English version
Wczoraj w Parlamencie Europejskim miała miejsce znana powszechnie wymiana poglądów między mną a posłem PiS Zbigniewem Ziobro. Już w czasie dyskusji zorientowałem się, że najbardziej zabolało go użycie przeze mnie słów "uzbrojone bandy" w stosunku do funkcjonariuszy dokonujących w godzinach wczesnorannych zatrzymań, przeszukań oraz tych, którzy to wszystko filmowali. Mogłem użyć słowa: oddziały, grupy, hordy, watahy. Pewnie wtedy też niektórzy spośród uczestników wymienionych zajść mogliby czuć się urażeni. Jeśli wykonywali tylko rozkazy, to na podobne pejoratywne określenie zasługują wtedy ich zwierzchnicy. Albo tak, albo tak. Pan Ziobro musi sobie wybrać.
Ciekaw jestem, co myślała, leżąc na ziemi z lufą przy głowie, bogu ducha winna córka jednego z bohaterów nalotów? Być może chodziło jej po głowie bardziej dosadne określenie…
Regulamin Parlamentu Europejskiego daje na zadanie pytania 30 sekund. Nie miałem więc szans opowiedzieć wczoraj o tajnych naradach u premiera Kaczyńskiego, aresztach wydobywczych, czy bandziorach, którzy na polityczne zamówienie byli w stanie zeznawać wszystko przeciw każdemu.
Może następnym razem.
Inne tematy w dziale Polityka