mini saga o wyższości stadnego wołczarstwa nad rozsądkiem.
Kilka razy w ostatnim czasie czytałem wypowiedzi sugerujące mi kompleks niższości związany ze statutem profesorskim osób wypowiadających publicznie swoje sądy na salonie24.pl, a jeden z moich ulubionych komentatorów, tichy, nazwał to nawet profesorską ansą, czym naprawdę mnie zdumiał, gdyż termin ansa jest częścią wirtualnego imienia mojego bardzo dobrego kolegi z Ukrainy.
(http://manipulatorzy.salon24.pl/index.html#comment_1280118) Darowałem sobie zwrotne "wypady", gdyż uważałem, że sprawa sama się wyjaśni, ale obecnie, po opublikowaniu na swoim blogu "naukowo pornograficznego" wywiadu z prof. Sztumskim widzę, że staja nie potrafiła wstrzymać swoich emocji i uczyniła jazgot godny naprawdę lepszej sprawy.
Jest takie przysłowie: "Uderz w stół, a nożyce się odezwą". Nietrudno domyśleć się nawet humaniście, w tym prostytutce, że one "odzywają się", gdyż składają się z dwóch części. Niewinny żart ujawnił obecność takich "profesorskich nożyc" na salonie24.pl, jednak uważny słuchacz lekko wyczuje fałsz tego duetu i komentarze nie pozostawiają pod tym względem żadnych wątpliwości.
"Puchar" przepełnił się, gdy nowy (dla mnie) komentator Józef K. napisał komentarz pt. "Kompleks profesora"
(http://manipulatorzy.salon24.pl/index.html#comment_1281182), zaczynający się taką myślą:
"Wielu ludzi, którzy mają kontakt z PROFESORAMI, uważa że należy wymagać od nich cech nadludzkich, niemal idealnych. Nie wolno im się mylić, muszą wszystko wiedzieć i zawsze mieć czas, aby bez zwłoki odpowiedzieć na każde pytanie. Bardzo mi się to podoba, mimo że jest to podejście naiwne. Ale ludzie tęsknią za idealnymi wzorcami i mają za złe, jesli "ideał" nie spełnia wymyślonych dlań wymagań. A profesor jest takim samym człowiekiem, jak „nie-profesor”"
Nie wiem, czy tytuł i treść tego komentarza, to specjalna forma wyrazu zastosowana świadomie autorem, ale ja skojarzyłem ten komentarz z bardzo popularną w rosyjskojęzycznej strefie frazą: "Kaźnić nielzia pomiłować" (Stracić nie wolno ułaskawić).
Od maleńkiego przecinka zależy, czy Car, Bog i Ruski Naczalnik ukarał (Kaźnić, nielzia pomiłować), czy też ułaskawił (Kaźnić nielzia, pomiłować).
Zrozumieć intencje autora bez dodatkowego komentarza, to tak, jakby zrozumieć intencje prof. Sztumskiego bez uważnego przeczytania przedmiotowego wywiadu.
Zacznę analizę od ostatniego zdania cytowanego fragmentu, oświadczając, że nie mogę się z nim zgodzić. Z punktu widzenia fizjologii, powtarzając za Wałęsą, żołądek profesorski jest taki sam jak zwykłego człowieka, ale stając do wyścigu za profesorski tytuł, wziął ten osobnik na siebie dodatkowe, specjalne obowiązki i ponosi specjalną odpowiedzialność przed cywilizacją.
Czy ma obowiązek wszystko wiedzieć i zawsze mieć czas, aby bez zwłoki odpowiedzieć na każde pytanie?
Nie i jeszcze raz nie. Przecież jest "normalnym człowiekiem", ze wszystkimi swoimi słabostkami, emocjami, przeżyciami, oczekiwaniami, marzeniami i FANTAZJAMI.
Jeśli jednak wyszedł na publikę i swoimi wypowiedziami kształtuje sądy, mnienia i opinie, to przestał być prywatną osobą i podczynia się innemu kodeksowi etycznemu.
Gdy nie zna odpowiedzi na pytania dotyczące dziedziny jego naukowej specjalizacji, to ma zasrany obowiązek zrozumiałym językiem donieść to do publiki, a nie manipulować informacją, w intencji "obrony" swojego zakichanego prestiżu wyrażonego jakimś wskaźnikiem czy ilorazem.
Podstawową jednak rolą "publicznego" profesora jest uważne śledzenie za tym, co dzieje się na obrzeżach jego naukowej specjalizacji i wychwytywanie sygnałów, które mogą wpłynąć na scenariusze jej rozwoju.
Oczywiście nie każdy będzie miał takie predyspozycje, więc minimum zadań, jakie obowiązkowo ma do wykonania taki profesor to:
- z powagą analizować nowe idee dotyczące sfery jego zainteresowań i wskazywać autorowi jego błędy metodyczne;
- wychwytywać pomyłki w rozumieniu stanowiska aktualnie obowiązującej nauki i w zrozumiały sposób starać się wpływać na ich wyeliminowanie.
Trudno nie zgodzić się z Atejem, który w swoim komentarzu napisał: "Panowie do tej pory nie zdołali poprawnie przeczytać z tamtego tekstu ani jednego zdania."
(http://manipulatorzy.salon24.pl/index.html#comment_1282354)
Jak się przysłuchać temu jazgotowi stai i przeczytać poniższy fragment z wywiadu:
Znam wielu uczciwych badaczy. Nie sądzi pan, że zarzuty nieuczciwości powinno się raczej stawiać konkretnym naukowcom, a nie całej nauce?
– Częściowo przyznaję panu rację. Też znam wielu uczciwych naukowców i chyba sam jeszcze do nich należę. Tylko widzi pan, nauka jest w pewnym sensie instytucją, która składa się z ludzi. Jeśli w danej instytucji pracują ludzie nieuczciwi, to odium nieuczciwości spada na całą instytucję. Uważam, że mam prawo oceniać instytucję przez pryzmat zachowań jej przedstawicieli. Chcę w ten sposób zwrócić uwagę na „prostytuowanie się” nauki jako instytucji w rezultacie „prostytuowania się” niektórych naukowców. Widzę w tym problem społeczny, który będzie się rozwijać, jeśli nie dokona się jego oceny i nie zacznie się go zwalczać, i który będzie poważnie zagrażać- autorytetowi nauki.
to staje się jasnym, dlaczego polska nauka ma obydwie ręce w nocniku.
Stado wołcze łaje głośno, ale zębów już nie ma, więc i ugryźć nie może.
Inne tematy w dziale Polityka