HareM HareM
291
BLOG

500 konkursów na sportowym liczniku

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 6

Sport zawodowy, profesjonalny znaczy, coraz bardziej się „starzeje”.  W takim pływaniu, dajmy na to, 25 lat temu 23-24-letni pływak to był wyjątek. „Staruch” można powiedzieć, choć do tego ostatniego akurat nic nie mam. O pływaczkach nie wspomnę. Piłkarze to samo. 30-letni Zbigniew Boniek kończył, bez jakiegoś specjalnego użalania się nad tym faktem, karierę.

Dzisiaj starszy od tamtego Bońka Paweł Korzeniowski jest nadal filarem polskiego pływania. Czyli dyscypliny znacznie bardziej, w końcu,  „młodzieżowej”. Po boiskach Serie A biega jeszcze 40-letni Francesco Totti, a 35-latkowie, również w najsilniejszych ligach świata, stanowią często o sile swoich zespołów. A jak chodzi o linie obronne to jest to wręcz na porządku dziennym.

Podobnie jest w koszykówce, piłce ręcznej czy nawet, wydawałoby się wyjątkowo energochłonnym (czy jak raczej chcą niektórzy energowydatnym), hokeju. Tutaj klinicznym przykładem zupełnie nie zważającego na upływający czas sportowca jest ponad 44-letni gwiazdor NHL, czeski internacjonał Jaromir Jagr. Wciąż tam gra, strzela bramki, podaje i wciąż awansuje w różnego rodzaju klasyfikacjach wszech czasów. Ostatnio albo już stał się albo brakuje mu jednego gola do zostania trzecim najlepszym strzelcem w historii najsłynniejszej na świecie zawodowej ligi hokejowej.

Niecałe 4 miesiące młodszy od Jagra jest bohater niniejszego tekstu, japoński skoczek narciarski Noriaki Kasai. Jeden z aktualnych liderów mojej ulubionej dyscypliny sportu. Nie pierwszy raz o nim zresztą piszę. Nad jego fenomenem zacząłem zastanawiać się jakieś circa 5 lat temu, czyli w chwili kiedy 33-letni Adam Małysz zdecydował się skończyć karierę,  I tak się zastanawiam do tej pory. I im dłużej roztrząsam, tym mniej go rozumiem. Ten fenomen, znaczy. Tym bardziej, że gość ostatnie dwa sezony praktycznie przyjeżdża na skocznię, nie bierze udziału w treningach i kwalifikacjach (korzysta z tego, że z racji wysokiego miejsca w klasyfikacji nie musi), po czym niemal za każdym razem plasuje się w ścisłej czołówce konkursu. Ale ja nie o tym.

Skacze ten Kasai na nartach, mam na myśli tylko Puchar Świata, od sezonu 1988/89. Wychodzi 27 lat. I teraz w Polsce, ściśle biorąc w Wiśle, jeśli tylko pozwoli na to aura, skoczy Szacowny Samuraj, jak go nazywam, swój pięćsetny konkurs w karierze.

Ja pomijam to, że w 60-ciu z tych konkursów stał na podium, że 17 z nich wygrał, że ponad 130 razy był w czołowej 6-tce zawodów, ponad 200-krotnie w najlepszej 10-tce, a punkty PŚ zdobywał grubo ponad 400 razy. Konkretnie 423.

Ile trzeba samozaparcia (abstrahując od umiejętności, które mogą być człowiekowi zwyczajnie przez Boga czy naturę dane), żeby przez 27 lat utrzymywać się w takiej kondycji i takim reżimie treningowym, żeby należeć do ścisłego grona ludzi wykonywujących pewne rzeczy najlepiej na świecie. Jakim trzeba być twardzielem, zdolniachą, upartym osłem i perfekcjonistą.

Mam nadzieję, że działacze Polskiego Związku Narciarskiego, wykorzystując dar losu, który im właśnie pozwala być gospodarzem imprezy, w której taki niesamowity jubileusz ma miejsce, w adekwatny sposób uhonorują japońską ikonę skoków narciarskich.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Sport