Marek Magierowski Marek Magierowski
4759
BLOG

Premier Tusk ma dług wobec generałowej

Marek Magierowski Marek Magierowski Polityka Obserwuj notkę 85

Słowa Tatiany Anodiny o nietrzeźwym generale Błasiku obiegły cały świat. Konferencja prasowa szefowej MAK była relacjonowana w najważniejszych zachodnich mediach, od CNN, przez BBC, po "Frakfurter Allgemeine Zeitung" i "El País". Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Włosi dowiedzieli się, że pijany polski oficer wszedł do kabiny pilotów rządowego tupolewa i zmusił ich do lądowania we mgle. Przyczyna katastrofy: oczywista.

Polski rząd przyjął raport MAK i oparł na nim swój własny raport Millera, który od pierwowzoru różnił się jedynie w szczegółach. Polska strona ogłosiła m.in., że generał Błasik był wprawdzie w kokpicie, jednak nie "wywierał żadnego nacisku" na pilotów.

Wkrótce miało się okazać, że dokument MAK w rzeczywistości składa się w 10 proc. z faktów, a w 90 proc. z propagandy. Niemniej Donald Tusk nigdy nie miał odwagi, aby odrzucić rosyjski raport w całości jako niewiarygodny. Dziś wiemy już, iż generał Błasik nie wchodził do kabiny i że był trzeźwy. Po czterech latach łgarstw i oszczerstw, po czterech latach milczenia ze strony rządu, który ani razu nie wstawił się w obronie czci generała i wdowy po nim. Bo tak był wygodniej.

Kłamstwo poszło w świat. Żadna zachodnia gazeta nie sprostuje go na pierwszej stronie, żaden program informacyjny nie poinformuje swoich widzów, jak było naprawdę. Nie pomoże tutaj ani tweet Radosława Sikorskiego, ani komentarz Pawła Grasia czy poranny wywiad Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w jakiejś polskiej stacji radiowej.

Jedyną szansą na to, by choć po części odkręcić tę toksyczną propagandę Kremla, byłoby oświadczenie premiera rządu RP, wygłoszone na specjalnej konferencji prasowej. Niemieccy i francuscy dziennikarze zachwycają się dziś Donaldem Tuskiem jako "silnym graczem" w Unii Europejskiej, jest więc szansa, że wsłuchają się także w jego słowa na temat katastrofy smoleńskiej. W tym samym celu Radosław Sikorski mógłby raz jeszcze uruchomić swoje kontakty w prasie anglosaskiej, gdzie, jak wiemy, ma bardzo wielu przyjaciół, a także wydać instrukcję polskim ambasadorom, by w miarę możliwości starali się sprawę nagłośnić w państwach, w których urzędują.

To oczywiście dla Tuska sytuacja nader niezręczna, bo przecież nigdy nie odciął się on jednoznacznie od rosyjskich krętactw. Pamiętajmy jednak, że swego czasu wspomniany Paweł Graś przepraszał rosyjski OMON - po rosyjsku - za niesłuszne oskarżenie o kradzież kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika, zmarłego w katastrofie smoleńskiej. Jeżeli rząd był w stanie sprostować tamto kłamstwo, tym bardziej powinien głośno sprostować kłamstwo w sprawie generała Błasika.

Takie oświadczenie szefa polskiego rządu miałoby, rzecz jasna, także dużą wagę dyplomatyczną. Lecz stosunki z Rosją i tak już są na dnie, zatem odwagi premierowi zabraknąć nie powinno.

Chyba że dla Donalda Tuska interesy polskich eksporterów wieprzowiny (przy całym szacunku) są ważniejsze, niż dobre imię generała Błasika i dług, jaki ma wobec generałowej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka