HareM HareM
180
BLOG

Świątek bije pod tym względem rywalki na głowę

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Bilans bezpośrednich starć top-20 tenisistek nie pozostawia złudzeń

Od razu zaznaczę, że tekst opiera się na danych nie uwzględniających wyników z Cincinnati. Dotychczasowe (niedziela rano) za wiele nie zmieniły, ale na przykład Coco ten turniej kosztował, w omawianym obszarze, obsuwę w dół.

Ostatnio WTA podała, że Iga wyrównała rekord Moniki Seles, która w latach 1990-96 przeszła suchą nogą przez pierwsze swoje mecze w kolejnych 64. najważniejszych (chodzi o Wielkie Szlemy i tysięczniki) turniejowych potyczkach. I że najprawdopodobniej Polka ten rekord w Nowym Jorku pobije. Taki średnio istotny ten rekord, choć niewątpliwie świadczy o tym, że Polka, tak jak i niegdyś Serbka, poniżej pewnego poziomu NIGDY, lub przez bardzo długi czas, potrafi nie zejść. Czego, na przykład, o Gauff czy nawet Sabalence powiedzieć się już nie da.

Ja dzisiaj o żadnych rekordach wszech czasów pisał nie będę. Zwyczajnie nie dysponuję w temacie, który chcę poruszyć, danymi z lat, kiedy grała Seles, nie wspominając już o czasach jeszcze bardziej prehistorycznych. Natomiast mam pełne dane z tym zakresie, jak chodzi o tenisistki uprawiające ten sport w chwili obecnej. Czynne, znaczy. To może przejdę do rzeczy. Otóż.

Wziąłem na tapet bezpośrednie pojedynki między zawodniczkami czołowej 20-tki rankingu WTA. Jakby ktoś dociekał, jeszcze raz powtórzę, to stan na kilka dni temu, czyli wyników uzyskanych w Cincinnati nie bierzemy pod uwagę. No i mi wyszło, że Iga przerasta swoje rywalki w tej materii o głowę. Ja nie wnikam, że część z nich jest jeszcze bardzo młoda (np. Andriejewa), cześć mało w tych bojach czołówki doświadczona (np. Sznajder), czy przez dużą część kariery prześladowana przez kontuzje (np. Muchova). Odnotowuję fakty. Fakty są takie, że na 19 konkurentek, bilans Igi jest korzystny z 18.. Tylko z Andriejewą ten bilans, na razie, ma Polka ujemny. Konkretnie o mecz, bo przegrała z Rosjanką jedno spotkanie więcej niż wygrała. Z całą resztą Świątek jest do przodu. Z niektórymi też prowadzi tylko o mecz (Rybakina, Pegula, Tauson), ale z większością ta przewaga jest duża i wynosi od trzech (m.in. Sabalenka czy Keys) aż do pięciu (Paolini, Samsonowa, Kasatkina), sześciu (Zeng) czy nawet siedmiu (Gauff) wygranych więcej spotkań. Nie pisząc już o tym, że takie, przykłady tylko podaję, Paolini, Kasatkina czy Samsonowa swój bilans z Igą miałyby, na 100%, znacznie gorszy. Na szczęście dla siebie częściej z nią nie grały.

To, że Iga ma najlepszy bilans, to jedno. Ale to, że ma aż taką nad rywalkami pod tym względem przewagę, to zdałem sobie sprawę dopiero, jak to wszystko podliczyłem. Drugie, ex aequo, w tej klasyfikacji, Sabalenka i Keys, mają korzystny bilans z 12. na 19. rywalek. Przy czym, na siłę, można za samodzielną wiceliderkę uznać Białorusinkę. Ma bowiem z Amerykanką korzystny bilans bezpośredni (5:2). Czwarta jest, z tą samą liczbą pozytywnych bilansów co one, Pegula, ale ogląda ich plecy, bo wymieniona dwójka ma po 4, a ona 5 gorszych bilansów z wszystkimi rywalkami branymi pod uwagę łącznie.

Potem długa, ale znacznie mniejsza od tej między Igą a tą trójką, przerwa, bo następne, czyli Anisimowa (9-6-4), Gauff (9-4-6), Aleksandrowa (9-3-7) i Andriejewa (9-2-8) mają tych korzystnych bilansów, jak podałem w nawiasach, po dziewięć. Kolejność jest taka, bo Amerykanki mają, i to też przytoczyłem, więcej bilansów remisowych, a mniej ujemnych.

Zdecydowanie najsłabiej w tym zestawieniu wypada Paolini, która przed Cincinnati miała bilans 3-4-12 (dopisek: to się po zwycięstwie nad Coco trochę zmieniło, ale i tak nikt nie ma gorszego bilansu aż z 11., słownie z jedenastoma, z konkurentek). Tuż przed nią maszerują Muchova, Kasatkina i Sznajder co, z różnych powodów, dziwić nie musi, ale już znalezienie się w tym towarzystwie Rybakiny jednak tak. Kazachska Rosjanka potrafi być przecież (piszę to dziś, przed jej półfinałem z Igą), przynajmniej okresowo, znacznie groźniejsza niż to wynika z jej rzeczywistych statystyk. Cała wymieniona przed chwilą czwórka ma z top-20 bilans 4-5-10.

Równie wyraźna jest przewaga Świątek, jeśli weźmiemy pod uwagę nie jej ogólny bilans z każdą z zawodniczek, ale poszczególne mecze Polki z obecnym top-20. Otóż.

Iga wygrała, do dzisiaj, z najgroźniejszymi aktualnie konkurentkami aż 83 pojedynki. Przegrała ich 31. Abstrahując od tego, że to największa liczba wygranych, to daje to różnicę 54 i procent zwycięstw na poziomie 72.81. Kolejna w tej klasyfikacji Sabalenka zwyciężyła 79 razy, a schodziła pokonana razy 50. Różnica 29, procent 61.24. Dalsza kolejność w liczbie wygranych to Pegula (47), Gauff (46), Keys (44) i Aleksandrowa (38). 30-tkę osiągnęły jeszcze Switolina, Rybakina (po 35), Bencic (33), Badosa (31) i Anisimowa z Samsonową (po 30).

 Oprócz Igi i Białorusinki dodatnią różnicę między liczbą zwycięstw i porażek mają Keys (16), Pegula (15), Anisimowa (11), Coco (9 -teraz już mniej), Switolina z Aleksandrową (po 4) i Andriejewa (1). Tauson wychodzi na zero. Reszta jest pod kreską. Najsłabsza Kasatkina (-32) , zaraz za nią Paolini (-30).

 Procenty: Anisimowa, która bije nawet Igę, no ale rozegrała ledwie niewiele ponad 1/3 spotkań Polki – 73.17(30/41), Keys – 61.11(44/72), a więc niemal równo z Sabalenką, Pegula 59.49(47/79), Gauff 55.42(46/83), ale po porażce z Włoszką w Cincinnati statystykę pogorszyła, Switolina - 53.03(35/66), Aleksandrowa - 52.78(38/72), Andriejewa 51.35 (19/37) i Tauson 50.00(17/34). Dla kontrastu Paolini 26,56(17/64) - teraz to się ciut poprawiło, ale i tak dalej, nawet jak wygra turniej, będzie wyraźnie najsłabsza, i Kasatkina 31.40(27/86).

Tak to się rzeczy w tym obszarze, Szanowny Czytelniku, mają.

Jeszcze jeden aspekt sprawy, który dodatkowo stanowi na rzecz Świątek. Polka grała z każdą z rywalek z obecnej czołowej 20-tki. Jeszcze tylko Aleksandrowa może to o sobie powiedzieć. Jest w tej dwudziestce kilka pań, które nigdy nie spotkały się jeszcze z trzema rywalkami z top-20. Rekordzistka, Diana Sznajder, nie grała dotąd z aż pięcioma z nich.

Takie są fakty. Teraz czekam na reakcję hejterów.

Co tam w tej sprawie, @info 2 et concortes (und Kamaraden)? To w nawiasie, to tak na wszelki wypadek, żebym był zrozumiany przez wszystkie elektoraty, jak to mówi Andrzej Poniedzielski, którego dowcip, notabene, bardzo sobie cenię. Mimo znacznych różnic w innych obszarach.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Sport