Ukraina – kraj w którym żyję. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy mieć wątpliwości co do istnieja Ukrainy, tak jak nigdy nie miałem wątpliwości co do tego, czy Polska istniała i czy będzie istnieć.
Okazuje się jednak, że dookoła nas żyje ogramna ilość ludzi, których celem jest zasiać w sercach takich jak moje wątpliwość i na gruncie tej wątpliwości starać się zrobić ze mnie założnika ich idei i niewolnika pracującego na ich tyranię. Przykład myślenia takiego "dobrego" ludzia poniżej, w cytacie fragmentu jednego z wielu podobnych komentarzy zamieszczonych na moim blogu.
Dzisiejsza Ukraina to jest aglomerat ziem i ludów dawnej Rzeczypospolitej, ludności pochodzenia mongolskiego i przez ostatnie 300 lat - rosyjskiego. Oczywiście, że takiego państwa nie ma i nigdy nie było, wyjąwszy kilkutygodniowy okres nazistowskiego państwa Bandery w lipcu 1941r.
Aż się nóż w kieszeni otwiera od takich idiotyzmów. Kto broni autorowi tych idiotyzmów sięgnąć do źródeł i przeanalizować je. A z tych źródeł wynika, że Ukraina jest spadkobiercą Skifów, Trypolców, Kijowskiej Rusi, Księstwa Galicko-Wołyńskiego, itd., i jej historia jest tak samo skomplikowana jak historia wszystkich narodów mieszkających między Morzem Czarnym a Bałtyckim.
Przez wieki zmieniały się granice administracyjne państw, mieszała się krew narodów, tworzyły się sojusze i formowały się nacjonalistyczne, a to i szowinistoczno-faszystowskie organizacje.
Przed nacjami stał jeden dylemat. Pogodzić się z rzeczywistością, czy krzewiąc sentymenty prowokować siebie na rewanże, a sąsiadów na wyprzedzające akcje.
Wielu blogerów zamieściło w ostatnim czasie notki, które ilustrują mapami, zadaniem których jest uzasadnienie odpowiednio sformułowanych tez, zgodnie z którymi Ukraina nie istniała i nie istnieje, Polska jest mocarstwem od morza do morza, a Putler ma prawa nie tylko do Krymu, ale i do Kijowa (a dalej się zobaczy).
Zgodnie z tymi tezami, aneksja Krymu przez Putlera była tylko historyczną sprawiedliwością.
Nie przywiązywałem wagi do tak idiotycznej propagandy, aż do 28 marca br. Tego właśnie dnia rozpoczęła się wizyta przywódcy Chin do Niemiec. W pewien moment Angela Merkel zaprosiła swojego gościa do pewnego muzemum i podarowała mu mapę Chin, wykonaną przez angielskiego kartografa w 18 w.
Mapa ta spowodowała nadaktywność chińskiego sektora internetu.
Okazało się, że na tej mapie pokazano iż Tiumeń i Syberia należą do Chin.
Trzeba przyznać, że taki podarek, w period politycznego kryzysu w całym świecie, musi mieć dwuznaczną wymowę.
Postanowiłem i ja poszukać jakąś ciekawą mapę (ciekawe mapy), która w odpowiednim świetle pokazałaby sytuację z Krymem i Ukrainą w całości, obalając tezę o jakić pijanych ekscesach generalnego sekretarza Chruszczowa w 1954 r.
Był jeszcze jeden powód, żeby się tym zająć. Jak już pisałem, moja patriotyczna wnuczka uczyła się hymnu Ukrainy i przychodziła do mnie konsultować pewne wątpliwości. Wtedy to właśnie zwróciłem szczególną uwagę na cytowany poniżej fragment:
Душу й тіло ми положим за нашу свободу,
І покажем, що ми, браття, козацького роду.
Kozackiego rodu! Jeżeli na Kubaniu żyją Kubańscy Kozacy, to skąd się oni wzięli? Drugie plemię? Ależ nie, to przesieleńcy z nad Dniepra, czyli Kubań ma coś wspólnego z Ukrainą.
Szukałem i ... znalazłem.
1. Językowy skład ludności za spisem 1910 r.
2. Mapa Ukrainy z Konferencji Pokojowej w Paryżu w 1919 r.
3. Mapa Ukrainy w składzie rosyjskiego historycznego atlasu 1928 r.
Co wynika z tych map?
Nie tylko Krym należał do Ukrainy. Do Ukrainy należał również Kubań!!!
Niech obrazki przemawiają do Putlerowskich piesków szalejących na polskojęzycznych blogosferach.
Inne tematy w dziale Polityka
