marek.w marek.w
363
BLOG

Zasadniczy kryzys polityki Trumpa

marek.w marek.w USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Bardzo możliwe, że głośne spotkanie Trump - Putin w Helsinkach może mieć znacznie większe skutki, niż ktokolwiek mógł się spodziewać, przy czym będą one dotyczyć przede wszystkim wewnętrznych spraw amerykańskich.

Ale zacznijmy od początku. Konflikt Prezydenta z Kongresem w sprawach polityki zagranicznej jest wpisany od początku w amerykańskiej Konstytucji, ponieważ jej celem było równoważenie poszczególnych ośrodków władzy. Działało to przez pokolenia lepiej lub gorzej, jednak obecny stan rzeczy jest niespotykany w historii USA co najmniej od początku XX w. Złożyło się na to kilka przyczyn ;
-Został wybrany jeden z najdziwniejszych Prezydentów w dziejach Ameryki. Trump nie tylko nie jest politykiem, ale wręcz ostentacyjnie postępuje wbrew wszelkim ukorzenionym przez wieki zasadom dyplomacji i tzw. "dobrego tonu". Całe życie działał jako biznesmen, rozgrywki biznesowe doprowadził do rangi sztuki i otwarcie pogardza rozwiązaniami stosowanymi przez dyplomatów, twierdząc, że jego system działania jest znacznie skuteczniejszy niż ślamazarnych polityków.
-Kongres, choć jak zwykle podzielony na dwie partie, w sprawach polityki zagranicznej, a szczególnie wobec Rosji wykazuje zaskakującą jedność poglądów i co ciekawe, jest znacznie bardziej radykalny niż Prezydent.
-Dotychczas Prezydent, walcząc z Kongresem o przeforsowanie własnej linii polityki zagranicznej mógł się opierać na własnej partii, której był przecież nieformalnym Liderem.  Obecnie Trump został jednak wybrany PRZECIW klasie politycznej, jako wyraz wotum braku zaufania dla niej, w tym i partii Republikańskiej.  Dotychczas Kongresmeni Republikańscy nigdy nie mieli problemu z konfliktem lojalności, popierali własnego Prezydenta lub kontrowali Demokratę. Aktualnie stanęli wobec wyboru - albo lojalność wobec własnego Prezydenta i jego polityki, albo wobec własnej klasy politycznej i jej sposobu prowadzenia polityki zagranicznej, doskonalonemu przez pokolenia.

Według mojej oceny, sytuacja dojrzała do kryzysu znacznie ważniejszego, niż dotychczasowe negowanie Trumpa przez środowisko przegranych Clintonów wraz z Lewicowymi Mediami. Jesteśmy świadkami pryncypialnego zakwestionowania Prezydenckich zasad prowadzenia polityki zewnętrznej przez Kongres, a więc faktycznie polityczną elitę Ameryki, niezależnie od przynależności partyjnej. W tym sporze jestem całkowicie po stronie Kongresu i co więcej uważam, że również Nasz, polski interes leży w wygraniu tej rywalizacji przez polityków z Waszyngtonu, niezależnie od ich wad i błędów.

Po upływie półtora roku sprawowania władzy przez Trumpa można już w miarę precyzyjnie ustalić nie tylko jego technikę prowadzenia polityki zagranicznej Ameryki, ale też priorytety i zasadniczy paradygmat, którego się trzyma, a są to bardzo niepokojące rzeczy.
Trump zupełnie nie rozumie samej zasady sojuszy, czy to militarnych, politycznych czy gospodarczych, a szerzej, nie rozumie zasad strategii. Łamie w ten sposób podstawę powojennej polityki Ameryki , która opierała się na stworzeniu nienaruszalnych Sojuszy z państwami przyjaznymi Ameryce w celu zwalczania wspólnych wrogów. Jeśli dla niego Europa jest takim samym wrogiem, jak Rosja czy Chiny, to znaczy, że nic nie rozumie z podstawowych interesów Ameryki. Co więcej, dla taktycznych korzyści gotów jest łamać podpisane przez USA traktaty i porzucać sojuszników.

Z lektur szeregu ekspertów i z własnych obserwacji dotychczasowej polityki zagranicznej Trumpa wyłania się obraz wyjątkowo niepokojący. Można odnieść wrażenie, że  priorytetem jest dla niego interes Izraela i nic innego się nie liczy, w tym nawet  amerykańska racja stanu. Dla Izraela ostatnim liczącym się wrogiem pozostał Iran, ponieważ państwa czy stronnictwa Arabskie albo wyrzynają się wzajemnie z zapałem, albo tkwią w pułapce jak Arabia Saudyjska, która bez pomocy amerykańskiej gładko by przegrała starcie z Iranem. Stąd dla Trumpa absolutnym priorytetem jest stało się zwalczanie Iranu nawet za cenę własnych amerykańskich interesów.
Dlatego zerwał oficjalnie podpisane międzynarodowe porozumienie atomowe z Iranem, mimo braku wszelkich dowodów na łamanie go przez Persów, a wręcz opór wszystkich pozostałych sygnatariuszy. Udowodnił w ten sposób, że dla Ameryki własny podpis nie ma żadnego znaczenia, czym poderwał poważnie jej reputację i wiarygodność. Co gorsza, dla bezpośrednich izraelskich korzyści szykuje się ( jak wszystko na to wskazuje ) sprzedać Kurdów, jedynych prawdziwych sojuszników Ameryki na B.W.  Erdoganowi i oraz wycofać się z Syrii, oddając zwycięstwo Putinowi. Chce również zgodzić się na dalszą władzę Asada nad Syrią w zamian za usunięcie Irańskich wojsk z pobliża granic z Izraelem w Syrii. A wszystko to w zamian za poparcie akcji przeciw Iranowi, z której jedyną korzyść odniesie Izrael.

Można wnioskować, że częste rozmowy Netanjahu w Moskwie mające przygotować porozumienie w Helsinkach odniosły sukces i Putin zgodził się na neutralność w sporze z Iranem w zamian za przejęcie wpływów w Syrii kosztem Ameryki i ogólnie Zachodu. Jeśli do tego dodać porzucenie Kurdów oraz syryjskich powstańców przez Amerykę, szykuje się polityczna katastrofa, wobec której wszelkie wpadki Obamy tracą znaczenie.

Nie znam skali wpływów Żydowskich w Kongresie, choć na pewno są potężne, w każdym razie mogę wnioskować, że Kongres przyjął taktykę storpedowania tego dealu w Helsinkach poprzez bezpośredni atak na Putina. W tym celu wpływowi Kongresmeni z obu partii wnieśli projekty ustaw znacznie zwiększających sankcje wobec Rosji, a szczególnie wobec firm współpracujących z Gazpromem przy budowie North Stream 2. Być może, zostanie również uchwalony projekt pełnego zamrożenia kont i wszelkiej działalności gospodarczej na Zachodzie wobec czołowej setki rosyjskich oligarchów.
Sądząc z powszechnego oburzenia na pomysł pełnej kapitulacji Ameryki w Syrii również te ustalenia zostaną przekreślone, a cele polityczne zmienione, ale to zobaczymy w praktyce niedługo, na ile mam rację i na ile interes amerykański przeważy nad Izraelskim ( choć w wielu sprawach są one faktycznie wspólne....)

A co z polskim interesem? Ano ten  Trump, który spokojnie zrywa oficjalne umowy międzynarodowe, który chce wystawić wiernych sojuszników do wiatru, który nie rozumie zasadniczych interesów Ameryki jest dla Nas równie niebezpieczny, jak Obama, który 17 Września wycofał się z budowy Wyrzutni Antyrakiet w Redzikowie.  Nie mamy gwarancji, że dla korzyści swoich czy Izraela nie wykiwa Nas lub naszych sojuszników  podobnie do Kurdów.  Dlatego uważam, że należy kibicować Kongresowi, który jest jednak znacznie bardziej przewidywalny.

Uwaga na koniec - Trump od początku jest gwałtownie zwalczany przez amerykańskich i nie tylko Lewaków, w tym potężne media. Moja krytyka jego polityki nie ma nic wspólnego z nimi, jednak nie powinno się zamykać oczu na zagrożenia , choćby się nie zgadzało z krytyką Trumpa w innych sferach.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka