzyć własnym oczom: a gdzie wstąpienie do UE? Gdzie podróż do Paryża za żetony do Metra w Kijowie? Hm! I jeśli pensje będą wydawać po kursie 1:12, to ona jakaś taka maleńka będzie.
Ogólnie biorąc, fala rozczarowania była tak wielka, że o żadnej Asocjacji nie mogło być mowy. Kierownictwo Ukrainy do Wilna oczywiście pojechało, ale nastrojenia na eurointegrację więcej nie było.
I jak Merkel nie męczyła się, przekonując Janukowicza, że Asocjacja – to bardzo dobrze, brak w Umowie wyżej upomnianych siedmiu punktów, kompensować ona nie mogła.
Inne tematy w dziale Polityka