Fernand Kartheiser, archiwum prywatne
Fernand Kartheiser, archiwum prywatne
Marcin Kujawa Marcin Kujawa
133
BLOG

Problem tkwi w samej Europie

Marcin Kujawa Marcin Kujawa Polityka Obserwuj notkę 0
Kontynent afrykański jest obecnie bardzo istotnym tematem podejmowanym w Brukseli. Zaszłości kolonialne utrudniają dyplomatyczne rozmowy. Oto co na ten temnat znalazłem na jednym z portali, publikuję za wiedzą i zgodą autora: Fernand Kartheiser – luksemburski wojskowy, dyplomata i polityk, deputowany krajowy, poseł do Parlamentu Europejskiego. Według niego relacje Unii Europejskiej z Afryką, chociaż nie mają charakteru kolonialnego, to jednak równe nie są. Krytykuje UE za narzucanie własnych wartości, takich jak ideologia gender czy nierealistyczne koncepcje ekologiczne. Opowiada się za handlem zamiast pomocy i wskazuje na liczne błędy polityki europejskiej. Oto wywiad, jakiego udzielił portalowi WolneMedia.net.

– Biorąc pod uwagę szczególną historyczną rolę państw stowarzyszonych w obecnej UE w Afryce, czy według pana, polityka Unii — w zakresie umów gospodarczych czy podejścia do migracji — nie jest kontynuacją kolonializmu? Tylko pod nowymi hasłami?

– Relacje między UE a Afryką rzeczywiście cierpią na pewną nierównowagę, którą warto byłoby z czasem skorygować. Niemniej jednak nie postrzegam ich jako kontynuacji kolonialnych wzorców. Powodów jest wiele: nie wszystkie kraje UE mają kolonialną przeszłość, a jeszcze mniej z nich kolonizowało Afrykę; Unia aktywnie dąży do relacji, które dają afrykańskim partnerom konkretne korzyści, zwłaszcza w handlu; są też inni globalni gracze obecni w Afryce, których działania można określić jako bardziej kolonialne niż te prowadzone przez UE. Jednak Unia często zachowuje się w sposób lekceważący, szczególnie w dialogu politycznym, próbując narzucać tzw. „wartości”, które są sprzeczne z lokalnymi tradycjami. Przykładem są próby promowania ideologii gender czy norm związanych z LGBT. W ostatnich latach wiele państw afrykańskich stara się coraz bardziej odcinać od dawnych kolonialnych zależności — można to uznać za ostatni etap procesu dekolonizacji. Jeśli chodzi o migrację, UE powinna powstrzymać się od wspierania drenażu mózgów, a państwa afrykańskie powinny zniechęcać swoich najlepiej wykształconych obywateli do emigracji. Obie strony powinny też współpracować w zwalczaniu tych, którzy czerpią zyski z niebezpiecznych, nielegalnych szlaków migracyjnych do Europy.

– Mimo miliardów euro pomocy dla Afryki, efekty są często rozczarowujące, a korupcja pozostaje ogromnym problemem. Czy UE zamierza zmienić system dystrybucji pomocy tak, by trafiała ona do ludzi i wzmacniała instytucje, zamiast zasilać skorumpowane elity?

– Podjęto wiele prób walki z korupcją, niestety bez większego powodzenia. Ale korupcja to tylko wierzchołek góry lodowej. Ogólne efekty sześciu dekad współpracy rozwojowej są raczej mizerne. Paradoksalnie, najlepsze rezultaty osiągano tam, gdzie pomoc była stosunkowo niewielka. Być może nadszedł czas, by całkowicie zastąpić pomoc rozwojową relacjami handlowymi, zrezygnować ze wsparcia budżetowego i przekazać pełną odpowiedzialność krajom Globalnego Południa. Państwa członkowskie UE mają dziesiątki tysięcy osób pracujących w Afryce w ramach współpracy rozwojowej — warto zadać pytanie, czy ich potencjał jest właściwie wykorzystywany. Zamiast tego powinniśmy wysyłać ekspertów od inwestycji i polityki handlowej. Umowy między firmami powinny stymulować inwestycje, a transfer wiedzy i technologii zapewnić długofalowe korzyści dla afrykańskich społeczeństw i tworzyć miejsca pracy.

– Krytycy twierdzą, że inicjatywy UE, takie jak „Global Gateway”, służą głównie interesom europejskiego biznesu i dostępowi do surowców, utrwalając zależność Afryki. Jak UE zapewnia, że jej „partnerstwa” rzeczywiście wspierają industrializację i wartość dodaną w Afryce, a nie tylko dalszy eksport bogactw kontynentu i jego surowców?

– UE nie jest ani najbardziej zaangażowanym, ani najbardziej agresywnym graczem w zakresie afrykańskich surowców. Powinna jednak priorytetowo traktować umowy inwestycyjne, które tworzą miejsca pracy o wysokiej wartości dodanej. Unia musi unikać angażowania się w lokalne konflikty o zasoby, jak te w regionie Wielkich Jezior. Państwa afrykańskie powinny negocjować z UE z pozycji większej siły. Aby to osiągnąć, należy wzmacniać regionalne porozumienia i instytucje współpracy między państwami afrykańskimi.

– Wielu ekspertów uważa, że głównym celem polityki UE w Afryce stała się kontrola przepływów migracyjnych do Europy, często kosztem wspierania represyjnych rządów i odciągania zasobów od realnego rozwoju. Czy ta krytyka jest uzasadniona i czy takie podejście nie pogłębia przyczyn migracji?

– Ta krytyka może być częściowo słuszna, ale trzeba pamiętać, że zjawisko migracji dotyczy tylko niektórych regionów Afryki. Ogólnie rzecz biorąc, niedostatki rozwoju w wielu państwach afrykańskich nie wynikają z działań Europejczyków, lecz z lokalnych warunków politycznych. Nie wolno zapominać, że Afryka ma też swoje sukcesy — zarówno polityczne, jak i gospodarcze. Europejczycy, którzy często mają powierzchowną wiedzę o swoim ogromnym południowym sąsiedzie, mają tendencję do generalizowania problemów. Wszyscy powinniśmy lepiej poznawać Afrykę — jej różnorodność i potencjał.

– W obliczu rosnącej obecności Rosji (prywatne firmy wojskowe, dostawy broni) i Chin (infrastruktura, inwestycje bez warunków politycznych), UE często wypada blado i arogancko. Jakie są zasadnicze błędy w podejściu UE, które doprowadziły do utraty wpływów?

– Problem tkwi w samej Europie. Parlament Europejski, Komisja i wiele państw członkowskich są zdominowane przez nierealistyczne ideologie lewicowe i ekologiczne. W efekcie próbujemy narzucać naszym afrykańskim partnerom absurdalne koncepcje i biurokratyczne potwory, jak choćby dyrektywę o należytej staranności. Często zachowujemy się z arogancją i brakiem szacunku. Afrykańskie państwa mają dziś wiele alternatywnych partnerów, z którymi mogą współpracować — nic dziwnego, że europejskie żądania są postrzegane jako uciążliwe i zbyt ingerujące. UE musi zrozumieć, że jest tylko jednym z wielu konkurentów i nie przysługuje jej żaden uprzywilejowany status.

– Ambitna „zielona” agenda UE (np. mechanizm CBAM — podatek węglowy od importu) może poważnie uderzyć w gospodarki afrykańskich eksporterów. Jak UE zamierza zrekompensować ten ciężar nakładany na kontynent, który najmniej przyczynił się do zmian klimatycznych?

– Polityka handlowa UE musi to uwzględniać. Brakuje spójności — współpraca rozwojowa, polityka handlowa, ochrona środowiska i inne obszary nie są ze sobą logicznie powiązane. Odpowiedź znów leży w samej Unii. Zielony ład i zagrożenie, jakie stanowi dla konkurencyjności Europy, inspirują takie mechanizmy jak CBAM. Dopiero gdy uwolnimy się od najbardziej destrukcyjnych aspektów zielonej ideologii, będziemy mogli zaoferować naszym afrykańskim partnerom uczciwsze i korzystniejsze warunki wymiany.


Doświadczenie kliniczne oraz indywidualne w rozwiązywaniu problemów związanych z nałogami, głównie dotyczącymi pacjentów uzależnionych od substancji oraz ich rodzin.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka