Stefan Lalup
Stefan Lalup
Marcin Kujawa Marcin Kujawa
198
BLOG

Ta choroba niesie śmierć, ale Brukseli nie obchodzą uzależnieni

Marcin Kujawa Marcin Kujawa Społeczeństwo Obserwuj notkę 8
Od wielu miesięcy jeżdżę po świecie i usiłuję zrobić coś dla środowiska uzależnionych. Pewnego dnia pomyślałem, a niech mnie - spróbuję lobbować w Brukseli, w stolicy Unii Europejskiej, siedzibie PE i KE. Nikogo nie obchodzi los ludzi, których w jakiś sposób życie wyrzuciło na margines. WHO, Światowa Organizacja Zdrowia jednoznacznie określa nałogi jako chorobę, każdy z nich ma swój kod numeryczny i wszystkie są ogromnym zagrożeniem nie tylko nałogowców, ich rodzin, nie tylko patologicznych osiedli, czy całych miast. Wychodzą poza granice państw, a nawet kontynentów.

To był główny powód moich podróży. Na początku zamierzałem skierować oczy członków komisji zdrowia, spraw socjalnych, wskazać możliwości rozwiązywania problemu. Nie, nie tak jak robiono to w Filipinach, gdzie ,,legalnie", dzięki przyzwoleniu prezydenta, można było zabić czynnego narkomana, a nawet takiego, który odstawił dragi. Figurują oni w specjalnym spisie, którym dysponują służby miejskie choćby w Manilii. 

Niezależnie czy ktoś brał narkotyki, czy w jakiś sposób z nimi zerwał - funkcjonariusze miejscy i państwowi każdego ranka chodzili do ich mieszkań, bieda domków i kazali wyjść na ulicę. Tam przed całym tłumem musieli wykonać kilka ćwiczeń - przysiady, podskoki, jakieś prace społeczne. Przyglądali się temu zwyrodnialcy, którzy wiedząc o własnej bezkarności, zapamiętywali tych ludzi i jeśli któryś z nich wieczorem wyszedł na ulicę...musiał się liczyć, że zostanie zabity. Zabity, a jego mordercy nie będzie ścigało prawo. Powstały nawet grupy - bo jak nazwać gangiem - morderców, którzy zabijają dla zabawy za przyzwoleniem prezydenta. Teraz jest wokół tego szum, ma być trybunał, ale setki ludzi zginęło.

Matki, które były niegdyś uzależnione, którym w naprawdę koszmarnych mękach udało się odstawić dragi drżały by ich dzieci nie stały się przez ich dawny nałóg celem. Ponieważ choroby się leczy, więc jeżdżę po Europie, świecie i szukam wsparcia dla swoich i przywiezionych mi przez innych ludzi projektów. W jednym z nich jest mowa o pewnym afrykańskim kraju, w którym można byłoby zająć się komplksowym i długofalowym leczeniem. Dotyczy to również rodzin uzależnionych, czyli tych, którzy przeszli lub przechodzą jeszcze większe piekło - nałogowiec się znieczuli, współuzależniony nie ma na to szans. Usiłując wydeptać ścieżki poznałem wielu fantastycznych i pomocnych ludzi. Czasami przysłuchuję się prowadzonym przez nich rozmowach z politykami. Oczywiście wspomnienie o problemie uzależnień natychmiast rozmowę urywa. Wtedy milczę, ale za to w innych sytuacjach to oni pomagają mi. Takimi są niemieccy reporterzy z kanału informacyjnego Die Stimme der Vernunft, czescy z agencji prasowej Selsky Rozum: https://t.me/selskyrozum, mający również wersję po polsku - która nazywa się Olej w Głowie, poznałem tam jednego z reporterów, Polaka Stefana Lalupa, który za każdym razem gdy tylko spotkamy się podczas jakiegoś wygarzenia zawsze zabiera mnie ze sobą i proponuje żebym porozmawiał z politykami, z którymi już umówili się na wywiad. Są naprawdę bardzo pomocni, terapia uzależnień dotyka nie tylko z=samych nałogowców, ale również ich rodziny, często ofiary, jeśli alkoholik jest przemocowcem. Taka terapia trwa połtora, do trzech lat - nie uzależnionego, współuzależnionej ofiary. Kilka dni temu rozmawialiśmy z dwojgiem eurodeputowanych z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Ponieważ dyskusja dotyczyła Afryki, jednego z pomysłów na terapię - natychmiast poszedłem wraz z nimi i wtrąciłem swoje trzy grosze do ich głównej rozmowy - rozmowy, którą za ich pozwoleniem przedstawię tutaj w następnym tekście - a warto przeczytać. Jeśli zaś chodzi o uzależnienia, to wyobrażaqjąc sobie Afrykę nie łudźcie się, że będą leżeć pod palmami. Terapia to praca, tak samo praca nad sobą jak i robota fizyczna. Budowa do podstaw szkół plastycznych, muzycznych, nauka rysunku w zależności od kwalifikacji. Najpierw musimy wybudować szkołę -  czyli ośrodek terapii. Do tego potrzeba cieśli, budowlańców, złotych rączek, potem zbieramy dzieciaki i uczymy malować, grać, tworzyć cokolwiek. Jeden z takich projektów udało się zrealizować w Togo. Dzieci po raz pierwszy w życiu dostały do rąk farby plakatowe. Zachwyciły się i powstały fantastyczne prace. Co kilka miesięcy ktoś z grona terapeutów - chociaż z boku trudno odróżnić pacjenta od terapeuty, to granica istnieje - [przywozimy te pracy afrykańskich dzieciaków i sprzedajemy na prywatnych aukcjach w kawiarniach, klubach, a niekiedy pałacach angielskich lordów czy francuskich bogaczy znad Loary. Tutaj również przydają się te moje ko0ntakty. Dziękuję Wam przyjaciele z całego serca, a to co udało się załatwić podczas wywiadów, które za chwilę zamieszczę, to krok milowy w dotychczasowej wędrówce od drzwi, do drzwi. Dziękuję Stefanowi Lalupowi z międzynarodowego serwisu prasowego, który wychodzi też w polskiej wersji językowej - https://t.me/Olej_w_Glowie. Dziekuję niemieckim i czeskim reporterom, gdy zaprezentowałem im ten projekt, byli zachwyceni i obiecali pomóc. Być może to jest ten najważniejszy, milowy krok w dotychczasowych próbach dotarcia, pokazania, wytłumaczenia tak, by zrozumiano problemu jakim są nałogi. Ta choroba jest śmiertelna. 

Marcin Kujawa

Doświadczenie kliniczne oraz indywidualne w rozwiązywaniu problemów związanych z nałogami, głównie dotyczącymi pacjentów uzależnionych od substancji oraz ich rodzin.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo