HareM HareM
108
BLOG

Sezon 2019/20 w liczbach. Stoch i s-ka na tle rywali (13)

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Przyszła pora zająć się wreszcie największą niespodzianką tego sezonu, cichym jej bohaterem, Karlem Geigerem. Drugi zawodnik tegorocznej edycji Pucharu Świata dokonał, z czołowej 10-tki poprzedniego sezonu, największego progresu. Poprawił się bowiem w generalce aż o osiem lokat. I niemal podwoił kapitał punktowy. I to nie z jednego do dwóch punktów, albo z 50-ciu do stu, ale z 765 do 1519!
Pamiętam debiutancki sezon 19-letniego Niemca w PŚ. Był, wg mnie, całkiem udany, zakończony zdobyciem prawie 90-ciu pucharowych punktów, ale przebiegał w cieniu dokonań Andreasa Wellingera. Dwa lata młodszy Wellinger miał w tamtym sezonie kilka wejść smoka, natomiast Geiger zaliczył w granicach 10-ciu punktowań, z których znakomita większość to były miejsca w trzeciej 10-tce z jednym chlubnym wyjątkiem, kiedy był 6-ty. Rok później zdobył już ciut ponad sto oczek, choć zarówno końcowa pozycja w generalce jak i najwyższa lokata w pojedynczym konkursie były niższe niż rok wcześniej. Ale potrafił być już, na przykład, 5-krotnie w 20-tce. Potem, w sezonie 2014/15,  miał kryzys. Pojawił się w PŚ tylko w trzy weekendy plus wtedy gdy pojawiają się wszyscy jako tako skaczący na nartach Niemcy, czyli w Oberstdorfie i Ga-Pa. Zapunktował tylko raz, za 5 oczek. Wydawało się, że po nim.
Tymczasem od sezonu 2015/16 Niemiec regularnie wspina się po pucharowej drabinie. I to w imponującym, coraz większym, tempie. Najpierw pierwsze podium w karierze (drugi w Sapporo), 30-ty w generalce i 174 I-ligowe punkty. Po roku 18-ta pozycja i 369 oczek. Jeszcze rok później dorzucił jeszcze 58 punktów więcej i skończył sezon na miejscu 14-tym. Sezon 2018/19 to wspomniane 765 punktów i 10-ta lokata w całym stadzie. To wszystko okraszone dwoma zwycięstwami w zawodach w Engelbergu i Willingen.
Wszystko to jednak nic przy minionej zimie. Cztery wygrane konkursy (więcej, i to tylko o jedno zwycięstwo, miał jedynie Kraft), aż sześć drugich miejsc. 11 pudeł w sezonie (tutaj też ustąpił jedynie Austriakowi). O 8 więcej niż w całej dotychczasowej karierze.
Aż 20-krotnie, tyle samo ile zwycięzca tego rankingu (tego się akurat można domyślić) Stefan Kraft, o 5 razy więcej niż trzeci w tym zakresie Kubacki, w najlepszej szóstce konkursu. To niemal dwa razy tyle, co w poprzednich sezonach razem wziętych (11).
W 10-tce był już Geiger w minionym sezonie najczęściej z wszystkich, łącznie z Kraftem. 23 razy. To 46% jego dokonań w tym obszarze w całej karierze.
25-krotnie znalazł się Niemiec w najlepszej 15-tce pucharowych zawodów. Tutaj też przewodzi całej stawce. W najlepszym dotąd pod tym względem sezonie 2018/19 udało mu się to 15 razy. Zresztą. Gdyby nie zadyszka w ostatnim tygodniu startów i dwukrotnie 19-te miejsce w Lillehammer, to najprawdopodobniej byłby w tej 15-tce prze cały sezon, łapiąc się do niej we wszystkich startach.
Ale i tak może się pochwalić że, jako jedyny w stadzie, we wszystkich startach, czyli 27 razy, łapał się do czołowej 20-tki zawodów. Sezon wcześniej, i to był oczywiście jego dotychczasowy rekord, zrobił ro 22 razy.
Skoro wszystkie starty zakończył w konkursowej 20-tce i startował we wszystkich zawodach to, siłą rzeczy, musi też przewodzić liście ilościowych punkciarzy. I przewodzi, ale już nie samodzielnie, bo dołączyli do niego Kraft i Stoch, a Austriak, z racji pozycji w generalce, go nawet formalnie wyprzedził. Rok wcześniej Geiger prezentował się pod tym względem prawie równie dobrze. Prawie nie znaczy tak samo. Wylądował w 30-tce 26-krotnie, przy czym podchodził do 28-miu konkursów. Kryzys dopadł go wówczas w Sapporo.
Myślę, że w przyszłym sezonie, jeśli nie dopadną go kontuzje, bo z tym u Niemców ostatnimi laty nigdy nie wiadomo, Karl Geiger będzie nadal integralną częścią czołówki. Jak nie lepiej. Widać, że przyjście Horngachera tylko mu pomogło. Podeszli sobie wzajemnie i można się spodziewać, że ta współpraca dalej będzie szła w tym samym kierunku czyli kwitła. Wiek ma Geiger w tej chwili, podobnie jak Kraft zresztą, do skakania optymalny. Ma świetnego trenera, jest też na odpowiedniej orbicie. Jak tego w jakiś spektakularny sposób nie spartoli, to Niemcy mogą się znów doczekać skoczka, który wskoczy na pucharowy pułap Schmitta czy Freunda. Dla niezorientowanych: obaj byli po trzy razy na podium PŚ (Schmitt go dwa razy zdobył, Freund raz), Martin 5-krotnie w 6-tce generalki, a Sever 6 razy w ósemce. Mogą się Niemcy doczekać, ale nie muszą. W skokach babka zawsze na dwoje wróży.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport